— Niestety, jest to szerszy problem, problem wyścigów na terenie naszego miasta, wyścigów w całości nielegalnych, niedopuszczalnych, będących zagrożeniem dla mieszkańców, także dla samych kierowców, uczestników tych rajdów, wreszcie, zakłócających ciszę nocną — powiedział Andrzej Kulig, wiceprezydent Krakowa.
W związku z tym wiceprezydent Krakowa zapowiedział podjęcie wspólnych działań z Prokuratorem Okręgowym Rafałem Babińskim oraz służbami drogowymi. Działania te mają skutkować ukróceniem niebezpiecznych zachowań polegających na organizowaniu nielegalnych wyścigów ulicami miasta. Wiceprezydent stolicy Małopolski sprecyzował, że analizowana jest możliwość wprowadzenia radykalnych rozwiązań — jednym z nich jest stworzenie gęstej sieci radarów na ulicach miasta.
Wiceprezydent zauważył, że brane pod uwagę rozwiązanie dla normalnych kierowców nie zawsze jest akceptowalne. — Nie ukrywam, że jestem przeciwnikiem tak radykalnych działań, bo uważam, że rozsądek to jest coś, co jest ponad wszystko i myślenie zdroworozsądkowe, sprawiające, że jednak zwykła ulica to nie jest pole do szaleństw samochodowych, powinien docierać do każdego — powiedział wiceprezydent Krakowa.
Do wypowiedzi Andrzeja Kuliga w komentarzach odniosła się już część internautów. Zwracają oni uwagę m.in. na brak miejsc w Polsce, gdzie można szybko jeździć samochodem bez stwarzania zagrożenia dla innych uczestników ruchu drogowego. Warto jednak zastanowić się, czy wybudowanie nawet kilkudziesięciu nowych torów rozwiązałoby problem bandytyzmu drogowego.
Potwierdzeniem tej tezy może być to, że Sylwia Peretti, której dziecko siedziało za kierownicą auta rozbitego w Krakowie, sama zachęcała syna do wizyt na torze, a nie ścigania się na ulicach. Wielu kierowców korzysta z już istniejących torów i nawet nie próbuje swoich sił w ruchu ulicznym. Inni z kolei nie biorą pod uwagę wizyty na torze, tłumacząc to brakiem adrenaliny. W tej sytuacji sieć radarów może okazać się faktycznie jedynym rozwiązaniem, które może pomóc rozwiązać problem.