"Borkoś” zasłynął w internecie dzięki swojemu działaniu na rzecz ratowania ludzi. Na YouTube wstawiał on filmy z interwencji, w których udzielał pomocy ludziom, którzy jej potrzebowali.

Niestety podczas jednego ze swoich dyżurów, 13 października doszło do wypadku, w którym uczestniczył na swoim motoambulansie. Przez długi czas niewiele było wiadomo na temat zdrowia ratownika, poza tym, że jego stan jest poważny i wymaga kilku operacji. Na szczęście powoli dochodzi do zdrowia. Do dziś nie wiadomo kto zawinił w wypadku.

"Witam Was, moje kochane mordeczki! Wróciłem! Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo się cieszę, jak bardzo jestem Wam wdzięczny za te wszystkie inicjatywy i to jak wiele zrobiliście, gdy ja nie mogłem zrobić nic... Niestety obsługa telefonu jest jeszcze dla mnie bardzo trudna a wszystkie czynności wyczerpujące, ale nie mogłem się doczekać, aby powiedzieć, że jestem i dziękuję." - napisał Marcin.

Niestety nadal nie jest idealnie, z informacji, którą "Borkoś" wysłał do swoich fanów, wynika, że jeszcze przez długi czas nie będzie pełnił swoich dyżurów. Ponadto na tę chwilę jeszcze też nie wiadomo czy sprawność jego prawej ręki będzie pełna.

"Sprawność prawej ręki nie została jeszcze rozstrzygnięta, potrzebne będą kolejne zabiegi, a potem ogólna rehabilitacja, ale o tym wszystkim będę Was informować. Zawsze marzyłem, aby udzielanie pomocy stało się bardziej powszechne, zachęcając i pokazując jak to robić. Dziś już wiem, że oddawana przez Was krew pozwoliła pomóc naprawdę wielu osobom. To wspaniałe, że pełniliście ten dyżur za mnie." - czytamy na jego profilach społecznościowych.

Po miesiącu o wypadku można jednak napisać, że najpopularniejszy ratownik w Polsce ma się coraz lepiej. Czekamy, aż znów będzie mógł pełnić swoje dyżury i życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.

Ładowanie formularza...