Mercedes i Porsche pozostawały przez długie lata w dobrych sąsiedzkich stosunkach. W jednym mieście pokojowo funkcjonowały dwie firmy produkujące cenione i luksusowe auta, jednak z odmienną filozofią. Klienci po co innego przychodzili do Mercedesa, a po co innego do Porsche. Pierwsze na wojenną ścieżkę wstąpiło Porsche, atakując ML-a Cayenne’em, jednak Mercedes zamierza w 2016 r. się zrewanżować i chce skierować ciężkie działa na Zuffenhausen. Cel: zakwestionować autorytet „911-ki”.

Choć trudno w to uwierzyć, Daimler bardzo poważnie myśli o takim posunięciu. W szeregu, gdzieś między SLK, SL-em i SLS-em, jest według strategów miejsce na lekkie sportowe auto, doskonałe w prowadzeniu i sprawiające frajdę nie tylko na torze, lecz także na lokalnych drogach. Kolejny kiler Porsche dla tych, którym 911 wydaje się zbyt popularne.

O ile konkurent był łatwy do ustalenia, o tyle wyłonienie odpowiedniej nazwy sprawiło specjalistom z Mercedesa więcej trudu. Rozważano SLC, jednak takie oznaczenie już raz wykorzystano w latach 70. XX w. do określenia przede wszystkim luksusowego, a dopiero w drugiej kolejności sportowego coupé. SLR także odpadło z tych samych powodów, poza tym nie jest wykluczone, że ten supersportowy model jeszcze kiedyś otrzyma następcę.

Okazuje się, że czasami najprostsze rozwiązania są najlepsze: GT. Brzmi banalnie, ale ma symbolizować kolejny przełom w Mercedesie. Co więcej, GT w 2016 r. przejmie częściowo obowiązki po schodzącym SLS-ie, jednak go nie zastąpi. Odziedziczy po nim podstawy konstrukcyjne, czyli aluminiową ramę przestrzenną, silnik z przodu i skrzynię w układzie transaxle. Całość będzie jednak znacznie mniejsza i lżejsza niż w SLS-ie, a także tańsza. Cena GT mogłaby wynieść 109 tys. euro, czyli tyle ile kosztuje 911 Carrera S. Nowy Mercedes otrzyma jednak mocniejszy silnik – będzie osiągał 485 KM i 680 Nm.

Cenę pozwoli obniżyć także brak skomplikowanych uchylanych drzwi. Efektowne proporcje nadwozia z długą maską i krótkim tyłem jednak pozostaną. Ten ostatni będzie nawet przypominał zgrabny tył „911-ki”, jednak dominującym wzorcem estetycznym pozostanie SL. Z niego zostaną przejęte duże wloty powietrza, umieszczone za przednimi błotnikami.

Aby uniknąć kanibalizacji, Mercedes planuje doprawić GT ostrzej od SL-a. Jego kierowca powinien przedkładać jazdę dynamiczną nad zrelaksowaną. Ponadto GT nie doczeka się wersji otwartej. Plany przewidują za to także mocniejszą odmianę S, która będzie dostępna już od debiutu. Oprócz silnika rozwijającego 550 KM i 750 Nm pakiet wart 35 tys. euro obejmie karbonowo-ceramiczne hamulce, wyczynowe zawieszenie oraz szperę dyferencjału.

Materiał pochodzi z najnowszego numeru magazynu "Auto Świat" dostępnego w najlepszych punktach sprzedaży.