Mercedes Klasy G to samochód, który już chyba na zawsze zostanie w motoryzacji. Auto powstało, by służyć wojsku, następnie stało się cywilnym wołem roboczym zdolnym dojechać niemal wszędzie, a jeszcze później okazało się modnym modelem, którego kupują gwiazdy. Powstała oczywiście też wersja AMG, czyli absurdalnie szybka terenówka z wielkim silnikiem, która, choć może wjeżdżać w błoto, raczej tam nigdy nie trafi.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
To coś, czego nie potrzebujemy, ale jest super
Jest to też obiekt umiłowany przez wszelkiego rodzaju tunerów. Powstały już chyba wszystkie wariacje na temat Klasy G, a dopełnieniem tego wszystkiego jest właśnie prezentowany projekt. Auto, stworzone przez Szwajcarów z Capricorn-Trucks i delta4x4, powstało z myślą o jeździe po stokach i śnieżnej zabawie — to za sprawą gąsienic, które są wstawione zamiast kół.
Mamy tutaj zawieszenie podniesione o 20 cm względem klasycznej Gelendy. Do tego wymagana oczywiście jest przeróbka zawieszenia i inne amortyzatory. Ponadto w aucie montowany jest bagażnik dachowy i przednia belka ochronna. Oczywiście nie można zapomnieć, że są też montowane gąsienice. Są one wstawione tak, że po zimowym sezonie możliwe jest zastąpienie ich zwykłymi kołami.
- Przeczytaj także: Co lubimy, a co nam przeszkadza w nowych autach?
Koszt zmian to druga Klasa G
Dla właścicieli Mercedesów Klasy G pieniądze raczej nie mają znaczenia, ale musimy o nich wspomnieć. Koszt montażu gąsienic to 50 tys. euro (około 230 tys. zł), modyfikacja zwieszenia, dach i belka to kolejne 40 tys. euro (około 190 tys. zł). Później auto musi przejść homologację i testy, co kosztuje 50 tys. euro. W sumie, by cieszyć się Klasą G w wersji ratrakowej, trzeba wydać 140 tys. euro! (około 650 tys. zł). To więcej niż nowy Mercedes G500. To powoduje, że na tak przerobiona Gelenda kosztuje dwa razy więcej niż salonowa.
- Przeczytaj także: Sto najpiękniejszych samochodów wszech czasów
Rozbrajające jest też to, jak reklamowany jest samochód przez tunerów: "Niezależnie od tego, czy chodzi o gangsterów, czy organy podatkowe, możesz uciec w Alpy Graubünden o każdej porze roku". Cóż, ciężko się sprzeczać. Agent 007 również byłby zachwycony.