Znana ze swojego bezceremonialnego podejścia do samochodowego dizajnu Mitsuoka przedstawiła swoje najnowsze "arcydzieło", czyli M55. I chociaż myśleliśmy, że ta firma już nas niczym nie zaskoczy, to znowu jej się to udało. Zamiast brytyjskiego sedana czy amerykańskiej terenówki dostaliśmy jednak... kompaktowego muscle cara! To jest złe (i zarazem fajne) z wielu powodów.
Mitsuoka M55, czyli Honda Civic, która chce być Dodgem Challengerem
Inspiracja twórców tego nieszablonowego pojazdu jest oczywista dla każdego, kto choć trochę interesuje się amerykańską motoryzacją. W projekcie aż roi się od nawiązań do Challengera – od charakterystycznego grilla po napisy na oponach. To wszystko to jednak pozory, bo pod karoserią skrywa się najnowsza Honda Civic.
Trzeba jednak przyznać, że szalona załoga Mitsuoki spełniła swój amerykański sen w dość kreatywny sposób. Twórcy projektu M55 nieprzypadkowo postawili właśnie na tę epokę. Założona w 1968 r. Mitsuoka uważa lata 70. za kluczowe dla swojego rozwoju. Dlaczego? To właśnie wtedy amerykański styl zaczął wpływać na wygląd samochodów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Japończycy mieli swoje własne muscle cary (vide: Nissan Skyline Kenmeri).
Mitsuoka ma już 55 lat i świetnie się bawi. Będzie dalej "psuć" auta
Wydawałoby się, że dziś dzieła Mitsuoki to dla większości społeczeństwa coś na wzór wyśmiewanego "agrotuningu" lub tanich replik. A jednak są klienci, którzy lubują się w takich przeróbkach, dlatego firma... stale podnosi poprzeczkę. To pierwsza Honda, która trafiła pod ich skalpel, ale niekoniecznie ostatnia.
Podoba się? Mitsuoka M55 powstała jako "one-off" w celu uczczenia 55-lecia marki, które przypadało w zeszłym roku. Firma nie zapowiedziała produkcji seryjnej, ale... może to lepiej? Fani tej estetyki mogą ściągnąć w prywatnym imporcie Toyotę RAV4 przebraną za amerykańską terenówkę z lat. 80 XX w.