- Motocyklista został nagrany przez świadka na zignorowaniu znaku P-4 oraz wyprzedzaniu na przejściu dla pieszych – i to dwa razy
- Policjanci zdecydowali o skierowaniu sprawy do sądu
- Motocykliście grozi bardzo wysoka grzywna, a także utrata prawa jazdy
Może i specjalnego zagrożenia nie było – w okolicy skrzyżowania i przejść dla pieszych był tylko wyprzedzany samochód, ale – przynajmniej w teorii – motocyklista popełnił serię bardzo poważnych wykroczeń. A jako że od ich popełnienia do wezwania, a następnie przesłuchania sprawcy minęło już parę tygodni, policjanci nie mogli we własnym zakresie "podliczyć" kierowcy, karząc go mandatem. Teraz mówią o "rażącym naruszeniu przepisów" i twierdzą, że motocykliście realnie grozi grzywna 30 tys. zł. To – na pierwszy rzut oka – kwota znacząco przekraczająca wartość motocykla, którym popełniono wykroczenie.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoZnak P-4 i wyprzedzanie na przejściu
Incydent miał miejsce na ul. Pięknej w Bydgoszczy. Motocyklista, ignorując znak P-4 (podwójna linia ciągła), nie tylko wyprzedził inny pojazd przed przejściem dla pieszych, lecz także kontynuował ten manewr na kolejnych pasach ruchu. Jego niebezpieczne zachowanie zostało nagrane przez kierowcę wyprzedzanego samochodu, który następnie wysłał je na policyjną skrzynkę "stop agresji drogowej".
Policjanci z kolei pozostawiają sprawę do rozstrzygnięcia sądowi i straszą motocyklistę grzywną 30 tys. zł.
Jaką grzywnę można dostać za serię wykroczeń drogowych?
Czy tak wysoka kara naprawdę jest realna? Raczej nie – najwyższa możliwa grzywna przewidziana za najgorsze możliwe wykroczenie powiązana ze skandalicznym zachowaniem sprawcy, który jest zamożnym człowiekiem i nie musi dbać o pieniądze, wynosi właśnie 30 tys. zł. Sąd, aby móc realnie ukarać osobę, która ma nadmiar pieniędzy i nie wykazuje skruchy, ma do dyspozycji miesięczny areszt – i to wszystko. W tym wypadku mamy do czynienia raczej z głupotą i niefrasobliwym podejściem do przepisów – jeśli sąd zsumuje grzywny z taryfikatora mandatów za popełnione wykroczenia, kara będzie i tak surowa (to w sumie kilka tys. zł), choć oczywiście nie taka, jak straszą policjanci.
Niemniej chwila nieuwagi na pewno nie jest warta kłopotów, które dotknęły motocyklistę i są jeszcze przed nim, zwłaszcza że grozi mu poza grzywną egzamin sprawdzający kwalifikacje kierowcy, badania psychotechniczne, a być może nawet zakaz prowadzenia pojazdów.