Nie ma co gadać – Saab jest po mocnych przejściach. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze – holenderski Spyker zdecydował się zaryzykować i przejął upadłą firmę. Latem tego roku na europejski rynek wejdzie pierwszy model po zmianie właściciela. Czy auto jest w stanie udźwignąć pokładane w nim nadzieje i oczekiwania?
Klasa premium z podzespołami klasy średniej
Pierwsze jazdy 9-5 odbyły się wokół matecznika koncernu – Trollhättan – ale przy długości nadwozia ponad 5 m Saab 9-5 pasowałby świetnie także w USA. Zanim w Saabie doszło do zmiany właściciela były nawet takie plany, by auto trafiło za ocean, stąd taki a nie inny design. Co będzie teraz?
Czy Europejczykom spodoba się taka stylistyka?
Jedno jest pewne: Saab 9-5 będzie autem szybko rozpoznawalnym. Niepowtarzalny reflektor, płaska opadająca ku tyłowi linia dachu – to od razu wpada w oko. Choć 70 proc. części jest całkowicie na nowo zaprojektowanych, głównym „dawcą organów” jest Opel Insignia. I bardzo dobrze – silnik, skrzynia biegów i układ jezdny pozostawiają wrażenie zgranych i komfortowo usposobionych. Pod maską naszego testowego Saaba 9-5 znalazł się benzynowy motor 2.0 turbo o mocy 220 KM, który ważącą 1,9 tony limuzynę rozpędza do „setki” w 8,8 s, a prędkość maksymalna wynosi 230 km/h. Producent obiecuje średnie spalanie na poziomie 9,9 l/100 km (emisja CO2 wynosi 228 g/km).
Nowy Saab 9-5: dynamiczny, ale... nie bardzo
Na papierze wszystko wygląda OK, ale w realu radość z jazdy jakoś dziwnie nie chce się pojawić. Dynamika? Niby tak, ale czegoś tu brakuje. Na niewiele zda się też elektroniczny system, który po naciśnięciu przycisku wyostrza zmysły układów jezdnego i kierowniczego, pedału gazu, automatu oraz napędu 4x4.
Przejechaliśmy nowym Saabem 9-5 ok. 250 km i nie odczuliśmy żadnej różnicy. Naszym zdaniem największy problem auta to układ kierowniczy, który nie daje odpowiedniej informacji zwrotnej kierowcy i jest nieprecyzyjny. Mieliśmy też zastrzeżenia do spasowania elementów we wnętrzu i jakości materiałów – w klasie premium takie rzeczy nie powinny się zdarzyć. Może Saab zdarzy coś z tym zrobić, zanim 9-5 wejdzie do sprzedaży?
Są też duże plusy, np. przestronność we wnętrzu. Z przodu siedzi się po królewsku, z tyłu też nie ma najmniejszych powodów do narzekania. Także kufer jest w porządku (515 l). Z pewnością jednak do zalet nie zaliczymy ceny. Podstawowa wersja Saaba 9-5 (silnik wysokoprężny 2.0/160 KM) kosztuje od 139 900 zł.
Nasz testowy egzemplarz (2.0 turbo/220 KM, 4x4) to już wydatek 181 900 zł. Topowa odmiana 2.8 V6 turbo (4x4) o mocy 300 KM kosztuje równo 250 tys. zł. No cóż, Saaby nigdy nie należały do aut tanich, ale tym razem jednak chyba trochę przesadzono.