Opóźnienia w produkcji, braki w wyposażeniu i ciągłe przekładanie dat wydania samochodu - niestety takie są teraz realia na rynku motoryzacyjnym. Problem z dostępnością aut jest na tyle duży, że samochód kupiony dziś za miesiąc może być wart więcej.

Producenci boją się pokazywać nowe auta

Trudna sytuacja zaczyna dotykać także premier samochodowych. Pierwszą ofiarą kryzysu padło Maserati, które zapowiadało premierę Grecale na 16 listopada. Dziś już wiemy, że z w tym terminie premiery nie będzie, ponadto została ona przełożona na wiosnę przyszłego roku. Tak naprawdę nie wiadomo, kiedy się odbędzie.

Przyczyn takiej decyzji daleko szukać nie trzeba. Sami Włosi mówią wprost: "z powodu przerwanych łańcuchów dostaw nie jesteśmy w stanie sprostać oczekiwanemu popytowi". Chodzi oczywiście głównie o półprzewodniki. Jednak o niechęci producentów do pokazywania nowości można było już usłyszeć, kiedy salon samochodowy w Genewie został odwołany. Oczywiście głównym powodem była tutaj pandemia koronawirusa, ale w tle był kolejny problem. Producenci, zanim oficjalnie odwołano targi, sami rezygnowali z obecności w Genewie, właśnie przez problemy z produkcją.

Lepiej przełożyć niż mieć problem

Powód jest prosty. Prezentacja samochodu, którego nie jest się w stanie wyprodukować, mija się z celem. Nikt przecież nie chce chwalić się czymś, czego potem nie będzie mógł sprzedać. To działa tylko w przypadku modeli koncepcyjnych, o których z góry wiadomo, że nie będą oferowane klientom. W innym wypadku prezentacja może przynieść więcej złego niż dobrego. Lepiej więc premierę przełożyć niż narażać się na kłopoty wizerunkowe.

Problem jest poważny, bo im nowszy samochód, tym więcej elektroniki się w nim znajduje. Już dziś nowe auta mogą mieć więcej ekranów niż niektórzy ludzie mają w swoich domach. Na premierach coraz więcej czasu poświęca się na prezentowanie nowoczesnych rozwiązań informatycznych. Bez nich można mówić o lepszych właściwościach jezdnych i nowym silniku, ale czasy cyfryzacji wręcz wymuszają na producentach stosowanie coraz to lepszych systemów elektronicznych. Inaczej samochód sprawia wrażenie wyprodukowanego 15 lat temu.

Problemów z produkcją jest coraz więcej

Ponadto premiery nowych aut to i tak najmniejszy problem. Fabryki nie mogą produkować samochodów, które są już od dłuższego czasu na rynku. Z tym teraz walczy praktycznie każdy producent. Niestety na horyzoncie mówi się też o tym, że niedługo zabraknie aluminium. Dlatego istnieją duże obawy, że przesunięcie premiery Maserati to nie jest jednorazowy incydent i inni producenci pójdą śladem Włochów. Chciałbym jednak, abym w tej kwestii zupełnie nie miał racji.

Ładowanie formularza...