Patrol Inspekcji Transportu Drogowego na płatnym odcinku drogi ekspresowej S6 w okolicach Trójmiasta zatrzymał dostawczego Mercedesa, który ciągnął dwuosiową przyczepę z hamulcem najazdowym. Z dokumentów i tablic rejestracyjnych wynikało, że jest to samoróbka o dmc zaledwie 400 kg.
Podczas identyfikacji numeru VIN okazało się, że w rzeczywistości kierowca ciągnął przyczepę, której dmc było o ponad tonę wyższe niż sugerowały to dokumenty i tablice rejestracyjne. Okazało się, że pochodziły one od innej przyczepy. Pomysłowy kierowca przyznał, że zamienił tablicę po to, by uniknąć opłaty za przejazd płatnymi odcinaki dróg – system kamer viaTOLL nie poznał, że prowadzony przez niego zestaw przekroczył 3,5 tony.
Przeczytaj też:
- Czytaj Auto Świat bez wychodzenia z domu
- Czyszczenie tapicerki skórzanej – krok po kroku Czytaj Auto Świat bez wychodzenia z domu
- Najbezpieczniejsze auta w testach Euro NCAP w 2019 roku
Być może wcześniej taki numer przechodził, tym razem jednak pomysłowy kierowca miał pecha, bo oszustwo wyszło na jaw podczas kontroli. W dodatku okazało się, że to nie jedyne przewinienie. Mężczyzna nie posiadał przy sobie prawa jazdy, a z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców wynikało, że ma tylko uprawnienia kategorii B, czyli nie pozwalające mu prowadzić zestawu o dmc powyżej 3,5 tony. To jednak nie koniec – przyczepa z „lewymi” dokumentami nie miała ważnego badania technicznego oraz ubezpieczenia OC, a przewożony przez kierowcę ładunek nie został odpowiednio zabezpieczony.
Inspektorzy zakazali dalszej jazdy, zatrzymali dowód rejestracyjny pojazdu, a kierowcę ukarali kilkoma mandatami karnymi. Dodatkowo w związku z brakiem OC powiadomiono Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Właściciela pojazdu czekają też potężne kary za unikanie obowiązku uiszczenia opłaty elektronicznej za przejazd płatnymi drogami.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo