- Pan Krzysztof otrzymał zdjęcie z fotoradaru, na którym widać samochód przekraczający prędkość o 27 km/h
- Szybko się zorientował, że to nie on prowadził samochód, a auto nie jest jego
- Do wyjaśnienia tej sprawy nie wystarczył internet. Musiał wysyłać tradycyjne listy
Zdjęcie z fotoradaru nie jest niczym miłym, tym bardziej że w tym przypadku zarejestrowany samochód jechał 77 km/h, zatem przekroczył prędkość o 27 km/h. To oznacza, mandat w wysokości 400 zł i 7 punktów karnych. Spory koszt, zwłaszcza że po chwili pan Krzysztof zauważył, że choć tą drogą jeździ często, to wtedy na pewno nie prowadził tego auta, a nawet go nie mogło tam być. Poza tym to nie jest jego auto.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoNie siedział w aucie, a auto nie jest jego. To nie pomyłka
Pierwsza nasuwająca się myśl to pomyłka, jednak dane osobowe pana Krzysztofa były prawidłowe, zatem list dotarł do dobrego adresata. Inna przyczyna, najbardziej prawdopodobna i prawdziwa w tym przypadku, to wykroczenie popełnione przez kierowcę, który nie przerejestrował auta.
I rzeczywiście, po chwili analizy wyszło na to, że w dniu wykonania tej "pamiątki", samochód widniejący na zdjęciu nie należał już do pana Krzysztofa. Sprzedał go niecały miesiąc wcześniej, 12 kwietnia, a zgłosił sprzedaż dokładnie 12 maja. Przekroczenie prędkości miało natomiast miejsce 6 maja.
Choć list ze zdjęciem z fotoradaru przyszedł już po terminie, gdy pan Krzysztof zgłosił sprzedaż pojazdu, prawdopodobnie te informacje jeszcze nie zostały zmienione w urzędach. W takiej sytuacji samochód formalnie należy do naszego czytelnika i to on figuruje we wszystkich dokumentach dotyczących auta.
- Przeczytaj także: Od świtu suszą za znakami D-42 i zabierają prawa jazdy. Na rozchodne dają potężny mandat
Lenistwo spowodowało, że teraz trzeba prostować
Jedna sprawa została więc wyjaśniona, jednak pozostaje jeszcze kwestia odwołania się od mandatu, bo przecież były właściciel nie będzie płacił za błędy nowego nabywcy auta. Tutaj najważniejszą rzeczą i jedynym dowodem na to, że auto nie należy do pana Krzysztofa, to umowa kupna-sprzedaży. Jak można przeczytać na stronie internetowej CANARD:
Informujemy, że w przypadku sprzedaży pojazdu konieczne jest przysłanie do GITD dokumentacji potwierdzającej zbycie pojazdu. Takim potwierdzeniem jest między innymi kopia umowy kupna – sprzedaży, kopia faktury VAT, bądź aktu darowizny. Dokumenty należy przesłać na adres Główny Inspektorat Transportu Drogowego skr. poczt. 146, 05-090 Raszyn w możliwie jak najkrótszym terminie.
- Przeczytaj także: Jeździłem Omodą 5, chińskim SUV-em coupe za niecałe 130 tys. zł. Jednego jestem pewien
Nie wypełniaj żadnych dokumentów z listu
Uwaga! Ważne, by nie wypełniać trzeciego oświadczenia w dokumentach przysłanych przez CANARD. Ta opcja jest przeznaczona dla obecnego właściciela pojazdu, który jednak nie wskazuje, kto siedział za kierownicą w momencie zdarzenia. Wówczas właściciel dostaje grzywnę, która może wynieść nawet do 8 tys. zł, chyba że sprawa dotyczy przekroczenia prędkości. Wówczas właściciel auta otrzyma karę w wysokości dwukrotności wysokości nałożonej grzywny, ale nie niższej niż 800 zł.
Niestety, opieszałość pana Krzysztofa w sprawie zgłoszenia sprzedaży pojazdu, spowodowała, że teraz musi jeszcze zeskanować umowę, na podstawie której sprzedano samochód i wysłać ją listownie do Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Podobnie zresztą jest, gdy przykładowo rodzić podarował samochód dziecku. Wtedy przedstawić należy stosowną umowę darowizny.
Z tego powodu istotne jest zapisywanie na umowie kupna-sprzedaży nawet godziny sprzedaży pojazdu. W przypadku, gdyby nowy kierowca popełnił wykroczenie tego samego dnia i do tego się nie przyzna, trudno jest dojść, kto rzeczywiście prowadził auto w momencie popełnienia wykroczenia.
- Przeczytaj także: W Hondzie aż uginały się koła, ale prawdziwe "przeboje" zaczęły się, kiedy kierowca pokazał prawo jazdy
O sprzedaży trzeba poinformować do 30 dni
Pan Krzysztof nie zapłaci więc mandatu, bo to nie on popełnił wykroczenie. Przykra pamiątka ze skrzyżowania zostanie wysłana do nowego właściciela, którego dane urzędnicy pozyskają z wysłanej umowy. Warto jednak pamiętać, co zresztą również jest zaznaczone na stronie CANARD, że jeśli nie zgłosimy sprzedaży auta, a właściciel nie poinformuje o zakupie, to każdy list będzie najpierw przychodził do wcześniejszego właściciela:
Informujemy, że każdorazowo po zarejestrowaniu wykroczenia, dane właściciela pojazdu ustalane są na podstawie Centralnej Ewidencji Pojazdów. GITD nie ma wpływu na dane zawarte w ewidencji i nie może ich zmieniać. Na właścicielu pojazdu ciąży obowiązek zawiadomienia starosty o zbyciu pojazdu w terminie nieprzekraczającym 30 dni. Dopełnienie tego obowiązku może zapobiec wysyłaniu kolejnych, potencjalnych wezwań.
Warto przy okazji przypomnieć, że na poinformowanie starosty o zbyciu pojazdu mamy 30 dni. Dokładnie taki sam termin ma kupujący auto, na złożenie wniosku o rejestrację. W obu przypadkach spóźnienie będzie oznaczało karę nakładaną w trybie administracyjnym, czyli niemal z automatu i w zasadzie bez możliwości odwołania się:
- za niezawiadomienie w terminie o zbyciu pojazdu właściciel otrzyma karę 250 zł;
- za niezłożenie w ciągu 30 dni wniosku o rejestrację samochodu kupionego przez osobę fizyczną kara wyniesie 500 zł;
- za niezłożenie w ciągu 180 dni wniosku o rejestrację pojazdu kupionego przez osobę fizyczną kara wyniesie 1000 zł.