• Niewiele brakowało, żeby Tesla zbankrutowała, uratował ją koncern Daimler AG.
  • Właściciel marki Mercedes za grosze przejął olbrzymi pakiet akcji Tesli, ale później niemieccy managerowie podjęli zaskakujące decyzje
  • Gdyby nie ówczesne działania niemieckich managerów, dzisiejsza branża motoryzacyjna wyglądałaby zupełnie inaczej

Kilkanaście lat temu nic nie zapowiadało tego, że branżę motoryzacyjną czeka prawdziwa rewolucja. W 2008 r., kiedy Tesla wprowadzała na rynek swoje pierwsze (mało) seryjne auto, czyli niemal chałupniczo opracowany i wytwarzany model Roadster, europejscy producenci żyli w przeświadczeniu, że silniki diesla to napęd przyszłości, że są nie do pobicia w kwestii sprawności, a problemy z ich spalinami da się łatwo wyeliminować – jeśli nie przez coraz lepsze filtry, to przez coraz "sprytniejsze" triki przy oficjalnych testach i badaniach. Hybrydy? Chwilowa moda. Auta elektryczne? Nisza dla nielicznych. Elona Muska i jego firmy nikt nie traktował wtedy poważnie, a renomowani producenci nawet w "najgorszych" scenariuszach nie spodziewali się, że Tesla może stać się dla nich konkurencją. Dziś, po kilkunastu latach najbardziej w brodę muszą sobie pluć ówcześni managerowie koncerny Daimler Benz.

Jak Mercedes uratował Teslę

W 2009 r. wiarygodność Tesli i samego Elona Muska, były mocno nadszarpnięte. Po wydaniu milionów dolarów wyciągniętych od inwestorów, przed którymi Musk roztaczał atrakcyjne wizje, Tesla wciąż nie miała auta, na którym dałoby się zarabiać. Elektryczny Roadster wzbudzał zainteresowanie, ale był niszową propozycją. Potencjalni inwestorzy zaczęli traktować go tak, jak w Polsce traktowano sportową Arrinerę. Niby projekt ciekawy, ale raczej bez większych szans i przyszłości.

Kiedy już Tesla znalazła się na krawędzi bankructwa, firmie udało się pozyskać poważnego inwestora z branży motoryzacyjnej – koncern Daimler AG, czyli poprzednik dzisiejszej Mercedes Benz Group AG.

Mercedes uratował Teslę przed upadkiem, inwestując 50 mln euro, co jak na skalę działalności niemieckiej firmy było kwotą śmieszną. W zamian otrzymał technologię pozwalającą zelektryfikować klasę B – tak powstał wariant Electric Drive, wyposażony w opracowane i produkowane przez Teslę trójfazowe silniki indukcyjne, falowniki i akumulatory trakcyjne.

Mercedes B Electric Drive (Paryż 2012) Foto: Daimler AG
Mercedes B Electric Drive (Paryż 2012)

Zlecenie opracowania tych podzespołów własnym działom projektowym byłoby droższe, zapewne też na efekt ich prac trzeba by czekać dłużej. Wtedy inżynierowie Mercedesa byli zajęci dieslami i benzyniakami doładowanymi kompresorami.

Akcje i technologie Tesli w promocyjnej cenie

Ponieważ Tesla była pod ścianą, poza współpracą i udostępnieniem technologii, w zamian za zastrzyk gotówki przekazała także pakiet akcji. Daimler AG stała się właścicielem 9,1 proc. akcji Tesli.

Co ciekawe, niemieccy managerowie najwyraźniej nie byli przekonani co do tej inwestycji, więc niemal natychmiast przekazali znaczną część, kupionych tanio akcji znajdującej się na skraju bankructwa Tesli dalej – 40 proc. spośród tych udziałów powędrowało do państwowego funduszu Aabar z Abu Zabi.

Kilka lat później, kiedy Tesla miała w końcu już swój produkowany do dziś Model S i postanowiła wejść na giełdę, managerowie niemieckiego koncernu uznali, że to ostatni moment, żeby za dobre pieniądze, korzystając z dużego zainteresowania akcjami Tesli, pozbyć się udziałów zalegających od lat w portfelu firmy.

Tesla Model S Foto: EpicStockMedia / Shutterstock
Tesla Model S

W 2014 r. Mercedes pochwalił się, że sprzedał 4 proc. akcji Tesli za równowartość ok. 600 mln euro. Na pierwszy rzut oka świetny interes, bo przecież kilka lat wcześniej za ponad dwa razy więcej akcji Daimler AG zapłaciła 50 mln euro. Przedstawiciele zarządu Mercedesa deklarowali wówczas, że dotychczasowa współpraca będzie kontynuowana, mimo że wspólny projekt dotyczący B klasy został już zrealizowany. Patrząc na tabelki Excela, ich decyzja była jak najbardziej racjonalna. W końcu napędzana silnikami Tesli klasa B nie była rynkowym sukcesem, jej produkcję wstrzymano ze względu na nikłe zainteresowanie. A skoro rynek nie chciał technologii Tesli nawet w opakowaniu renomowanego Mercedesa, to tym bardziej mogło się im wydawać, że samochody marki Tesla, praktycznie bez doświadczeń w produkcji aut, będą rynkową klapą.

Historyczny błąd Mercedesa. Tak Niemcy stracili majątek

Z dzisiejszej perspektywy, to gigantyczny, historyczny błąd niemieckiego koncernu. Po pierwsze, w 2009 r. Daimler AG uratowała jednego ze swoich obecnych najpoważniejszych konkurentów, który wówczas grał w zupełnie innej, niskiej lidze, podczas kiedy Mercedes był w ścisłej, światowej czołówce. Po drugie, teraz te 9,1 proc. akcji, kupionych wówczas za marne 50 mln euro byłoby warte mniej więcej tyle, ile dziś warta jest cała Mercedes Benz Group AG. Tak, to nie pomyłka.

Dziś giełdowa wartość Tesli to ponad 814 mld dol. Mercedes Benz Group AG jest wyceniana teraz na 81,1 mld dol. 9,1 proc. z 814 miliardów to w zaokrągleniu 74,07 mld dol. dolarów. Oczywiście, ta wartość zależy od chwilowych kursów akcji – bywa, że wartość udziałów Tesli, którymi dysponował niegdyś Mercedes, jest wyższa od aktualnej wyceny niemieckiego koncernu. Rynkowa wartość to jedno, a popularność aut, to drugie – Tesla model Y należy do najlepiej sprzedających się aut na świecie, a Mercedes nie może się pochwalić żadnym modelem, który dotarłby choćby w okolice podium.