- Kierowca Porsche podczas wyprzedzania stworzył zagrożenie i zmusił kilku kierowców, w tym policjantów, do gwałtownego hamowania
- Po pościgu mundurowi zajęli pojazd z uwagi na istniejące przesłanki podejrzenia kolejnych wykroczeń drogowych, z czym później nie chciała się zgodzić żona pirata drogowego
- Niemiecki sąd uznał, że zachowanie mężczyzny dało policjantom podstawę do tego, aby zatrzymać nie tylko prawo jazdy, lecz także Porsche należące do jego żony
Patrząc od czasu do czasu na to, jak jeżdżą kierowcy w Niemczech, mogłoby się wydawać, że przypadki takie, jak ten opisywany przez niemiecki ADAC, wydają się wręcz niemożliwe. Tymczasem ten konkretny zdarzył się naprawdę i być może to właśnie on sprawia, że większość niemieckich kierujących studzi swoje emocje, bo wie, że czeka ich nieuchronność kary.
Podczas wyprzedzania jechał "na czołówkę" z policyjnym radiowozem
Całą sprawę zapoczątkował mężczyzna, który jechał Porsche swojej żony i na jednej z dróg krajowych zdecydował się wyprzedzić jadące przed nim cztery auta, pomimo zbliżającego się z przeciwka radiowozu policji. Mundurowi zauważyli, że kierujący sportowym autem po wyprzedzeniu jednego z pojazdów, zamiast zjechać na swój pas ruchu, zaczął wyprzedzać kolejny samochód, mimo że od radiowozu dzieliło go ok. 200-250 m.
Aby uniknąć czołowego zderzenia, policjant zaczął hamować i zjechał na prawe pobocze. Tymczasem kierowca Porsche wrócił na swój pas, gdy znalazł się w odległości zaledwie ok. 15 m od radiowozu. Gwałtownie hamowali również wyprzedzani kierowcy, którzy widząc, co się dzieje, starali się zrobić miejsce piratowi drogowemu.
Policja zajęła samochód, ale do akcji wkroczyła żona pirata drogowego
Chwilę później kierowca Porsche zaczął wyprzedzać kolejne pojazdy, ale w ślad za nim ruszyła również policja. Po pościgu policja dogoniła pirata i zatrzymała Porsche jako środek zapobiegawczy i tymczasowo zatrzymała mężczyźnie prawo jazdy. Wtedy do sprawy dołączyła się żona kierowcy, która w sądzie zakwestionowała fakt zajęcia pojazdu.
- Przeczytaj także: Policja podsumowała długi weekend na drogach. "Dane są nieco lepsze niż ubiegłoroczne"
W pierwszej i drugiej instancji decyzję policji o zatrzymaniu pojazdu sędziowie uznali za w pełni zasadną. Wyższy Sąd Administracyjny Nadrenii-Palatynatu po przesłuchaniu policjantów i świadków zdarzenia stwierdził, że istniały wystarczające przesłanki, aby przypuszczać, że kierowca popełni kolejne poważne wykroczenie drogowe, a policjanci mieli prawo zająć Porsche, aby zapobiec zagrożeniu. Żona kierowcy Porsche była przeciwnego zdania. Kobieta twierdziła, że odebranie jej mężowi prawa jazdy było wystarczającym środkiem zapobiegawczym.
Zachowanie mężczyzny niebezpieczne dla innych kierowców
W ocenie sądu podstawę do tego, aby uznać, że tymczasowe zatrzymanie uprawnień nie wystarczy, dało policjantom zachowanie kierowcy Porsche. Chociaż swoim stylem jazdy mężczyzna poważnie zagroził innym osobom, nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Gdy policjanci wyjaśnili, jak niebezpiecznie się zachował, uznał argumenty funkcjonariuszy za absurdalne, bo przecież nie doszło do żadnego wypadku.
Sąd stanął po stronie policji i stwierdził, że jedynym powodem, dla którego w tym konkretnym przypadku obyło się bez tragicznych konsekwencji, było to, że pozostali kierowcy zachowali trzeźwość umysłu i w sytuacji zagrożenia zaczęli hamować i uniknęli zagrożenia. Sąd uznał, że dotychczasowa zachowanie kierowcy Porsche wcale nie nosiło znamion "bezwypadkowych". Co więcej, w momencie, gdy policjanci zajmowali pojazd sprawcy zdarzenia, przeciwko niemu toczyło się dochodzenie w sprawie stosowania przymusu i wykroczeń w ruchu drogowym.