• Przepisy mające na celu ograniczenie nielegalnie sprowadzanych do Polski odpadów uderzają też w firmy importujące używane komponenty samochodowe
  • Części, które po regeneracji mogłyby dostać drugie życie w innym aucie, często wysyłane są przez celników do utylizacji
  • Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych ostrzega, że w ostatnich miesiącach dostępność zregenerowanych elementów bardzo spadła
  • Unia Europejska przygotowuje rozporządzenie, które uporządkuje chaos prawny. Po zmianach części samochodowe nie będą uznawane za odpady

Aby naprawa samochodu była skuteczna, nie musi polegać na wykorzystaniu nowych, oryginalnych części. Nie jest tajemnicą, że z elementów z logiem producenta korzystają głównie autoryzowane serwisy. Po wygaśnięciu gwarancji fabrycznej kierowcy częściej stawiają już na różnej jakości zamienniki.

W przypadku starszych aut dużą popularnością cieszą się też używane części poddane regeneracji. Za tą opcją przemawia przede wszystkim stosunek jakości do ceny, bo naprawa jest tańsza i wcale nie gorsza. Niestety, przez polski bałagan prawny kurczy się dostępność zregenerowanych elementów – ostrzega Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM).

Części do regeneracji często są traktowane jak odpady

SDCM przekazało, że pozyskiwanie części do regeneracji jest w Polsce skomplikowane. Przede wszystkim dlatego, że elementy wymontowywane z wraków i wyeksploatowanych aut trafiają głównie na sprzedaż detaliczną na "szrocie" lub OLX-ie, a nie do zakładów zajmujących się regeneracją. Z tego powodu takie firmy muszą posiłkować się importem części z zagranicy, co jeszcze do niedawna nie było dużym problemem.

– informuje SDCM.

Celnicy wysyłają używane części do utylizacji Foto: Soft Light / Shutterstock
Celnicy wysyłają używane części do utylizacji

Surowe polskie prawo generuje jeszcze więcej odpadów?

Eksperci tłumaczą, że takie zjawisko to efekt uszczelnienia tamy, mającej powstrzymać nielegalnie trafiające do Polski śmieci sprowadzane przez podejrzanych biznesmenów działających wbrew polskim i europejskim przepisom. Niestety, rykoszetem odbiło się to także na firmach zajmujących się legalną regeneracją części samochodowych.

Celnicy sprawdzający ciężarówki blokują towar na granicy i kwalifikują go jako odpad. To zmarnowanie potencjału, bo części, które po przywróceniu właściwości mogłyby znowu trafić do samochodu, zostają skazane na utylizację. Tracą na tym i kierowcy (muszą kupować droższe nowe części), i środowisko, bo w ten sposób powstaje tylko więcej odpadów.

Nielegalny transport odpadów powstrzymany przez KAS na granicy z Niemcami Foto: KAS
Nielegalny transport odpadów powstrzymany przez KAS na granicy z Niemcami

Bruksela chce uregulować ten problem

Takie podejście jest zaskakujące, bo jednym ze strategicznych celów Unii Europejskiej jest budowa gospodarki o obiegu zamkniętym. W te założenia idealnie wpisuje się właśnie fabryczna regeneracja części. Tym bardziej że w porównaniu z produkcją nowego elementu regeneracja starego pochłania o 56 proc. mniej energii i wytwarza o 40 proc. mniej CO2.

"Parametry części nowej i poddanej regeneracji są praktycznie identyczne" – zapewnia SDCM i zwraca uwagę, że z odnowionych komponentów chętnie korzystają "znacznie bogatsze kraje niż Polska, takie jak Francja i Niemcy". W Szwecji za użycie takich części podczas naprawy warsztaty dostają od ubezpieczycieli swego rodzaju premię w postaci wyższych stawek roboczogodzin.

Regeneracja części to zysk i dla środowiska, i dla portfela Foto: Auto Świat
Regeneracja części to zysk i dla środowiska, i dla portfela

Bruksela chce zapobiec sytuacjom takim jak te, do których dochodzi na granicach Polski. W projekcie rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady podkreślono znaczenie regeneracji w sektorze motoryzacyjnym dla gospodarki o obiegu zamkniętym i przedstawiono konieczność wprowadzenia jasnych regulacji prawnych. Po zmianach komponenty wymontowane z pojazdu wycofanego z eksploatacji, które nadają się do ponownego użycia lub regeneracji, nie będą uznawane za odpady. SDCM zachęca polskie organy, by już teraz przyjęły taką interpretację.