• Koncern Stellantis odnotował gigantyczny sukces finansowy w 2023 r.
  • Pracownicy otrzymają premie w wysokości 1,9 miliarda euro za wkład w osiągnięcia finansowe firmy
  • Stellantis ogłasza olbrzymi wzrost przychodów i zysków netto oraz sprzedaży pojazdów elektrycznych i niskoemisyjnych
  • Koncern Stellantis zrzesza kilkanaście marek motoryzacyjnych, które korzystają ze wspólnych platform i podzespołów
  • W 2024 r. 242 000 pracowników koncernu ma być uprawnionych do otrzymania premii. To daje statystycznie ok. 7 851 euro na jednego pracownika

Koncern Stellantis to światowy, motoryzacyjny gigant zrzeszający kilkanaście marek, które jeszcze nie dawno często zaciekle ze sobą konkurowały. Nawet dla tych, którzy uważają się za nieźle zorientowanych w branży motoryzacyjnej, zaskoczeniem może być fakt, że marki takie jak Fiat, Peugeot, Citroën, Opel, Chrysler, Jeep, Alfa Romeo, Lancia, DS, Abarth, Ram, Maserati, Abarth czy Vauxhall, w istocie należą do jednej grupy. Nowe modele tych marek coraz częściej powstają na wspólnych platformach, wykorzystują te same, zunifikowane podzespoły mechaniczne, wspólną elektronikę – na szczęście, zwykle na pierwszy rzut oka wcale tego nie widać, a auta poszczególnych marek wciąż zachowują odrębne charaktery.

Najwyraźniej jednak ten pomysł na połączenie sił – przez wielu krytykowany i uznawany za ryzykowny – przynosi wymierne korzyści finansowe. Koncern ponosi mniejsze nakłady na rozwój i badania, bo dzielą się one między poszczególne marki, produkcja jest tańsza dzięki większej skali. Poszczególne fabryki koncernu mogą być bardziej efektywnie wykorzystywane i to do produkcji nie tylko "rodzimych marek", ale też innych, należących do tego samego koncernu – i tak np. w Tychach, w fabryce Fiata z taśmy zjeżdżają już nie tylko Fiaty, Abarthy i Lancie, ale też i Jeepy, a wkrótce także Alfy Romeo. Oczywiście, takie wykorzystywanie zunifikowanych podzespołów na wielką skalę niesie ze sobą także ryzyka – np. problemy z wadami fabrycznymi silników 1.2 PureTech dotykają nie tylko modeli marek Peugeot i Citroën, ale też Opel i DS.

Fabryka Stellantis w Gliwicach Foto: Stellantis
Fabryka Stellantis w Gliwicach

18,6 mld euro zysku w 2023 r. Gdzie tu kryzys w motoryzacji?

Według danych zaprezentowanych właśnie przez koncern Stellantis, w 2023 r. przychody netto wzrosły o 6 proc. w porównaniu z 2022 r., osiągając 189,5 mld euro, zysk netto wzrósł o 11 proc. do 18,6 mld euro. Koncern chwali się też 21 proc. wzrostem sprzedaży pojazdów elektrycznych, 27 proc. wzrostem pojazdów niskoemisyjnych. W Stanach Zjednoczonych Stellantis N.V zajmuje pierwsze miejsce pod względem sprzedaży samochodów hybryd plug-in i drugie pod względem sprzedaży pojazdów niskoemisyjnych. Wyniki te mogłyby być jeszcze lepsze, gdyby nie m.in. strajk i w USA i konflikt ze związkiem United Auto Workers, który miał kosztować koncern obniżenie przychodów o ponad 3 mld dolarów. Z tej perspektywy rekordowe premie wydają się niezłą i wcale nie tak wysoką inwestycją.

Statystycznie 34 tys. zł premii na głowę

Po ogłoszeniu informacji o rekordowych zyskach koncernu Stellantis poinformował także, że w tym roku wypłaci swoim pracownikom na całym świecie prawie 1,9 miliarda euro (to ok. 8,25 mld złotych) w uznaniu za ich osiągnięcia i wkład w wyniki finansowe i cele osiągnięte przez firmę w 2023 r., zarówno na poziomie globalnym, jak i lokalnym. Od momentu powstania firmy, nieco ponad trzy lata temu, Stellantis miał wypłacić swoim pracownikom na całym świecie 6 miliardów euro w formie premii.

W najnowszym komunikacie firma nie poinformowała, na ilu dokładnie pracowników ma się rozłożyć ta niebagatelna kwota i w jaki sposób mają być dzielone te premie. Mowa jest tylko o tym, że "w 2023 r., około 95 proc. pracowników na całym świecie skorzystało z rozwiązania wynagrodzenie za wyniki, które docenia wkład pracowników w sukces firmy". W 2024 r. pracowników objętych tym programem ma być 242 000. To oznacza, że na głowę pracownika przypada statystycznie ok. 7 851 euro, czyli ok. 34 tys. zł na głowę.

W Polsce Stellantis ma kilka zakładów – m.in., w Tychach, Gliwicach, Bielsku-Białej (w trakcie likwidacji, część pracowników ma znaleźć pracę w innych zakładach koncernu) czy w Skoczowie.

Oczywiście, rekordowe zyski i wysoki budżet na premie, to świetna wiadomość dla pracowników koncernu, ale są też i gorsze informacje. Koncern pod kierownictwem Carlosa Tavaresa przeprowadza "optymalizację", obejmującą w wielu zakładach także zwolnienia pracowników.