- Pył z Sahary dociera do Polski w sierpniu
- Niesie on ze sobą radioaktywne izotopy - spadek po wcześniejszych pokoleniach
- Jest na niego skuteczny i nieskomplikowany sposób
To, że każdy z samochodów na naszych ulicach narażony jest na zmienne warunki atmosferyczne to oczywistość. Poza ekstremalnymi sytuacjami, kiedy autom zagraża np. grad, bardzo silne wichury, czy poważne śnieżyce, na pojazdy w ciągu całego roku opadają także różne inne rzeczy - m.in. liście, pyłki czy żywica. W sierpniu musimy zmierzyć się jednak z kolejnym, nieproszonym osadem.
Radioaktywny pył ląduje na naszych autach razem z deszczem
Sierpniowy osad brzmi wyjątkowo złowieszczo. Już sama nazwa, czyli radioaktywny pył, czy też radioaktywny deszcz może napawać przerażeniem. Brzmi to wyjątkowo groźnie i niebezpiecznie.
O zjawisku informuje katalońska gazeta "El Periodico", na łamach której ujawniono wyniki badań dobrze znanego zjawiska - pyłu znad Sahary. W opadzie tym doszukano się m.in. niebezpiecznych izotopów cezu-137, berylu i ołowiu.
Podziękujmy Oppenheimerowi
Obecność radioaktywnych cząsteczek w saharyjskim pyle i w powietrzu to dla naukowców żadna nowość. Nie są to pierwsze takie doniesienia. Już w 2001 r., a więc ponad 20 lat temu, w Grecji w kroplach wody po opadach deszczu wykryto tego typu związki.
W przeciwieństwie do pyłu, który jest zjawiskiem naturalnym, obecność w nim radioaktywnych izotopów, to sprawka człowieka. Ich obecność w powietrzu spowodowana jest najprawdopodobniej próbami jądrowymi, które odbywały się na świecie w latach 50. i 60., kiedy to Stany Zjednoczone, Związek Radziecki i Francja przeprowadzały testy atomowe. Ostatni z wymienionych krajów właśnie na Saharze dokonywał eksperymentów nuklearnych. Radioaktywne cząsteczki w saharyjskim pyle pochodzą jednak ze wszystkich prób, jakich dokonywano na świecie. Znajdują się w nim również izotopy cezu, które znalazły się w powietrzu w wyniku awarii elektrowni atomowych w Czarnobylu i Fukushimie.
- Przeczytaj także: Kąt musi się zgadzać, inaczej można dostać 2 tys. zł mandatu
Czy radioaktywny pył grozi nam i naszym samochodom?
Radioaktywnych cząsteczek oczywiście nie da się zobaczyć. Jedyną oznaką, że znajdują się one na samochodzie, jest pomarańczowy osad, widoczny np. po opadach deszczu. W Polsce pył ten pojawia się najczęściej latem, utrudniając utrzymanie w czystości tak samochodów, jak i okien w domach i mieszkaniach.
W wyjątkowo dużym stężeniu, niestety może on również utrudniać oddychanie, ograniczać widoczność i zakłócać pracę fotowoltaiki. Jego "pozytywnym", jeśli można to tak nazwać, skutkiem ubocznym są piękne pomarańczowe, a czasem czerwone zachody słońca.
- Przeczytaj także: Pogrzebaliśmy w aplikacji, którą policjanci zrobili dla policjantów
Jak informuje Państwowa Agencja Atomistyki, samych promieniotwórczych izotopów nie trzeba się obawiać. Ich stężenia są na tyle małe, że ich obecność, nawet w badaniach jest pomijalna, zatem nie stanowią zagrożenia dla ludzi.
Radioaktywne pierwiastki nie zagrażają również karoseriom naszych samochodów. Co innego pył, w którym się znajdują. Tutaj najskuteczniejszą metodą, tak samo zresztą, jak w przypadku innych, tego typu zanieczyszczeń, na pozbycie się go jest wizyta na myjni bezdotykowej. To najbezpieczniejszy sposób, by nie uszkodzić powłoki lakierniczej. Pod żadnym pozorem nie powinno się usuwać pyłu na sucho. Ścierając go np. szmatkami, możemy być niemal pewni, że powstaną rysy, albo, że lakier zmatowieje.