Na przejazd Roberta Kubicy po północnej pętli legendarnego Nürburgringu, który z prawego fotela nagrał współwłaściciel wypożyczalni Micha Charoudin, można patrzeć na okrągło. Zresztą nie tylko my tak uważamy, bo nagranie rozeszło się po sieci w iście viralowym tempie, co nas absolutnie nie dziwi.

Gdy je zamieszczaliśmy podczas publikacji pierwszego artykułu miało 240 tys. wyświetleń. Dziś, po kilkunastu dniach, jest ich blisko... 3 miliony. Dla tych, którzy tego filmu jeszcze nie widzieli, zamieszczamy go ponownie poniżej:

Na nagraniu wydaje się, że piekielnie szybki przejazd nie sprawia Robertowi najmniejszego wysiłku. Jednak absolutnie nie można powiedzieć tego samego o samochodzie. Gdy białe BMW trafiło na serwis okazało się, że 36 okrążeń pod Robertem Kubicą oznacza wymianę kilku kluczowych podzespołów tego samochodu.

Po pierwsze kompletnie rozsypały się łożyska (zwykle wystarczają na 200-300 okrążeń), sportowe semi-slicki rozwarstwiły się od ciepła, a klocki wymienione tuż przed tym, jak Robert zasiadł za kierownicą, „skurczyły” się o połowę. To wszystko na dystansie 756 km, jakie pokonał samochodem Kubica.

To jednak nie koniec. BMW, z którego polski kierowca wyścigowy wyciskał siódme poty, było tak rozgrzane, że w okolicach końcówek układu wydechowego zaczął topić się tylny dyfuzor, a w podwoziu pojawiły się wycieki w nietypowych miejscach. Poniżej możecie zobaczyć nagranie z przeglądu mechanicznego białego BMW.

Jak widać naprawa jest kosztowna, ale sam Misha Charoudin przyznaje, że był to świetny ruch marketingowy, a film z przejazdem Kubicy pobił wszelkie rekordy otworzeń, komentarzy i polubień na jego kanale w serwisie YouTube. A co równie istotne dla wielkiego fana motoryzacji, jakim niewątpliwie jest Charoudin, przejażdżka z Robertem Kubicą była dużą frajdą, choć, jak sam stwierdził, nie był to jego ani najszybszy, ani najbardziej przerażający przejazd po Nürburgringu.