• Polskie autostrady zarządzane przez prywatne firmy należą do najdroższych w Europie — na odcinku z Konina do Nowego Tomyśla trzeba zapłacić 50 gr/1 km
  • Dużo korzystniej na tym tle wypadają państwowe odcinki, na których pokonanie 1 kilometra kosztuje "tylko" 10 groszy
  • Argumentami przeciwko wprowadzeniu winiet mają być unijna zasada "użytkownik płaci" oraz już działający system e-Toll

O tym, że polskie autostrady zarządzane przez prywatne firmy należą do najdroższych w Europie, nie trzeba przekonywać nikogo, kto choć raz musiał z nich skorzystać. Jeszcze do niedawna mogło okazać się, że za pokonanie całego płatnego odcinka zapłacimy więcej niż za paliwo potrzebne do jego przejechania.

Absurd tej całej sytuacji dostrzegł również poseł Paweł Szramka, który skierował do ministra infrastruktury interpelację w sprawie kosztów przejazdów autostradami w Polsce. Parlamentarzysta chciał nie tylko uzyskać informacje m.in. o kosztach przejazdu płatnymi odcinkami autostrad w Polsce, lecz także o tym, czy planowane jest wprowadzenie rocznych winiet na wzór Szwajcarii.

Jeden przejazd autostradą A2 droższy niż roczna winieta w Szwajcarii

Jak zauważył autor interpelacji, obecnie za przejazd autostradą A2 w obie strony płacimy więcej, niż w Szwajcarii trzeba zapłacić za roczną winietę na przejazd wszystkimi autostradami! Na zarządzanym przez Autostradę Wielkopolską odcinkiem autostrady A2 pomiędzy Nowym Tomyślem a Koninem (135,6 km) za przejazd 1 kilometra trzeba zapłacić 50 groszy. To ogromna dysproporcja pomiędzy tym fragmentem autostrady i odcinkami zarządzanymi przez państwo, na których opłata za 1 km wynosi 10 groszy.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Odpowiedź przesłana przez Sekretarza Stanu Rafała Webera rozwiewa wszelkie wątpliwości w tej sprawie, a przytoczone argumenty potwierdzają, że chodzi wyłącznie o wyciągnięcie od użytkowników aut, a pośrednio od wszystkich obywateli, jak największej ilości pieniędzy. Jak przekazał w swoim piśmie Weber, "informuję, że nie planuje się powrotu do opłat zryczałtowanych (funkcjonowały one w Polsce dla pojazdów ciężkich do 30 czerwca 2011 r.), szczególnie że aktualnie opłaty w Polsce naliczane są na podstawie długości odcinka płatnego, po którym przejechał dany pojazd. Jest to rozwiązanie zapewniające – biorąc pod uwagę wdrożenie odpowiednich zautomatyzowanych procesów, obejmujących także kontrolę kompletności i dokładności zbieranych danych – największą możliwą szczelność systemu, która w przypadku systemu winietowego jest zauważalnie mniejsza".

Korzystasz, to płać!

Argumentem przemawiającym za obecnie stosowanym rozwiązaniem ma być w ocenie sekretarza stanu także zgodność z unijną zasadą "użytkownik płaci". Według ministerstwa winiety nie biorą pod uwagę częstotliwości korzystania z dróg płatnych i to rozwiązanie "jest postrzegane jako niesprawiedliwe dla użytkowników, którzy rzadko korzystają z dróg płatnych i przejeżdżają jedynie krótkie odcinki". Ale trudno zgodzić się z argumentacją resortu, biorąc pod uwagę rozwiązania winietowe stosowane w innych krajach Unii Europejskiej.

Nie dla winiet, bo trzeba odzyskać pieniądze za system e-Toll

Kolejnego powodu niechęci do winiet można upatrywać w już funkcjonującym systemie e-Toll. "Ze względu na poniesione w związku z budową i uruchomieniem sytemu e-Toll koszty nie jest planowane wdrażanie żadnych istotnych zmian w systemie poboru opłat drogowych, takich jak alternatywne metody uiszczania płatności" – precyzuje Rafał Weber.

Biorąc pod uwagę ostatnie manipulacje cenami paliw, jakich dopuścił się koncern Orlen, trudno spodziewać się, że obecny rząd i współpracujące z nim państwowe instytucje pomogą w jakikolwiek sposób polskim kierowcom. Patrząc na aktualne trendy i sposób uprawiania polityki przez nasze władze, trzeba raczej nastawić się na trudne czasy, choć kierowcy samochodów osobowych mogą jednak liczyć na jeden pozytyw. "W przypadku dróg klasy S (dróg ekspresowych) należy jasno podkreślić, że nie ma planów obejmowania ich płatnościami dla pojazdów lekkich" – wyjaśnia sekretarz stanu. Czy faktycznie tak będzie, zobaczymy.