W armii wszystko jest proste. To, co już jest zbędne, trafia do Agencji Mienia Wojskowego, której zadanie jest jak najszybsze pozbycie się niechcianego sprzętu. Stąd tak regularnie odbywają się przetargi, w których amatorzy militariów mogą upolować coś dla siebie. Nie brak także ofert dla zmotoryzowanych. W wojskowym parku jest bowiem całkiem sporo samochodów osobowych, dostawczych i ciężarowych, które powinny już trafić do tzw. cywila.
Zwykle na wojskowych przetargach najłatwiej o dość wysłużone Honkery czy Stary. Pojawiają się jednak także inne pojazdy, takie jak Mercedesy Klasy G czy Ople Insignia. Zazwyczaj na co dzień służyły kadrze oficerskiej. Na drogach publicznych (szczególnie w okolicach sztabów i siedzib MON) łatwiej było jednak dostrzec służbowe Ople niż Mercedesy.
Przypominamy, że wojsko wskazuje ceny wywoławcze, a zwycięża w przetargu ten, kto zaproponuje najwyższą ofertę. Stąd konieczność wpłacenia wadium i złożenia dokumentów w miejscach wskazanych przez AMW. Trzeba także liczyć się z karą w sytuacji zwycięstwa w przetargu i opóźnienia w odbiorze sprzętu.
Sanitarka. Samochód wyceniono na 3,5 tys. zł.
Tarpan 4012 z 1993 r. za 5 tys. zł. Nadwozie jest w zadziwiająco dobrym stanie. Widać jednak ślady napraw blacharsko-lakierniczych.
Powypadkowy Opel Insignia Cosmo 1.6T. Egzemplarz z rozbitym przodem, zderzakiem i lampami wyceniono na 5 tys. zł. To rocznik 2013.
Star 200 z 1990 r. za 7,5 tys. zł. W wojskowych ogłoszeniach to dominująca marka ciężarówek.
Lublin 3324 z 1999 r. Cena wywoławcza: 2,5 tys. zł. W ogłoszeniach nie brak podobnych egzemplarzy.
Jelcz z 1988 r. Takie auta rzadko trafiają się na wyprzedażach. Model 415 z 1988 r. za 10 tys. zł.
Honker 2324 z 1997 r. Za 5 tys. zł wystawiono mocno skorodowany egzemplarz z widocznymi dziurami w nadwoziu.
Ford Transit w 9-osobowej wersji. To model 300L z 2003 r. Cena wywoławcza to 4 tys. zł.
Honker 2324 z wyciągarką. Choć licznik wskazuje 26757 km to rzeczywisty przebieg wynosi 126 757 km. Cena 6 tys. zł za egzemplarz bez kierunkowskazów, lusterka i z widocznymi śladami korozji
Jelcz 325 z 1987 r. Cena wywoławcza to 10 tys. zł. Niestety farba schodzi całymi płatami z kabiny.