Spotkania, które mają na celu wzmocnienie więzi pomiędzy państwowymi instytucjami z różnych krajów oraz wymianę cennych doświadczeń, często kończą się pustymi frazesami i mają niewielki wpływ, o ile jakikolwiek, na nasze życie. Tymczasem spotkanie przedstawicieli Inspekcji Transportu Drogowego (ITD) oraz Duńskiego Urzędu Drogowego, do którego doszło w połowie kwietnia br. w Kolding, w Danii, może okazać się niezwykle ważne z punktu widzenia polskich kierowców.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Spotkanie, jakich wiele, ale tym razem być może naprawdę owocne

Jednym z punktów spotkania polskich inspektorów ITD oraz ich duńskich odpowiedników była rozmowa o sposobach wykrywania i dynamicznego pomiaru emisji spalin w pojazdach komercyjnych (eng. plume chasing). ITD nie ukrywa, że rozwiązanie to jest innowacyjnym sposobem pozwalającym na zapewnienie zgodności z normami emisji.

Gdyby udało się sprowadzić tego typu sprzęt do Polski, z pewnością odsetek wyłapywanych przypadków przekroczenia norm emisji znacząco by wzrósł. Dzisiaj cała procedura jest czasochłonna i wymaga zatrzymania pojazdu do kontroli. Dopiero później można sprawdzić, czy dany pojazd nie emituje zanieczyszczeń w niekontrolowany sposób.

Wstępna analiza punktem wyjścia do precyzyjnej kontroli

Sprzęt używany przez Duńczyków rozwiązuje ten problem. Dzięki niemu wystarczy podjechać blisko wstępnie wytypowanej ciężarówki, aby upewnić się, czy faktycznie istnieje konieczność zatrzymywania pojazdu na dokładne badania. Przypomina to korzystanie z urządzenia wykrywającego obecność alkoholu w wydychanym powietrzu, dzięki czemu służby nie muszą precyzyjnie badać każdego kierowcy, co znacząco ułatwia i przyspiesza kontrole.

ITD nie sprecyzowało, czy tego typu sprzęt pojawi się w Polsce, a jeżeli nawet, to kiedy można się go spodziewać. Pewne natomiast jest, że już sama informacja o planach jego sprowadzenia mogłaby skłonić wielu właścicieli ciężarówek, do sprawdzenia, czy ich pojazdy nie staną się pierwszymi ofiarami nowej "zabawki" ITD.