• Liczba nie przechodzi w jakość – choć fotoradarów na polskich drogach jest kilkanaście razy więcej niż odcinkowych pomiarów prędkości, nie znaczy to wcale, że wyłapują one kilkanaście razy więcej wykroczeń
  • CANARD zmienił nieoczekiwanie zasady gry – dawniej skuteczna kalkulacja kierowców przekraczających prędkość zaczyna zawodzić

Liczba nie przechodzi w jakość – statystyczny fotoradar jest o wiele mniej skuteczny niż odcinek pomiarowy. Oto liczby: od początku wakacji zarejestrowano nieco ponad 122 tys. naruszeń przepisów dotyczących prędkości. W tej liczbie 64,3 tys. przekroczeń prędkości zarejestrowały fotoradary, których jest na polskich drogach ok. 470. W tym samym czasie odcinkowe pomiary prędkości zarejestrowały 57,1 tys. wykroczeń.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Punktów pomiarów średniej prędkości na polskich drogach jest 30. Z tego wynika prosty rachunek: w ciągu prawie 6 tygodni przeciętny fotoradar "pstryknął" 137 razy. W tym samym czasie statystycznie na każdym odcinkowym pomiarze prędkości wpadło 1,9 tys. kierowców. Różnica jest kolosalna.

Fotoradary i odcinkowe pomiary prędkości: skąd takie różnice w skuteczności urządzeń?

Fotoradar na moście Poniatowskiego. Foto: CANARD
Fotoradar na moście Poniatowskiego.

Najprostsze wytłumaczenie jest takie, że odcinkowe pomiary prędkości częściej montuje się na drogach o dużym obciążeniu ruchem, podczas gdy fotoradary częściej stawiane są także na drogach lokalnych o niewielkim natężeniu ruchu.

Druga rzecz to skutecznie działające aplikacje, które ostrzegają kierowców o lokalizacji fotoradarów. Nawet darmowe nawigacje, takie jak oferuje Google, informują kierowców o zbliżaniu się do miejsca pomiaru prędkości. To jednak nie działa tak dobrze w odniesieniu do pomiarów odcinkowych.

Trzecia rzecz to oznakowanie dróg, na których wykonywane są odcinkowe pomiary prędkości. Na wielu takich odcinkach kierowcy nie tylko nie wiedzą, że jadą po odcinku pomiarowym, ale też nie wiedzą, jakie ograniczenie prędkości obowiązuje na drodze. A bywa i tak, że kierowcy są świadomi, że jadą po odcinku pomiarowym, ale nie mają pojęcia, czy na danym odcinku obowiązuje szczególne ograniczenie prędkości, czy też nie. Jakoś w takich miejscach zarządcy drogi nie są zbyt zainteresowani w tym, aby znaki z ograniczeniem prędkości były powtarzane i przez to przyczyniały się do spowalniania ruchu. A może to tylko wrażenie?

Nie można przy tym powiedzieć, że zarządca drogi specjalnie wprowadza kierowców w błąd. Po prostu nie ma obowiązku ustawiać znaków przypominających o ograniczeniu, nawet jeśli obowiązuje ono na odcinku kilkunastu-kilkudziesięciu km. A samo oznakowanie odcinka wygląda tak, że są tablice mówiące o jego początku (a później o końcu), ale pod/nad niebieską tabliczką nie ma znaku mówiącego, jaka prędkość obowiązuje. Znak z ograniczeniem był wcześniej – trzeba go pamiętać. Ta organizacja oznakowania po prostu się nie sprawdza, choć z formalnego punktu widzenia jest prawidłowa.

"Najlepszy" fotoradar i rodzaj wykroczeń – oto klucz do zagadki

Najbardziej wydajnym fotoradarem w te wakacje okazał się zupełnie nowy fotoradar na ul. Głogowskiej w Poznaniu. Uruchomione 26 czerwca urządzenie "napstrykało" do końca lipca 2,2 tys. zdjęć. Najwyższe zarejestrowane przez ten fotoradar wykroczenie to 137 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje "pięćdziesiątka". Najwyraźniej kierowcy, ale i mapy, potrzebują czasu, aby "nauczyć się" lokalizacji takich urządzeń.

Ciekawostka: przekroczeń uznawanych za "ekstremalne" (powyżej 70 km/h) od początku wakacji do końca lipca wszystkie urządzenia CANARDU zarejestrowały zaledwie 199. To 0,16 proc. ich całkowitego urobku. Zdecydowana większość wykroczeń to wykroczenia z najniższej półki.

Fotoradary, odcinkowe pomiary prędkości i CANARD: przestali podwyższać limit – musicie na to uważać

Zdjęcie wykroczenia zarejestrowanego przez fotoradar. Foto: Auto Świat
Zdjęcie wykroczenia zarejestrowanego przez fotoradar.

Nie jest tajemnicą – w przeszłości zwracał uwagę na to m.in. NIK – że w przeszłości (całkiem niedawnej) polskie fotoradary bardzo często były ustawiane tak, aby robić zdjęcia tylko najwyższych wykroczeń – często nie mniejszych niż o ponad 30-40 km/h. Kierowcy, którzy przekraczali prędkość o np. 25 km/h, mogli czuć się bezpiecznie.

Obecnie – uwaga – 62 proc. wszystkich rejestrowanych przez CANARD przekroczeń prędkości to przekroczenia o 11-20 km/h.

Warto wiedzieć, że fotoradary mogą rejestrować przekroczenia prędkości nie niższe niż o 11 km/h. Jeśli przejeżdżasz obok fotoradaru, mając na liczniku 55 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 50 km/h, fotoradar nie zareaguje – tak stanowi prawo.

Ale nie należy już liczyć, że małe przekroczenia są ignorowane – to właśnie zmiana reguł gry. Polscy kierowcy jeżdżą wolniej niż kiedyś i CANARD ma "moce przerobowe", pozwalające na zajmowanie się drobnicą.

Nieformalne przekonanie, że przekraczanie prędkości do 20 km/h jest bezkarne, może się sprawdzać jedynie w odniesieniu do patroli policji drogowej – "obsługa" jednego kierowcy zajmuje sporo czasu, nierzadko lepiej jest skupić się na poważniejszych wykroczeniach. Ale gwarancji i tu nie ma.