- W latach 90. kradziono w Polsce ponad 50 tys. aut rocznie
- Art. 214 Kodeksu Karnego był uważany za szkodliwy społecznie i krytykowany
- Choć kontrowersyjny zapis nie znajduje się już pod numerem 214, to wciąż można go znaleźć w kodeksie karnym
Oto jeden z wielu przykładów: boczna uliczka na warszawskim Mokotowie. Przejeżdżający patrol policji widzi dwóch młodych mężczyzn manipulujących przy stacyjce BMW. Zatrzymują radiowóz i podbiegają do auta. Stać, policja — krzyczą. Młodzi ludzie spokojnie siedzą w środku, nie zamierzają uciekać. – Kradniecie samochód, jesteście zatrzymani – mówi policjant. Mężczyzna siedzący za kierownicą uśmiecha się i spokojnie odpowiada — Skądże panie władzo, my i kradzież? Kolega od dawna marzył, żeby się takim autem przejechać, to chciałem mu pomóc. Pół godziny i zwracamy samochód tu, gdzie stał. Nie ma mowy o kradzieży. Zna Pan przecież przepis o krótkotrwałym użyciu pojazdu mechanicznego, prawda?.
Słynny art. 214 KK a złodzieje samochodów
Wszystko za sprawą "słynnego" art. 214 Kodeksu karnego, a szczególnie paragrafu 1., który dotyczył tzw. krótkotrwałego użycia pojazdu mechanicznego: "Kto zabiera w celu krótkotrwałego użycia pojazd mechaniczny stanowiący mienie społeczne albo cudze mienie – podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Przepisy nie określały, co to jest krótkotrwałe użycie, a wszelkie wątpliwości należało rozstrzygać na korzyść oskarżonego. Złodzieje, nauczeni przez swoich adwokatów, jak się bronić, wykorzystywali ten przepis w każdym przypadku, tłumacząc policji czy sądowi, że chcieli się tylko przejechać autem, a potem zamierzali zwrócić je właścicielowi w stanie nienaruszonym. Wszyscy wiedzieli, że to bzdura, ale przepisy chroniły bandytów, a nie poszkodowanych właścicieli. Nawet jeśli złodziej używał skradzionego auta przez tydzień czy nawet miesiąc, sąd dawał mu wiarę, że nie ukradł tylko "krótkotrwale używał", i albo złoczyńcę puszczał wolno, albo wydawał wyrok w zawieszeniu.
Art. 214: złodziejstwo w majestacie prawa
Absurdem było również to, że art. 214 w paragrafie 3. inaczej traktował mienie społeczne i prywatne. Jeśli pojazd był państwowy, ściganie sprawcy odbywało się z urzędu, ale jeśli był prywatny – to tylko na wniosek pokrzywdzonego. Prywatny właściciel auta nie tylko musiał zgłosić fakt jego kradzieży, ale potem – jeśli sprawca został złapany – złożyć wniosek o ściganie tego przestępstwa. Jeśli tego nie zrobił, postępowanie było umarzane, a złodziej był wolny!
Art. 214 k.k. był bardzo szkodliwy społecznie, pochodził z innej epoki – wprowadzono go w 1969 r. kiedy samochody na polskich ulicach i drogach były rzadkością, podobnie jak ich kradzieże.
Nie wiadomo dlaczego ustawodawca tak łagodnie potraktował krótkotrwałe użycie tylko w odniesieniu do pojazdów mechanicznych. Jeśli złodziej ukradł samochód osobowy, ciężarówkę, motocykl czy skuter mógł się tłumaczyć chęcią przejażdżki i unikał kary. Jeśli ukradł telewizor, radio, pralkę czy obraz i tłumaczył, że chciał obejrzeć program TV, posłuchać radia, uprać sobie ubranie czy popatrzeć na obraz, a potem zwrócić te przedmioty właścicielowi – sąd tych tłumaczeń nie brał pod uwagę i skazywał go za zwykłą kradzież. Art. 214 k.k. był powszechnie krytykowany, ale Sejm nie kwapił się do jego zmiany.
Polska w UE – spadek kradzieży
Sytuacja zmieniła się na lepsze dopiero po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. i uszczelnieniu wschodniej granicy, przez którą wcześniej kradzione auta były szmuglowane i przepadały jak w czarnej dziurze. W 2007 r. liczba skradzionych pojazdów spadła do 26 tys., w tym aut osobowych do 19,5 tys. W 2008 r. zginęło w Polsce 22,7 tys. samochodów, rok później 17 tys., a w 2012 r. – 15,5 tys. W ostatnich latach liczba kradzieży znacząco zmalała – w 2018 i 2019 r. do nieco poniżej 7 tys. rocznie. W 2022 r. skradziono 6157 aut – to 10 razy mniej niż w połowie lat 90.
Furtka dla złodziei samochodów dziś widnieje pod numerem 289
Jest zatem lepiej, ale nie idealnie. Kradzieże aut nadal się zdarzają, lecz przede wszystkim w celu rozbiórki na części i sprzedaży nieuczciwym właścicielom warsztatów i w internecie. Kradzionego auta nie można tak łatwo, jak w latach 90. zarejestrować i wprowadzić w obieg. Granica wschodnia jest szczelna. Ale artykuł o krótkotrwałym zaborze pojazdu mechanicznego przetrwał w Kodeksie karnym – ma teraz numer 289: paragraf 1.: "Kto zabiera w celu krótkotrwałego użycia cudzy pojazd mechaniczny, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."
Prawny relikt z czasów głębokiej komuny, niemający żadnego logicznego ani społecznego uzasadnienia nadal obowiązuje. A złodzieje samochodów nadal są bezkarni, bo zawsze mogą powiedzieć: ja się tylko chciałem przejechać.