Marcin Bosak już po pobiciu zamieścił na swoim koncie na Instagramie wstrząsające nagranie, w którym informuje, że został pobity przez grupę mężczyzn. Miało to nastąpić, ponieważ zwrócił uwagę kierowcy samochodu, po tym, jak ten prawie potrącił jego 11-letniego syna.

- Tak wyglądam. Będę miał takiego guziora. Właśnie przed chwilą jeden pan, kierowca Ubera, prawie rozjechał mojego młodszego syna. Jak zgłosiłem protest przeciwko temu postępowaniu, zaczęła się bijatyka, nie wiadomo skąd znalazło się czterech czy pięciu jego kolegów i dostałem solidne bęcki - relacjonował.

Wszystko miało wydarzyć się na jednej z niewielkich uliczek na warszawskiej Starej Ochocie. Aktor początkowo sprawcę opisał jako kierowcę Ubera, jednak później sprostował, że był to kierowca Bolta.

Tego samego dnia rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji poinformował o zatrzymaniu trzech osób. Jedna z nich okazała się jednak nie mieć nic wspólnego z pobiciem. Jednemu z dwóch pozostałych 25 kwietnia mężczyzn przedstawiono zarzuty, o czym poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie: - W poniedziałek prokurator wystąpił z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy wobec 25-letniego Rusłana G., obywatela Gruzji, podejrzanego o to, że 21 kwietnia w Warszawie wspólnie i w porozumieniu z innymi brał udział w pobiciu pokrzywdzonego. 25-latek usłyszał zarzut z artykułu 158 paragraf pierwszy Kodeksu karnego [tj. udział w bójce lub pobiciu] w zbiegu z artykułem 57a, czyli występek o charakterze chuligańskim, za co grozi mu do trzech lat więzienia.

Źródło: Fakt.pl, RadioZet, TVN