Na większości autostrad w Austrii obowiązuje dla aut osobowych ograniczenie prędkości do 130 km/h. Są jednak i takie, na których przewidziano surowsze limity, chyba że podróżujecie autem z napędem elektrycznym lub wodorowym. Na wybranych odcinkach autostrad A1, A2, A9, A10,A12, A13, A14 obowiązują od kilku lat ograniczenia prędkości, które wprowadzono nie ze względu na bezpieczeństwo, ale w trosce o ochronę środowiska ("Umwelt-Tempolimit Immissionsschutzgesetz-Luft IG-L" – z niem. ograniczenie prędkości dla ochrony środowiska, na podstawie przepisów dotyczących emisji).

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Na wspomnianych trasach obowiązuje ograniczenie prędkości do 100 km/h (na niektórych odcinkach limity są zmienne, w zależności od panujących warunków). Dobra wiadomość dla właścicieli lokalnie bezemisyjnych aut elektrycznych i wodorowych – na wielu z tych tras mogą oni legalnie jeździć szybciej, bo do 130 km/h!

Wyższy limit nie tylko dla aut zarejestrowanych w Austrii

Przez pewien czas austriackie służby uznawały, że z podwyższonego limitu prędkości korzystać mogą tylko auta z lokalnymi "zielonymi" tablicami, ale w tej sprawie interweniowały instytucje unijne, zarzucając Austriakom nierówne traktowanie obywateli innych krajów wspólnoty. Doszło też do spraw sądowych, które rozstrzygnięto na korzyść obcokrajowców, których austriacka policja chciała ukarać za przekroczenie prędkości, choć podróżowali autami elektrycznymi, a zmierzona prędkość mieściła się w limicie obowiązującym dla pojazdów elektrycznych i wodorowych. Oznacza to, że autem elektrycznym z polskimi, zielonymi tablicami rejestracyjnymi też można po tych wybranych odcinkach podróżować z prędkością do 130, a nie do 100 km/h.

Uwaga! Te szczególne zasady dla aut elektrycznych obowiązują tylko na odpowiednio oznaczonych trasach, nie dotyczą m.in. odcinków, na których ograniczenie prędkości do 100 km/h obowiązują w godzinach nocnych!

Powstaje tylko pytanie, czy kierowcy aut elektrycznych chcą korzystać z możliwości szybszej jazdy po autostradach? W elektryku ciężka noga na autostradzie oznacza często... jazdę od ładowarki do ładowarki.

Niemcy nie chcą ograniczeń: elektryki i tak jeżdżą wolno

Po sąsiedzku, w Niemczech, od lat trwają dyskusje nad wprowadzeniem ograniczeń prędkości na autostradach. Zdaniem zwolenników takiego rozwiązania, przyczyniłoby się ono do zmniejszenia zużycia paliwa i emisji spalin, ale też do poprawy bezpieczeństwa. Niedawno przeciwko takiemu rozwiązaniu wypowiedział się tamtejszy minister transportu, Volker Wissing. Jego zdaniem, wprowadzanie dziś ograniczeń prędkości nie ma sensu, bo... ceny nośników energii są już tak wysokie, że ludzie i tak jeżdżą wolniej niż kiedyś, a w dodatku przybywa aut elektrycznych, którymi i tak jeździ się po autostradach wolno, żeby oszczędzać prąd w akumulatorach.