- Wygląda na to, że wbrew zapowiedziom na niemieckich autostradach nie będzie generalnych ograniczeń prędkości
- Prominentny niemiecki polityk przekonuje, że autami elektrycznymi ludzie i tak jeżdżą wolno, nawet bez ograniczeń
- Niemiecki minister transportu, członek rządu koalicyjnego firmowanego m.in. także przez partię Zielonych, opowiada się za rozbudową sieci autostrad.
Minister Transportu Volker Wissing słynie w Niemczech z radykalnych poglądów, które nie zawsze można uznać za politycznie poprawne. Czy wyobrażacie sobie w Polsce polityka współrządzącej partii, który publicznie powiedziałby, że jest przeciwny generalnym ograniczeniom prędkości?
– Prędkość należy do indywidualnej odpowiedzialności obywateli, tak długo, jak długo nie stanowi zagrożenia dla innych – stwierdził w niedawnym wywiadzie dla gazety "Bild am Sonntag", udowadniając w ten sposób, że nie przypadkiem jest członkiem wolnościowo–liberalnej partii FDP. – Państwo nie powinno się w to mieszać – dodał polityk.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Generalne ograniczenie prędkości na autostradach nie jest potrzebne. – Wysokie ceny nośników energii już teraz prowadzą do tego, że wiele osób jeździ znacznie wolniej. No i autami elektrycznymi ludzie nie będą jeździć aż tak szybko, bo muszą oszczędzać baterię – stwierdził minister w odpowiedzi na pytanie o wprowadzenie ograniczeń prędkości na niemieckich autostradach.
Pomysły na ograniczanie ruchu drogowego? Tu też odpowiedź niemieckiego ministra transportu jest stanowcza:
– Nawet jeśli nie wszystkim się to podoba: na niemieckich drogach będzie większy ruch i musimy sobie z tym poradzić. W przeciwnym wypadku gospodarka stanie i stracimy miejsca pracy – ocenia polityk.
Dodajmy, że Volker Wissing jest ministrem w rządzie koalicyjnym, w skład którego, poza liberałami z FDP wchodzą także socjaldemokraci z SPD (główna siła polityczna) i lewicowi ekolodzy z partii Sojusz 90/Zieloni (Bündnis 90/Die Grünen).