- Hyundai Ioniq 6 to najbardziej awangardowy samochód od czasów ósmej generacji Hondy Civic, czyli osławionego "UFO"
- Nie tylko nadwozie jest "nieziemskie". Wnętrze też intryguje
- Sprawdziłem, jak w praktyce sprawują się kamery zastępujące boczne lusterka
- Samochód został użyczony przez importera, a po teście zwrócony
W Hyundaiu Ioniq 6 naprawdę można się poczuć jak w kosmosie. Na postoju przedni fotel da się ustawić w "kosmicznej pozycji", czyli dokładniej takiej, jaką automatycznie przyjęłoby ludzkie ciało w stanie nieważkości. Zresztą Ioniq 6 to kosmos z wielu innych powodów – nawet jeśli wcale nie potrafi latać.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoKoreański model klasy średniej jest najbardziej futurystycznym samochodem, jaki możesz dziś kupić w salonie i spotkać na drodze oraz największą awangardą od czasów ósmej generacji Hondy Civic (2005-2011) – czyli osławionego "UFO".
Hyundai Ioniq 6: steampunk z lat 50. XXI w.
Hyundai Ioniq 6 wygląda jak atrybut steampunkowego bohatera. Nic dziwnego, futurystyczny kształt auta ma bowiem korzenie w przeszłości, a dokładniej w latach 30. XX w. – nawiązuje bowiem do panującej wówczas mody na streamline. Zresztą firma nie nazywa Ioniqa 6 inaczej, jak właśnie "streamlinerem" – nawet jeśli w gruncie rzeczy jego klapa bagażnika plasuje go wśród sedanów. Z drugiej strony koreańskie auto to jeden z najbardziej opływowych samochodów na naszej planecie (Cx: 0,21).
Przeczytaj także: Najodważniejsze samochody w historii. Czy warto było ryzykować?
Hyundai Ioniq 6 jest tym bardziej niezwykłym zjawiskiem, ponieważ na razie w Polsce są tylko cztery takie auta. Z Korei płynie już jednak statek z pierwszą partią, a samochód można u nas zamawiać.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że futuryzm i awangarda Hyundaia Ioniqa 6 nie sprowadza się tylko do jego kształtu – to suma mnóstwa detali, tworzących "nieziemską" całość.
Hyundai Ioniq 6: wnętrze, piksele i przezroczystości
Mamy więc kamery zastępujące tradycyjne boczne lusterka. Klamki drzwi chowają się w nadwoziu. Cześć elementów w przednich i tylnych światła to niewielkie prostopadłościany wyglądające jak piksele. Deska rozdzielcza składa się głównie z dwóch 12,3-calowych ekranów.
Ioniq 6 ma też sporo przezroczystych elementów nawiązujących do czystego ekonapędu auta: znajdziemy je w obudowach lusterek (przepraszam, kamer), tylnym spoilerze, antenie i kieszeniach bocznych drzwi. Same wewnętrzne panele drzwi ogołocono z przycisków – dla minimalizmu i większego poczucia przestronności – a klawisze sterowania szybami i ryglowania drzwi przeniesiono na środkowy tunel. W drzwiach zintegrowano za to diodowe oświetlenie, którego natężenie może się zmieniać wraz z prędkością: od 10 proc. przy 30 km/h do 100 proc. przy 100 km/h.
Przeczytaj także: Osiem samochodów bez sensu. Czy wszystkie poniosły porażki?
Z zewnątrz Hyundai Ioniq 6 ma lekko zmodernizowane firmowe logo. Z kolei na środku kierownicy – zamiast stylizowanego "H" – znalazły się cztery kropki, czyli "H" w alfabecie Morse’a. Każda z nich to dioda, która zmienia kolor np. podczas wyboru wstecznego biegu bądź zmiany trybu jazdy.
Kosmos? No jasne. Ale jak to się wszystko obsługuje? Bez problemu.
Hyundai Ioniq 6: ergonomia, jakość i bagażnik
Futuryzm nie kładzie się cieniem na ergonomii, przeciwnie – ergonomia jest na wysokim poziomie. Poza jednym. To lusterka.
Obraz z zastępujących je kamer wyświetla się na dwóch ekranach umieszczonych na skrajach kokpitu. Nazwiesz mnie dziadersem, ale przez pierwsze 25 km jazdy zwyczajnie bałem się zmieniać pas. Obraz na wyświetlaczu – choć całkiem wysokiej rozdzielczości – nie pozwalał mi na właściwą ocenę odległości. Nie byłem pewien, czy zmieniając pas, nie zajadę drogi, nie mówiąc już o spowodowaniu stłuczki. Niemniej z czasem coraz bardziej się przyzwyczajałem do cyfrowych lusterek. Nie wiem, może po tygodniu nawet bym je polubił. Nie mogłem jednak tego sprawdzić, bo jeden z czterech Hyundaiów Ioniqów 6 w Polsce musiałem już nazajutrz oddać importerowi.
Szczęśliwie producent przewidział istnienie takich kamerosceptyków jak ja, ponieważ Ioniq 6 jest dostępny także z tradycyjnymi bocznymi lusterkami.
Do prostoty obsługi Hyundai Ioniq 6 dorzuca świetną jakość materiałów wykończeniowych i dużą precyzję ich montażu oraz nieprawdopodobną wręcz ilość miejsca na nogi. Z głową jest już nieco gorzej: jeśli masz około 190 cm wysokości, to możesz nią szorować o podsufitkę. Za to uszy będą zachwycone: w samochodach rzadko się zdarza tak dobre audio.
Przeczytaj także: Czy BMW serii 3 naprawdę jest tak dopracowane, jak się uważa?
Sprzęt marki Bose Hyundaia Ioniqa 6 serwuje krystaliczny, klarowny, przejrzysty i wyjątkowo rozdzielczy dźwięk. Żaden instrument nie "zachodzi" na inny, a każdą ścieżkę nagrania wyławia się natychmiast. No i bas "nie urywa głowy", co też wcale nie jest regułą we współczesnych samochodach. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to za bardzo szeleszczące najwyższe tony, np. uderzenia talerzy perkusyjnych.
Choć Hyundai Ioniq 6 wygląda na liftbacka, to okazuje się klasycznym sedanem, ponieważ tylna klapa nie obejmuje szyby. Bagażnik jest dość płytki, za to bardzo szeroki i ma 401 l. Jest też drugi, z przodu – 45-litrowy lub, w wersji z napędem 4x4 14,5-litrowy. Właśnie taka odmiana trafiła w moje ręce.
Hyundai Ioniq 6: wrażenia z jazdy
Jazda Hyundaiem Ioniq 6 to też kosmos. Bo albo jest w nim prawie tak cicho, jak w przestrzeni kosmicznej (wiadomo, brak silnika spalinowego), albo przez głośniki płynie dźwięk, który naprawdę brzmi, jakby się przebił do naszej rzeczywistości z innego wymiaru.
Poza tym napęd elektryczny potrafi oddać swoje 605 Nm w okamgnieniu, co – jak się łatwo domyśleć – oznacza piorunujące przyspieszenia. 325-konna wersja Hyundaia Ioniqa 6 przyspiesza od 0 do 100 km/h w 5,1 s. A jak jest z zasięgiem? To zależy od opon.
Jeśli wybierzesz 18-calowe ogumienie, prądu z akumulatora o pojemności 77 kWh wystarczy nawet na 583 km jazdy. W wersji z 20-calowymi oponami ten dystans skraca się do 519 km.
Na dodatek większe ogumienie jest też dość "cienkie": profil to tylko 45. Nie wiem, jak Hyundai to zrobił, ale nawet przy tak niskim profilu zawieszenie daje dużo komfortu. Owszem, jest twarde, ale nie męczy i nie irytuje. No i cicho działa – jak w premium.
Sama kultura jazdy, jej płynność i harmonijność stawia Hyundaia Ioniqa 6 wśród najbardziej wyrafinowanych samochodów na Ziemi. To dobrze, bo większość polskich klientów tego auta ma porzucić dla niego swoje modele premium. Dokładnie tak: największy odsetek nabywców Ioniqa 6 przesiądzie się do niego z samochodów prestiżowych marek.
Hyundai Ioniq 6: cena
Polski przedstawiciel Hyundaia zdecydował się rozpocząć sprzedaż Ioniqa 6 od topowych wersji. 229-konny wariant kosztuje od 284,9 tys. zł, testowa 325-konna odmiana to wydatek co najmniej 304,9 tys. zł.
Wbrew pozorom, to wcale nie jest najdroższy Hyundai w Polsce. O 10 tys. zł wyprzedza go bowiem topowo wyposażona 325-konna wersja Ioniqa 5, czyli krótszego o ćwierć metra elektrycznego SUV-a (488,5 cm vs 463,5 cm).
To właśnie przykład Hyundaia Ioniqa 5 zdecydował o strategii sprzedażowej futurystycznego streamlinera. Początkowo zdecydowana większość polskich nabywców "piątki" wybierała najdroższe wersje.