- Jeep Avenger to najmniejszy model oferowany pod legendarną amerykańską marką. Jest oferowany w Europie i pod Europejczyka został stworzony
- Choć jest mały z zewnątrz, to w środku pokazuje swoją potęgę. Zachowuje też cechy charakterystyczne dla Jeepów
- Za napęd odpowiada silnik elektryczny znany z innych modeli koncernu Stellantis
- Auto produkowane jest w Tychach, a na polskim rynku będzie dostępny też z benzynowym motorem
- Wyjazd na prezentację był opłacony przez producenta, ale nie miał on wglądu w publikowany materiał
Jeep kojarzy się ze skałami, błotem, lasami i przemierzaniem wszystkiego, co nie jest pokryte twardą nawierzchnią. Zresztą nie bez powodu na auto uterenowione wiele osób mówi po prostu "dżip", bez różnicy jakiej jest marki. Oczywiście wzięło się to z wymowy marki Jeep.
Z tego powodu jeszcze do niedawna w gamie tego producenta nie było miejsca na małe auta miejskie. Czasy się jednak zmieniły, dziś wiele osób nie wychyla nosa poza miasto, nieutwardzone drogi widzi jedynie w filmach, a wyższy prześwit potrzebny jest do "atakowania" krawężników. Jak w tym świecie odnajduje się marka, która zmotoryzowała amerykańską armię podczas II wojny światowej? Można powiedzieć, że wybornie. Renegade okazał się strzałem w dziesiątkę i bestsellerem, więc Jeep ze swoim kwadratowym stylem świetnie odnalazł się w świecie SUV-ów i nie jest już nowicjuszem.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
- Przeczytaj także: Widziałem Cuprę Tavascan. Jest jeszcze lepsza niż prototyp
Jeep Avenger — Jeep skrojony do naszych czasów
Teraz na rynek wjeżdża jeszcze mniejszy Avenger. To pierwszy w pełni elektryczny samochód tego producenta, równie kwadratowy i z małymi zwisami jak inne Jeepy. Jego długość to 4080 mm, więc świetnie pasuje do miasta.
Mimo małych gabarytów środek nie jest jednak klaustrofobiczny, choć typowo do mieszczuchów od koncernu Stellantis panuje w nim zasada: dużo miejsca z przodu, mało z tyłu i spory bagażnik. Za kierownicą jest więc przestronnie, a liczba schowków jest satysfakcjonująca. Jeden z nich stworzony nawet został specjalnie na torebkę lub mały plecaczek i jest umieszczony w centralnym tunelu, tak by owa torebka podczas wsiadania od razu "trafiała" w to miejsce. Ponadto na małe rzeczy jest miejsce na desce rozdzielczej, a tam, gdzie normalnie byłby lewarek zmiany biegów, jest kolejny schowek, z gniazdami USB i miejscem do bezprzewodowego ładowania telefonu przykrytym ładnym elementem, przypominającym magnetyczne etui do iPadów. Łączna pojemność przednich skrytek wynosi aż 34 litry.
Na plus także należy zaliczyć fizyczne przyciski regulacji klimatyzacji, czyli coś, co w produktach Stellantisa nie jest oczywiste. Wyżej znajduje się 10-calowy ekran z ładnymi grafikami i działającymi sprawnie multimediami. To na co również zwróciłem uwagę to mała lampka sygnalizująca włączoną rekuperację, umieszczona na przycisku do jazdy do przodu. Mała rzecz, a według mnie dość istotna. Poza tym plastiki są raczej twarde, ale dobrze spasowane.
- Przeczytaj także: Kiedy najwięksi przestaną produkować spalinowe auta?
Jeep Avenger — miejsca prawie dostatek
Z tyłu też mogłoby być wygodnie, gdyby nie dość mocno ograniczona przestrzeń na kolana. Wystarczająco wysoko umieszczona kanapa, wysoki sufit i dobre przeszklenie powodują, że na krótkie trasy da się tam podróżować, choć jest to opcja raczej dla niższych. osób.
Za plecami tylnych podróżujących skrywa się foremny aż 355-litrowy bagażnik. Dla porównania Renegade ma 351 litrów, tak samo Mokka, a oba te samochody są większe niż opisywany tutaj landrynkowy Avenger. Ponadto podłoga jest podwójna, zatem i kable do ładowania można ukryć, by nie przeszkadzały. W sumie auto można zapakować niezłą ilością bagaży czy zakupów.
- Przeczytaj także: Skoda odkryła karty. W najbliższych latach zobaczymy sześć nowych modeli
Jeep Avenger — zaskakuje pod każdym względem
Zdecydowanie nie tego spodziewałem się po małym Jeepie. I jest to zaskoczenie pozytywne, bo auto w zakrętach prowadzi się stabilnie i pewnie, kontrola samochodu jest zapewniona, a jedyną rzeczą, do której można się przyczepić, to nieco zbyt mocne wspomaganie. Nie jest to jednak Alfa Romeo, a mały mieszczuch, gdzie właśnie lekkie obracanie kierownicą będzie dla wielu zaletą. A skoro już przy skręcaniu jesteśmy, to promień skrętu wynosi 10,5 m. Dodając do tego proste kształty, manewrowanie w mieście jest banalne. Zawieszenie także zostało skrojone na miarę miasta, więc dziur nie trzeba się obawiać, choć i na łukach potrafi dać frajdę.
Napędem jest tutaj 156-konny motor, mający 260 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Zachowuje się jak każdy elektryk, czyli jest żwawy przede wszystkim w mieście, ale też na trasie. Jego spora moc jest szczególnie zauważalna w trybie Sport, który umożliwia wykorzystanie wszystkich koni oferowanych przez producenta. W trybie normalnym do dyspozycji kierowcy jest 107 KM, a w Eco jedynie 80.
Jeep Avenger — wysoka klasa energooszczędności
Jednak nawet ten najmocniejszy tryb, który sobie upodobałem, nie powoduje drenażu baterii. Mało tego, jego zużycie energii jest wysoce satysfakcjonujące. Na testowym odcinku w moim przypadku wyniosło ono jedynie 15,5 kWh/100 km, co zgadza się ze spalaniem deklarowanym przez producenta (15,4 kWh/100 km). Inni testujący osiągali zużycie w okolicach 16-17 kWh. Gdyby ten samochód był lodówką, jego klasa energetyczna pewnie byłaby na poziomie A++.
Takie zużycie miałoby się przekładać na osiągnięcie w cyklu mieszanym do 400 km na jednym ładowaniu baterii o pojemności 51 kWh netto (54 kWh brutto). Z kolei jeżdżąc tylko w mieście, producent obiecuje nawet 550 km. Uzupełnianie energii od 20 do 80 proc. na ładowarce o mocy 100 kW trwa 24 min. Na domowym wallboxie auto od 0 do 100 proc. naładuje się w 5 godz. i 30 min.
Jeep Avenger — wycisnęli z niego tyle Jeepa, ile się dało
Avengera nie należy traktować jak małej terenówki. To nie ten rodzaj auta, lecz trzeba przyznać, że zachowano cechy auta terenowego. Bardzo krótkie zwisy zapewniają dobre kąty natarcia (20 stopni), zejścia (32 stopnie) i rampowy (20 stopni), a wysoki prześwit, wynoszący w najniższym punkcie 209 mm, powoduje, że wjechanie na miejskie klepisko nie sprawi problemów, a i na dojazd w wiele dzikich terenów takie właściwości powinny wystarczyć. Oczywiście przy napędzie na przód nie ma co zgrywać offroadera, ale jest też system zarządzania trakcją i kontrola zjazdu.
Jeep Avenger — będzie benzyniak i Polacy mogą go polubić
Jeep dalej więc stawia czoła dżungli, choć w przypadku Avengera nie tej dzikiej, a miejskiej. Robi to w znakomity sposób, co potwierdzają liczby. Do stycznia 2023 r. znalazło się już 20 tys. chętnych na to auto, a przecież dopiero odbyły się pierwsze jazdy. Nie ma się jednak czemu dziwić, bo zarówno styliści, jak i inżynierowie wykonali kawał porządnej roboty.
Tym bardziej z dumą można mówić, że jest to samochód produkowany w Tychach. Cieszy również fakt, że w Polsce dostępny będzie wariant benzynowy z silnikiem 1.2 o mocy 100 KM. To sprawia, że Avenger i u nas może stać się hitem.