- Nowe Nissany Ariya i X-Trail dostały układ napędu na cztery koła, oparty w pełni na silnikach elektrycznych. Wału napędowego tam nie uświadczycie
- Napęd e-4ORCE ma odpowiadać za wyższe bezpieczeństwo, komfort i lepsze wrażenia z jazdy
- Samochody zostały przetestowane na najwyższym torze na świecie, znajdującym się 2400 m n.p.m. Wyniki są zaskakujące
Napęd na cztery koła oparty na silnikach elektrycznych? Wielu fanów motoryzacji i offroadu w tym momencie złapie się za głowę i powie, że to półśrodek. Z kolei Nissan twierdzi, że to przyszłość i chce to udowodnić swoim nowym układem e-4ORCE. Sam nie za bardzo chciałem w to uwierzyć, póki nie dostałem kluczyków do zelektryfikowanych modeli X-Trail i Ariya.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Oczywiście nowe przeniesienie napędu Nissana nie jest skierowane do samochodów terenowych, a osobowych, które dodatkowo muszą być zelektryfikowane. Ich działanie oparte jest na dwóch silnikach elektrycznych, po jednym na każdą oś. Do tej pory brzmi to znajomo, wszak wielu producentów dokłada silnik na drugą oś, zazwyczaj by zwiększyć moc samochodu, no i oczywiście poprawić właściwości jezdne. Założenie Nissana jest podobne, lecz sprawność układu ma być po prostu lepsza i rzeczywiście robiąca różnicę w porównaniu do innych układów i aut bez napędu przenoszonego na wszystkie koła.
- Przeczytaj także: Nissan X-Trail kontra Toyota RAV4. Która hybryda jest lepsza?
Nissan e-4ORCE - prąd i komputery w gotowości
System oparty jest na dwóch silnikach elektrycznych, elektronice sterującej (po jednej jednostce na oś) i wykorzystaniu hamulców. Układ, odczytując dane z czujników, kontroluje poślizg każdego z kół tak, by samochód był stabilny w każdych warunkach drogowych. Pozwala na to skrócenie czasu reakcji w porównaniu do konwencjonalnego napędu mechanicznego o 10 tys. razy (reakcja po jednej dziesięciotysięcznej sekundy). Dzięki temu niemal natychmiast po wychwyceniu przez komputer poślizgu korygowana jest prędkość kół — układ hamuje poszczególne, by przywrócić przyczepność. Co więcej, jednostka sterująca układem potrafi przewidzieć też zachowanie kierującego i do tych działań dostosować pracę napędu.
Japończycy chwalą się również, że ich rozwiązanie pozytywnie wpływa na rozkład masy pojazdu. Dodatkowy silnik elektryczny w elektrycznym Nissanie Ariya doprowadza do idealnie rozłożonej masy na przód i tył po 50 proc. W przypadku auta z napędem na jedną oś jest to 48/52.
Ponadto konstruktorzy pogrzebali nieco przy zawieszeniu. Układ e-4ORCE pozwala na mniejsze przechyły nadwozia podczas jazdy, w momencie hamowania, a także podczas przyspieszania. Dzięki temu kierowca nie czuje charakterystycznego nurkowania przy hamowaniu, podczas pokonywania zakrętów nadwozie się nie wychyla, a przy przyspieszaniu nie osiada tył. Jak nam powiedziano, to stan bardziej naturalny dla człowieka.
- Przeczytaj także: Za kierownicą nowego X-Traila. Tak jeździ topowy SUV Nissana
Nissan e-4ORCE - jazda jest bardziej naturalna
To wszystko teoria, opowiedziana na briefingu. Podczas prezentacji mieliśmy jednak ponad 400 km, by zweryfikować, jak samochody zachowują się na nizinnych i górskich drogach prowadzących przez Pireneje.
Podczas normalnej jazdy drogowej rzeczywiście jest naturalnie. Żeby zauważyć efekty działania układu, trzeba się skupić. Jest niezauważalne, ale to dobrze. W innych autach łatwo zanotować nurkowanie i przechylanie się nadwozia podczas różnych manewrów. Oczywiście fizyki nie da się oszukać, ale w udostępnionych Nissanach efekt ten był zminimalizowany. Kierowca czuje się po prostu normalnie, a praca zawieszenia i nadwozia jest niewidziana w opisanych warunkach.
Z kolei podczas pokonywania ostrych zakrętów prowadzenie było pewne i nawet ostry skręt nie powodował podsterowności czy nagłej utraty przyczepności. Czuć czasem mocniejszą pracę elektroniki dołączającej lub odłączającej któreś z kół, w zależności od sytuacji, w jakiej się znajdujemy.
Zużycie paliwa w X-Trailu, gdzie napęd oparty jest na hybrydzie szeregowej, na drogach krajowych położonych w górach i na autostradzie łącznie wyniosło około 7,4 l/100 km. Z kolei Ariya na całym odcinku zużywała około 21-22 kWh/100 km.
- Przeczytaj także: Porsche Taycan po 100 tys. km. W jakim stanie jest akumulator?
Nissan e-4ORCE - lodowy test pokazał moc
Nissan jest wyjątkowo pewny i przekonany do swojej nowej technologii, a by to udowodnić, producent zabrał nas na zalodzony i ośnieżony tor w Andorze położony w sercu Pirenejów. Lepszego miejsca na pokazanie zdolności w trudnych warunkach chyba nie ma.
Podczas pokonywania toru do dyspozycji był zarówno X-Trail, jak i Ariya. W pierwszym z nich łączna moc silników elektrycznych to 213 KM, co pozwala na osiągniecie 100 km/h w 7 sekund. Zupełnie elektryczna Ariya ma łączną moc wynoszącą 306 KM, a do "setki" rozpędza się w 5,7 sekundy.
Oba modele podczas jazdy na bardzo śliskiej nawierzchni zachowują się przewidywalnie. Czuć jak układ walczy z siłami fizyki i stara się utrzymać auto w ryzach, co przy dużej podsterowności odznacza się niemal brakiem przenoszenia napędu na przednią oś do czasu, gdy wróci przyczepność. Podczas testów był moment, gdy auto sunęło już wprost na ścianę bez kontroli, jednak nagle okazywało się, że przyczepność wraca, a samochód skręcał jak gdyby nigdy nic. Taki sam efekt zauważyłem w obu modelach. W innych autach wyprowadzenie z poślizgu mogłoby być trudniejsze. Trzeba jednak zaznaczyć, że za sprawą różnicy mas obu modeli (około 200 kg), cięższa Ariya była nieco trudniejsza w prowadzeniu niż X-Trail.
Później były nagłe manewry ruszania, hamowania, slalom i jazdy pod górę na torze. Podczas jazdy slalomem, dość nienaturalne trzymanie pedału gazu w jednej pozycji pozwalało bez przeszkód kontrolować samochód. Ponadto intensywne ruszanie po wciśnięciu pedału gazu do deski sprawiało, że auto ruszało, prawie natychmiast niwelując chwilowy poślizg kół bez operowania pedałem gazu.
Nissan e-4ORCE - lepiej niż w terenówkach?
Jednak to, co na mnie zrobiło największe wrażenie, to podjazd pod górę. Samochody wyposażone w opony zimowe podjeżdżały pod górę ze startu zatrzymanego. Chwilowe buksowanie kół ustępowało jednostajnemu ruszaniu, bez szarpania i z pełną kontrolą aż do pokonania wzniesienia. Nawet stojąc na zewnątrz widać, jak układ kontroluje każde z kół tak, by zawsze miało przyczepność. Co ciekawe, jak nam powiedziano, na jednym z innych testów Nissana, X-Trail z tym napędem lepiej poradził sobie z podjazdem po oblodzonej górce niż... Nissan Navara wyposażony w opony terenowe.
Koszt e-4ORCE w zależności od modelu jest zróżnicowany. W przypadku X-Traila w wersji 5-osobowej dopłata do napędu na cztery koła wynosi 10 tys. zł i zaczyna się od 206 tys. 200 zł, natomiast wersja 7-osobowa jest droższa o dodatkowe 4 tys. zł. Z kolei Ariya z opisanym napędem kosztuje 299 tys. 900 zł, co jest dopłatą wynoszącą aż 24 tys. zł do auta z napędem na przednią oś. Układ ten jest dostępny jedynie w wersji z większym akumulatorem o pojemności 87 kWh.
Nissan e-4ORCE - bezpiecznie i pewnie
Napęd e-4ORCE nie jest przeznaczone do offroadu i nikt nie sugeruje tutaj nawet wjazdu w trudny teren. Służy on komfortowi i bezpieczeństwu, co przekłada się również na przyjemność z jazdy i pewność prowadzenia. Ponadto napęd na cztery koła pokazuje swoją sprawność nie tylko na utwardzonych drogach, ale również na szutrach, śniegu i lodzie. To ważne nawet na kamykach rozsypanych na drodze czy niewidocznym rozlanym oleju. Zapewnia większą pewność i bezpieczeństwo w nagłych i nieprzewidywalnych sytuacjach, ale pozwoli też zmniejszyć stres przy dojazdach na zaśnieżonych drogach górskich. Czuć, że napęd mniej pracuje w X-Trailu za sprawą niższej masy, jednak w obu autach radzi sobie bezproblemowo.