Auta elektryczne są poważnym zagrożeniem podczas wypadków. Jednym z powodów jest ryzyko pożaru, który znacznie trudniej ugasić niż w autach spalinowych, ale to nie jedyny problem. Kolejną kwestią jest fakt, że elektryczne auto jest ciche.

Oczywiście dla użytkowników jest to ogromna zaleta, lecz gdy taki pojazd uczestniczy w wypadku, sprawia, że nie wiadomo, czy jest on uruchomiony czy też nie. Służby ratunkowe w takiej sytuacji nie mogą mieć pewności, czy auto zaraz nie ruszy. W tym celu powstała wtyczka bez kabla. Ostatnio takim zakupem pochwaliła się pewna straż pożarna z USA.

Jest to element bezpieczeństwa, w który zaopatrują się służby na całym świecie. Wtyczka "oszukuje" samochód, który myśli, że jest ładowany, a to sprawia, że blokuje hamulce i przełącza bieg na "P". Dzięki temu można pracować przy takim aucie bez obaw, że ono ruszy, gdy przykładowo nieprzytomny kierowca nacisnąłby gaz.

Oczywiście, auta są zaprojektowane tak, żeby podczas poważnego wypadku hamulce były automatycznie blokowane. Nie zawsze jednak tak się dzieje przy niewielkich kolizjach. Ponadto producent reklamuje, że jest to rozwiązanie przydatne również dla pomocy drogowej albo warsztatu. Może też być dobrym rozwiązaniem dla policji, która w ten sposób może unieruchomić kontrolowany pojazd. Po kontroli policjant wyjmuje wtyczkę, a kierowca może kontynuować jazdę.

Emergency-Plug jest wyposażony w dwa typy wtyczek – Typ 1 i Typ 2, co sprawia, że jest uniwersalny i unieruchomi każdy pojazd elektryczny. Koszt sprzętu to ponad 5 tys. zł, więc raczej nie trzeba się również obawiać, że znajdą się żartownisie, którzy będą próbowali unieruchomić auta obcych osób.