Po prostu przepych: silnik V8 z Corvette w Oplu Omedze – ostatnim aucie z Rüsselsheim z tylnym napędem! To byłoby coś. Mimo zbudowania 30 prototypów nie potrafiono poradzić sobie z przeniesieniem napędu. Próbowano pożyczać elementy z różnych firm córek GM, ale okazało się to zbyt skomplikowane i za drogie. Szkoda, bo auto robiło wrażenie. Kilka egzemplarzy do dziś jest w posiadaniu Opla i służą do wewnętrznych jazd po zakładzie.
Przyzwoita doza innowacyjności z Zwickau – następca modelu 601 naprawdę całkiem przyzwoicie wyglądał, ale tak jak wiele konstrukcji z bloku wschodniego, nie miał szans na seryjną produkcję. Skończyło się na transplantacji silnika 1.1 do starego modelu, a to oznaczało jedno: porażkę.
Silnik OHC, rurowa rama przestrzenna, poszycia z włókien szklanych, 200 km/h i ten wygląd! Gdyby fabryka zbudowała ich więcej!
Maszyny do pisania to przyszłość! Jawoll, Herr Direktor – tak właśnie bezpowrotnie odeszła w niepamięć jedna z niemieckich marek.
To Porsche mogło uratować Studebakera. Ale pojawiło się o rok za późno, a Studebakerowi skończyły się właśnie pieniądze.
Marzenie z czasów podstawówki. Gdyby Daimler-Benz nie włożył do niego tylu nowości, z pewnością sprzedawałby się lepiej.