Szybki ruch gałką radia Philips, wsuwamy kasetę, coś trzeszczy, trzaska i… przenosimy się do roku 1991. Jedziemy Oplem Astra GSi w stronę zachodzącego słońca, a „Wind of Change” Scorpionsów sączy się z głośników. Kilka minut później spiker z radia oświadcza, że Ayrton Senna po raz trzeci został mistrzem świata F1.

Chwila wydaje się perfekcyjna – Opel Astra GSI z dużą pewnością siebie przemyka po zakrętach i w tym momencie myślimy, że nie ma lepszego auta na świecie. Ale na horyzoncie pojawia się czarny punkt, który staje się coraz większy i większy. Najpierw rozpoznajemy sylwetkę Golfa III, a chwilę później zauważamy podwójny wydech VR6.

Volkswagen Golf III VR6 kontra Opel Astra GSI Foto: Auto Bild Klassik
Volkswagen Golf III VR6 kontra Opel Astra GSI

Z radia znów słychać trzaski, a z głośników leci teraz „Dance Monkey”, a więc znów jesteśmy w XXI wieku, sen najwyraźniej się skończył… Z 1991 roku pozostały jednak dwie rzeczy – Golf III i Astra F. Minęło już 30 lat od momentu, gdy Opel i Volkswagen na nowo zdefiniowali klasę kompaktów. Właściwie od samego początku obie firmy zdecydowały się też na wdrożenie do produkcji topowych sportowych odmian: Golfa z dopiero co skonstruowanym silnikiem 2.8 VR6 o mocy 174 KM oraz Astry GSi z przejętym od poprzednika (Kadetta E) 4-cylindrowym silnikiem 2.0/150 KM. Jak na początek lat 90. ich moc robiła wrażenie.

Volkswagen GOlf III VR6 kontra Opel Astra GSI - czy dziś o tych autach można powiedzieć, że są klasykami przyszłości?

W końcu odmiany sportowe i luksusowe są zazwyczaj najwcześniej odkrywane przez klasykowy rynek, gdy samochody używane nie tylko z racji wieku stają się oldtimerami. W przypadku Golfa III i Astry F miłośnicy klasyków kręcą jednak nosami: za autami tymi ciągnie się opinia samochodów zbudowanych z gorszych materiałów, gnijących na potęgę, do tego po prostu plastikowych. Ale my mamy dobrą pamięć – kilkanaście lat temu to samo mówiło się Fordzie Taunusie z samonośnym nadwoziem, a później o Mercedesie W124, który pozbawiony chromów nie miał być już prawdziwym Mercedesem.

Opel Astra GSI Foto: Auto Bild Klassik
Opel Astra GSI

Wnętrze Volkswagena Golfa VR6 robi takie samo wrażenie jak dziewczę podpierające ścianę na dyskotece

Przesiadamy się z Astry GSI do Golfa III VR6. Gdy tylko zajęliśmy miejsce na kolorowych siedzeniach z boczkami wykonanymi ze skóry, samochód powitał nas dobrze znaną deską rozdzielczą, która jest tak radosna jak jesienny, mglisty poranek. Poza stosowanymi w innych odmianach szarościami cennik Golfa III VR6 nie przewidywał dodatkowych kolorów w kokpicie.

Z drugiej strony: pod maską Golfa umieszczono silnik VR6, który tak czy inaczej wyróżnia go z masy samochodów kompaktowych. Przekręcamy kluczyk w stacyjce i z przodu auta rozbrzmiewa niskie brzmienia motoru. Dźwięk jest donośny i mocny, ale na swój sposób nie drażni uszu. Wrzucamy pierwszy bieg i jedziemy na testowy tor. Najmocniejszy z seryjnych Golfów tej generacji wchodzi w tryb ataku. W tym przypadku oznacza to równomierne, choć może niezbyt spektakularne rozwijanie mocy od niskich obrotów. Nie nerwowe, raczej wprowadzające atmosferę spokoju.

Volkswagen Golf III VR6 Foto: Auto Bild Klassik
Volkswagen Golf III VR6

Od 3,5 tys. obrotów z rur wydechowych zaczyna wydobywać się bardziej zwracające na siebie uwagę brzmienie, nie przypomina ono jednak dźwięku braci ze znaczkiem GTI, którzy przy Golfie VR6 starają się bardziej zwracać na siebie uwagę. Nasz Golf rozkręca się bez fajerwerków, ale na prawdziwą niespodziankę przyjdzie jeszcze czas. Z pewnością nie jest to samochód na torowe zmagania, a raczej do szybkich podróży.

Volkswagen Golf VR6 właściwie nigdy nie został dobrze zrozumiane – ten silnik został przygotowany przede wszystkim z myślą o komforcie. Przewidziano go dla tych kierowców, którzy nie za bardzo lubili „gmerać” drążkiem biegów, za to ufali w rezerwę mocy swojego pojazdu i zdarzało im się rozpoczynać wyprzedzanie nawet na 5. biegu. To, że ze względu na swoją moc jednostka ta została zaadoptowana przez bractwo GTI i wkrótce zdetronizowała Golfa GTI 16V. było dużym błędem Volkswagena.

Opel Astra GSI będzie lepszym wyborem dla tych co chcą się ścigać

Kto chce uprawiać sport, powinien raczej poszukać ładnie zachowanej i nieskorodowanej Astry GSi 16V. Choć auto ma mniej mocy, znacznie lepiej można ją odczuć. Czterocylindrowy, 16-zaworowy silnik chętnie wchodzi na obroty i aż do 5800 obr./min. liniowo rozwija swoją moc (za kierownicą wydaje się, że jest tak nawet po przekroczeniu tej granicy). W porównaniu z Golfem komfort podróżowania jest może na nieco niższym poziomie, za to „przyklejenie” auta do nawierzchni o niebo skuteczniejsze. Przyznajemy jednak, że nasz testowy samochód został nieco zmodyfikowany.

Pod względem jakości, którą można rozpoznać patrząc na wykonanie elementów auta, Astra GSI jest niestety wyraźnie gorsza od Golfa III VR6. Od mniej więcej 130 km/h opływający nadwozie wiatr zaczyna gwizdać (dźwięk dochodzi z okolic przedniej szyby), a wibracje przekazywane nawet przez pedał gazu nieprzyjemnie przechodzą na kierowcę. Oplowi Astrze GSI daleko do przytulności, z jaką można podróżować Volkswagenem Golfem VR6. Do tego sportowa dwulitrówka jest dość hałaśliwym motorem.

O tym, że również wnętrze Astry odbiega jakością wykonania od konkurenta najlepiej widać po drzwiach – klamki wewnętrzne nie zostały nawet porządnie obrobione po opuszczeniu wtryskowej formy. Do tego zaślepka przy lusterku jest źle spasowana – nawet w latach 90. nie był to standard odpowiedni w tej klasie i wówczas również zauważono, że pod wodzą Jose Lopeza Opel uczynił wyraźny krok wstecz. Oszczędności też powinny mieć swoje granice…

Golf III VR6 kontra Opel Astra GSI - naszym zdaniem

Golf III, podobnie jak jego poprzednicy, z czasem stanie się klasykiem. Volkswagen Golf III VR6 już dziś ma sporą grupę fanów, a za 10 lat swoich amatorów znajdą nawet ładnie zachowane „golasy” w wersji CL i z silnikiem 1.4 pod maską. Stawiamy, że z Astrą będzie trochę inaczej – dziś warto rozejrzeć się za Astrą GSi, bo zwykłe odmiany jeszcze długo nie będą się mogły uwolnić od wizerunku taniego auta używanego.