- Największe rezerwy, jeśli chodzi o zmniejszenie spalania, z reguły tkwią w naszym stylu jazdy
- Aby samochód mało palił, musi też być odpowiednio przygotowany do drogi
- Są sytuacje, gdy użycie samochodu po prostu się nie opłaca
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Zużyć w ciągu weekendu paliwa za 500 zł? Nic prostszego – dla właścicieli aut z większym bakiem to koszt tylko jednego tankowania! Oznacza to jednocześnie, że zmniejszając spalanie o 20 proc., można zaoszczędzić – często bez jakichkolwiek realnych poświęceń – 100 zł. Jasne, jedni mają większą, inni mniejszą przestrzeń do ograniczenia zużycia paliwa, niemniej większość z nas zachowuje się w tej kwestii wciąż nie dość racjonalnie. A zatem…
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
W mieście jedź tak, aby w jak najmniejszym stopniu korzystać z hamulców. Aby było to możliwe, warto ograniczyć prędkość i obserwować sytuację na nieco dłuższym dystansie niż zwykle. Przykład: widząc z daleka, że właśnie włącza się czerwone światło na sygnalizatorze, warto całkiem zdjąć nogę z gazu i spokojnie dojechać rozpędem do skrzyżowania albo przynajmniej jechać wolniej. W idealnym układzie nie będziemy w ogóle zatrzymywać się na światłach, bo dojeżdżając do skrzyżowania, załapiemy się na zmianę świateł.
Na autostradzie wystarczy jechać wolniej, niż przewiduje "państwowy" limit 140 km/h. Na drodze ekspresowej również! Nie bez powodu w związku z kryzysem energetycznym naukowcy apelują o ograniczenie dozwolonej prędkości na autostradzie do 100 km/h. Różnica w spalaniu pomiędzy jazdą z prędkością 140 km/h a 100 km/h może wynieść 2-3 l/100 km, a nawet więcej. Szczególnie wrażliwe na prędkość w kontekście spalania są auta z napędem hybrydowym, diesle na jazdę z wyższą, ale stabilną prędkością reagują nieco mniejszym wzrostem zużycia paliwa.
Jeśli jedziesz zatłoczoną drogą powiatową, warto zatem zastanowić się: czy opłaca mi się wyprzedzać każdego i za wszelką cenę? Często, aby zapracować na kilka minut przewagi, trzeba wykonać kilkadziesiąt nie zawsze bezpiecznych, a w każdym wypadku męczących i kosztownych manewrów wyprzedzania. Postaraj się unikać wciskania gazu do oporu – auto odwdzięczy się niskim spalaniem.
Mądrze planuj trasę. Czasem trasa "najszybsza" jest jednocześnie trasą najdłuższą. Tymczasem krótszy dystans pokonany z mniejszą prędkością może na dłuższej trasie zmniejszyć koszt paliwa nawet o 20-30 proc. Zastanów się, czy kilkanaście minut różnicy w czasie dojazdu warte jest zużycia kilku, czasem kilkunastu dodatkowych litrów paliwa?
Unikaj jazdy na wysokich obrotach. Zasada ekodrivingu (czyli jazdy "o kropelce") każe jeździć na najniższych możliwych obrotach, jednak nie należy przesadzać: nadmierne przeciążanie silnika, a zwłaszcza głębokie wciskanie gazu na niskim biegu prowadzi do psucia skrzyni biegów i silnika. W tej kwestii zalecamy zatem trzymanie się złotego środka, jednak zasada: wysokie obroty silnika = podwyższone spalanie jest zawsze aktualna.
Dopompuj koła. Ciśnienie powietrza w kołach samo z siebie nie rośnie, naturalny jest natomiast stopniowy spadek ciśnienia. Jeśli zakładali ci letnie opony na początku maja, to można śmiało założyć, że trzeba je dopompować. Wyższe ciśnienie powietrza to niższe opory toczenia! Co więcej, jadąc w dalszą trasę załadowanym autem, należy mu się podniesienie ciśnienia zgodnie z tabelką producenta samochodu umieszczoną na słupku albo na klapce wlewu paliwa. Warto tego pilnować – w ten sposób oszczędzamy nie tylko paliwo, ale i opony. Uwaga: system kontroli ciśnienia powietrza w kołach nie wyręczy cię, gdyż reaguje on dopiero na znaczący spadek ciśnienia, który jest równoznaczny z awarią.
Na przyszłość: wybieraj opony o niskim oporze toczenia, pomoże w tym tzw. unijna etykieta energetyczna, która towarzyszy każdej nowej oponie.
W czasie upału używaj mądrze klimatyzacji, która jest urządzeniem bardzo energochłonnym. Wsiadając do rozgrzanego auta stojącego na słońcu, uchyl szyby i przejedź z uchylonymi szybami pierwsze kilkaset metrów. Potem je zamknij. W ten sposób usuniesz rozgrzane powietrze z wnętrza samochodu w najszybszy i jednocześnie najtańszy sposób. Warto też pamiętać, że – zwłaszcza na krótszych trasach – za upór przy zachowaniu we wnętrzu samochodu komfortowej temperatury rzędu 18 st. C nie tylko płacimy podwyższonym zużyciem paliwa, lecz także zdrowiem.
Jeśli kupujesz bagażniki do przewożenia rowerów, zamiast belek i uchwytów dachowych rozważ inwestycję w hak holowniczy i bagażnik-platformę do transportu rowerów na haku – ta metoda transportu jednośladów jest wygodniejsza i generuje niższe opory aerodynamiczne. Przy większej prędkości różnica w spalaniu może sięgnąć 2-3 litrów na 100 km. Oczywiście jedne samochody reagują na dodatkowe opory aerodynamiczne w bardziej, inne w mniej spektakularny sposób. Bonus: bagażnik-platformę do wożenia rowerów na haku wykorzystasz bez problemu w kolejnych samochodach, podczas gdy bagażnik dachowy prawdopodobnie będzie z nowym autem niekompatybilny. Jeśli masz bagażnik dachowy, po podróży z zewnętrznym bagażem zdemontuj go, by zredukować opory aerodynamiczne.
Samochód pali najwięcej na pierwszych 2-3 kilometrach od uruchomienia zimnego silnika. W ciepłe dni jest to mniej zauważalne, w chłodne – bardziej. Warto unikać korzystania z samochodu w sytuacjach, gdy w zupełności wystarczy rower. Jazda "do sklepu za rogiem" nie tylko powoduje wzrost średniego spalania, lecz także ma destrukcyjny wpływ na silnik auta. W porządku, czasem nie da się tego uniknąć, ale warto jednak się chociaż starać.
Jeśli twój samochód pali więcej niż w przeszłości, prawdopodobnie jest zepsuty. Przyczyn może być wiele, np. zużyty filtr powietrza, przyblokowane hamulce, usterki elektroniczne. Przy dzisiejszych cenach paliw opłaca się samochód naprawić, nawet jeśli podwyższone zużycie paliwa to jedyny zauważalny objaw.