Jeśli samochód się po prostu znudził albo potrzebujemy innego typu auta, bo np. powiększyła się nam rodzina, mamy nowe hobby – to nie ma wyjścia, trzeba go wymienić. Jeżeli głównym powodem do rozglądania się za innym autem jest to, że dotychczasowe wymaga inwestycji, lepiej policzyć, czy to się rzeczywiście opłaci.
W przypadku wymiany używanego auta na fabrycznie nowe rzeczywiście przez jakiś czas nie trzeba wydawać na naprawy, ale za to przez pierwsze lata użytkowania dotkliwie po kieszeni uderzy nas utrata wartości sięgająca w przypadku samochodu kompaktowego nawet kilkanaście tys. zł rocznie – czyli raczej więcej, niż zwykle trzeba wydać na usunięcie usterek w aucie używanym.
Jeśli rozglądamy się za innym samochodem z drugiej ręki, powinniśmy się liczyć z tym, że jego dotychczasowy użytkownik też zapewne nie pozbywa się go bez powodu i w to auto też trzeba będzie zainwestować. Praktycznie każdy samochód używany wymaga „pakietu startowego”, m.in. wymiany rozrządu, olejów, drobnych napraw, nowych opon czy wydechu. Im nowsza konstrukcja, tym ten pakiet startowy kosztuje więcej. Taniej usuniemy typowe usterki eksploatacyjne w aucie 10-letnim niż np. w 3-letnim.
Wygląd auta jest najważniejszy
Najlepszą cenę za używany samochód można uzyskać, sprzedając go prywatnemu nabywcy, który kupuje go dla siebie, czyli amatorowi. Dla takiego odbiorcy najbardziej liczy się wygląd auta i pierwsze wrażenie. Ważne też, jakie wrażenie na potencjalnym nabywcy zrobi sprzedawca.
Wystawiany na sprzedaż samochód musi być czysty i wyglądać na ogólnie zadbany. Nie wystarczy wizyta na myjni automatycznej, należy też dokładnie wyczyścić i wysprzątać wnętrze. Jeśli np. dywaniki czy gumowe nakładki na pedały są mocno zużyte, należy je wymienić. Takie drobiazgi kosztują kilkadziesiąt złotych, a jeśli są zniszczone, robią fatalne wrażenie. Uwaga! Po zamontowaniu nowych elementów warto jednak choćby krótko ich poużywać – chodzi o to, żeby nie było widać, że zostały dopiero co wymienione.
Jeśli pod maską jest bardzo brudno, warto umyć silnik, ale nie tuż przed pokazywaniem auta klientowi – cienka warstwa kurzu bardziej uwiarygodni ofertę niż świeże ślady używania myjki ciśnieniowej. Uwaga! Mycie silnika nie jest łatwe, nawet handlarze popełniają przy tym błędy. Agresywne środki do mycia silników powodują utlenianie (korozję) elementów aluminiowych.
Jeżeli tapicerka jest poplamiona, należy ją wyprać – to zagwarantuje przyjemny zapach we wnętrzu. Da to też lepszy efekt niż obwieszenie go drzewkami zapachowymi.
A co z lakierem? Powinien lśnić, lepiej, żeby nie było na nim rys. Dobrym pomysłem jest delikatna polerka, wosk to mus! Klient kupuje auto oczami. Jakich wad nie warto usuwać? Jeśli samochód jest ogólnie bezwypadkowy, ale ma drobne uszkodzenia karoserii, np. wgniotki czy rysy, czasem lepiej ich nie naprawiać. Solidne polakierowanie jednego elementu kosztuje co najmniej kilkaset złotych, a tania zaprawka wygląda źle i może stworzyć wrażenie, że auto było naprawiane przez partacza. Po takim zabiegu pozostają jakieś ślady.
W czasach, kiedy wielu nabywców ogląda auta, używając mierników grubości lakieru, drobne wgniecenia czy zarysowania mogą mniej odstraszać klientów od zbyt grubego lakieru czy warstwy szpachli na elemencie. Krótki komentarz „nie naprawiałem tego, żeby ktoś nie powiedział, że auto jest powypadkowe” załatwia sprawę, a obniżka ceny związana z taką wadą będzie z reguły niższa od kosztu jej solidnego usunięcia.
Napraw tylko to, co widać
Doprowadzenie sprzedawanego samochodu do idealnego stanu technicznego nie ma sensu – z reguły przy sprzedaży nie udaje się wycofać wydanych na to pieniędzy. Ważne jednak, żeby usunąć usterki ewidentne i rzucające się od razu w oczy. Warto zadbać o to, żeby na desce rozdzielczej nie świeciły się niepokojące kontrolki.
Kontrolkę „inspekcji” informującą o zbliżającym się przeglądzie można łatwo i bezkarnie zgasić, gorzej z lampką „check engine”. Pół biedy, jeśli doraźnie wystarczy wykasowanie błędów z komputera. Poważniejsze manipulacje, np. trwałe wygaszenie kontrolki czy montaż emulatora automatycznie kasującego komunikaty o błędach to już triki, które narażają sprzedającego na odpowiedzialność za oszustwo polegające na ukryciu wad pojazdu.
Przebieg? Nie kombinuj!
Bardzo złym pomysłem jest „skręcanie” licznika. To prawda, że większość zawodowych handlarzy tak robi, ale akurat oni są zaprawieni w bojach i trudniej pociągnąć ich do odpowiedzialności niż przeciętnego amatora. Jeśli przebieg jest rzeczywiście wysoki, warto przekuć to w zaletę, zapewniając w ogłoszeniu, że to jedna z niewielu uczciwych ofert, w przeciwieństwie do „skręconej” konkurencji. W takim przypadku przy wypełnianiu formularza ogłoszenia internetowego rubryczkę o przebiegu lepiej pozostawić pustą. Wielu potencjalnych klientów w parametrach przeglądania ofert zaznacza maksymalny przebieg i po prostu nie zobaczy waszego ogłoszenia.
Nie daj się okraść
Sprzedawcy używanych aut coraz częściej padają ofiarą internetowych oszustów. Popularny ostatnio trik: rzekomy nabywca zgłasza się do sprzedawcy i twierdzi, że w zasadzie w ciemno i bez negocjacji kupi oferowany pojazd, ale niestety nie może go odebrać, bo przebywa za granicą. Pojazd ma być zabrany przez firmę spedycyjną, a pieniądze przelane na konto. Później kupujący zgłasza się po raz kolejny, często przesyłając potwierdzenie przekazu, i prosi o opłacenie transportu, cła lub innej opłaty manipulacyjnej – oczywiście na wskazany rachunek. Pieniądze przepadają!
Niedawno policja rozbiła gang, który wyłudzał quady, wysyłając sprzedawcom sfałszowane potwierdzenia przelewów. Maszyny były odbierane przez nieświadomych, wynajętych przez oszustów laweciarzy. Zdarzają się też przypadki, kiedy pieniądze trafiają na konto, auto jest odbierane, ale po jakimś czasie zgłasza się nabywca, który twierdzi, że pieniądze wysłał, ale samochodu nie dostał i domaga się ich zwrotu. Sprzedający jest w trudnej sytuacji – z reguły nie ma żadnego potwierdzenia, komu wydał samochód.
Auto najlepiej sprzedać za gotówkę (uwaga na autentyczność banknotów!), a umowę podpisać osobiście z nabywcą, sprawdzając jego dokumenty. Jeśli pieniądze mają zostać wysłane przelewem, to samochód powinien zostać wydany wtedy, gdy nasz bank potwierdzi, że należna kwota została zaksięgowana na koncie.
Uwaga! Niektóre platformy do międzynarodowych transferów pieniężnych pozwalają „cofnąć” pieniądze, które zostały nam już wysłane! Autentyczne potwierdzenie przelewu nie oznacza, że pieniądze do nas dotrą.