W blisko 50-letniej karierze rynkowej 911 w wersji Targa były różne momenty. Najbardziej przełomowe okazały się lata 90. XX w., kiedy to zrezygnowano z materiałowego dachu, rozpostartego między przednią szybą a specjalnym pałąkiem umieszczonym za głową kierowcy, na rzecz odsuwanego szklanego dachu, który chował się pod tylną szybą. Teraz historia zatoczyła koło i dach Targi wrócił do wyglądu sprzed lat. I to w jakiej formie, konwencji i stylu!
Do linii szyb nowa Targa wygląda tak, jak wersja cabrio 4x4. Także technicznie na niej bazuje. Natomiast wszystko, co powyżej, to zupełnie nowa konstrukcja. Dach z szerokim pałąkiem nawiązuje wyglądem do najbardziej klasycznej Targi sprzed lat, jednak dzięki nowoczesnej technice jest teraz funkcjonalny.
Wszystko działa w pełni automatycznie, a proces składania dachu (bądź rozkładania) robi spektakularne wrażenie. Cała operacja trwa 19 s i przebiega bardzo sprawnie. Do tego: materiały o najwyższej jakości (np. powłokę dachu i belkę wykonano z magnezu, a tylną kopułę – ze szkła laminowanego, jako jeden element), solidne uszczelnienia, a także siłowniki, które z ogromną siłą dociskają wszystkie panele do siebie – to zdaje się gwarantować wysoką precyzję działania i szczelność. I rzeczywiście tak jest.
Dach świetnie wygląda i jest solidny
W czasie jazdy ze złożonym dachem nic nie skrzypi, nie trzeszczy ani nie gwiżdże. Nawet dziurawe polskie drogi nie robią większego wrażenia na jego elementach. Warto też podkreślić świetną izolację akustyczną. Większy hałas dochodzi z układu napędowego i wnęk kół niż z dachu, nawet wtedy, gdy rozpędzimy się do dużej prędkości. Ale przecież „911-ka” to rasowy sportowiec, trudno więc oczekiwać wysokiego komfortu czy błogiej ciszy w kabinie. Teraz zatrzymujemy się, składamy dach i ruszamy dalej.
Do 80-90 km/h jest względnie cicho i przyjemnie, a wiatr filuternie owiewa nasze głowy. Po przekroczeniu 90-100 km/h robi się już mniej komfortowo, a powyżej 120-130 km/h w kabinie jest po prostu głośno. Co więcej, przy wyższych prędkościach we wnętrzu słychać charakterystyczne dudnienie (typowe dla np. pierwszej Targi). Wnioski? Auto w otwartej formie sprawdzi się w mieście i np. na krętych drogach mazurskich, na ekspresówkach i autostradach lepiej złożyć dach. Tym bardziej jeśli do czynienia mamy z topową, 400-konną odmianą 4S wyposażoną w opcjonalną dwusprzęgłową skrzynię PDK i pakiet Sport Chrono, m.in. z funkcją Launch Control.
Targa pokazuje różne oblicza
Tak skonfigurowana Targa zadowoli wielu kierowców – zarówno tych oczekujących ekstremalnych wrażeń, jak i tych, którzy traktują jazdę sportową z większym dystansem. Dlaczego? W ustawieniach „soft” (czyli standardowych) silnik, zawieszenie i skrzynia miękko pracują. „Automat” zmienia biegi (7 przełożeń), zanim wskazówka obrotomierza przekroczy 2000 obr./min. W tych relaksacyjnych ustawieniach podczas spokojnej jazdy poza miastem silnik spalał mniej niż 10 l/100 km, a w mieście – niecałe 14 l/100 km.
Tryb Sport to półśrodek. Maksimum doznań można odczuć po wciśnięciu przycisku „Sport Plus”. Auto zmienia się w rasowego sportowca – mocnego, kapitalnie brzmiącego i agresywnego! Skrzynia biegów zostaje przeprogramowana (6 przełożeń do dyspozycji), amortyzatory stają się bardzo sprężyste. Reakcja silnika na gaz jest błyskawiczna, a odcięcie następuje przy 7800 obr./min. Do tego fantastyczne właściwości trakcyjne (napęd 4x4).
W trybie Launch Control „setkę” uzyskaliśmy w czasie 4,4 s, czyli takim, jak obiecuje producent. Co najważniejsze, rozgrzane hamulce z 6-tłoczkowymi zaciskami pozwalają zatrzymać się z tej prędkości już po 32,6 m! W obliczu tego wszystkiego wysoka jakość wykończenia kabiny, sportowe fotele i poręczna kierownica są tylko uzupełnieniem, ale jakże przyjemnym.
Drobny niesmak pozostawia jedynie cena, bo za fajnie skonfigurowaną Targę 4S (jak np. testowany egzemplarz) trzeba zapłacić ponad 700 000 zł. To dużo pieniędzy, ale jeśli kogoś stać – polecam!
Zobacz jak prezentuje się nowa Targa, co oferuje we węntrzu i jak wygląda skomplikowany mechanizm składania dachu.