Kadjar to kolejne auto Renault z nowej linii stylistycznej, której prekursorką jest obecna generacja Clio. Cechą charakterystyczną są miękkie linie nadwozia i trzeba przyznać, że Francuzom udało się zbudować niepowtarzalne pod względem stylistyki auto, zwłaszcza jeśli patrzy się na nie od przodu. O gustach się nie dyskutuje, ale naszym zdaniem to najładniejszy obecnie oferowany SUV tej wielkości.
Z ciekawym designem karoserii w parze idzie ładnie ukształtowane wnętrze. Jak pokazuje nasza praktyka, właściwe uchwycenie proporcji między liczbą przycisków na desce rozdzielczej a łatwością obsługi urządzeń pokładowych wcale nie jest łatwe.
W Kadjarze świetnie się to udało – przyciskami obsługujemy podstawowe funkcje, resztę aktywujemy za pomocą 7-calowego ekranu dotykowego. Liczba podmenu nie jest mała, ale po chwili obcowania z francuskim samochodem nikt nie powinien mieć problemu ze sparowaniem smartfona czy zmianą ustawień audio. Renault nie byłoby jednak sobą, gdyby czegoś nie zrobiło po swojemu – dlaczego przyciski włączania i wyłączania tempomatu nadal, jak w innych modelach, znajdują się przy przycisku sterującym hamulcem postojowym? Na kierownicy nie było już miejsca?
Dużą zaletą Kadjara jest to, w jaki sposób i z jakich materiałów wykonano wnętrze. Nie będzie dużą przesadą wyrażenie opinii, że w tej klasie cenowej Renault oferuje najładniejszy, zrobiony z dobrych materiałów kokpit. Różne odcienie eleganckiej szarości przepleciono chromowanymi wstawkami (ale bez nadmiaru!), wszystko ze smakiem. Jesteśmy pod wrażeniem.
Także przestronność stawia Kadjara na czele stawki kompaktowych SUV-ów. Inna sprawa, że samochód w porównaniu np. z bratnim Nissanem Qashqaiem (auta mają wspólną płytę podłogową) czy Kią Sportage jest po prostu dłuższy – od Nissana o całe 72 mm, przy identycznym rozstawie osi 2646 mm. Duża przestronność z przodu nie jest niczym niezwykłym, za to przestrzeń z tyłu, pozwalająca na wygodne podróżowanie nawet wysokim osobom – to już coś!
Wrażenie swobody dodatkowo wzmacniają szeroko otwierane drzwi – to ułatwia także zajmowanie miejsc w aucie. Bagażnik Renault Kadjara w normalnym położeniu siedzeń pomieści 472 l, a po ich rozłożeniu (można to zrobić jednym ruchem ręki od strony kufra, za pomocą cięgna) – 1478 l. Dla porównania Nissan Qashqai ma bagażnik 430-1585 l.
Jeśli chodzi o zawieszenie, to Francuzi postawili zdecydowanie na komfort. W testowanej wersji Bose trochę przeszkadzały w tym co prawda 19-calowe niskoprofilowe opony, ale na dobrych jakościowo nawierzchniach auto jeździło jak przyklejone do asfaltu. Mimo niemałej przecież wysokości przechyły nadwozia na zakrętach nie były duże. Tym bardziej szkoda, że nie ukształtowano lepiej przednich foteli – w trakcie szybszego pokonywania łuków kierowca i siedzący obok niego pasażer nie są właściwie utrzymywani na swoich miejscach.
To samo dotyczy siedziska tylnej kanapy, które jest niemal całkowicie płaskie, ale można to łatwo wytłumaczyć – głębsze wyżłobienia musiałyby być zrobione tylko na skrajnych miejscach, co powodowałoby niewygodę, gdy podróżuje się z kompletem pasażerów. Widać, że Renault nawet nie stara się nas przekonywać, że mamy do czynienia z autem o sportowym charakterze. I bardzo dobrze!
Nie zgłaszamy też większych uwag do silnika Kadjara. Nasz testowy samochód miał pod maską turbodiesla 1.6 o mocy 130 KM. Po pokonaniu początkowej słabości na niskich obrotach moc jest równomiernie rozwijana, a w kabinie, niezależnie od tego, z jaką prędkością się poruszaliśmy, cały czas było cicho. Podczas naszych jazd testowych auto spaliło średnio 6 l/100 km – bardzo dobry wynik, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę to, że poruszaliśmy się wersją z napędem na obie osie (patrz ramka z lewej), a więc cięższą. Do przeniesienia napędu posłużyła 6-stopniowa przekładnia manualna, do której pracy nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń.
Zaletami testowanego Kadjara były też pełne wyposażenie zwiększające bezpieczeństwo jazdy oraz przyzwoity system multimedialny R-Link 2, zawierający m.in. nawigację oraz pozwalający na łączenie się z internetem za pośrednictwem smartfona. Nasz egzemplarz miał także systemy: kontroli martwego pola, rozpoznawania znaków drogowych, wspomagania parkowania Easy Park Assist (z kamerą cofania), a o odpowiednią atmosferę we wnętrzu dbały szklany dach z elektrycznie sterowaną roletą oraz nagłośnienie Bose. Za tak wyposażone auto Renault żąda 119 900 zł – niemało, ale konkurenci nie są tańsi. Porównywalny Nissan Qashqai kosztuje nawet minimalnie więcej (o ponad 1000 zł).
Renault Kadjar - nasza opinia
Największa zaleta kadjara to jego spójność – wpadająca w oko stylistyka spotkała się z przyjemnie wykończonym, przestronnym wnętrzem i oszczędnym dieslem. Po tym SUV-ie widać, że Renault łapie wiatr w żagle. Do tego auto nie próbuje nas przekonywać, że ma coś wspólnego ze sportem.