- Suzuki GSX-S1000GT pomimo zastosowania silnika ze sportowego modelu GSX-R pozostaje wszechstronną konstrukcją, która sprawdzi się zarówno podczas turystycznych wypadów, jak i codziennych dojazdów do/z pracy
- Nowe Suzuki przekonuje stabilnością prowadzenia, komfortem jazdy, dużym zapasem mocy i niesamowitą elastycznością silnika
- Podczas turystycznych wypadów przydatnymi udogodnieniami są tempomat i wielofunkcyjny wyświetlacz, na którym można prezentować wskazania nawigacji z aplikacji Suzuki mySPIN
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
SUZUKI GSX-S1000GT — dla kogo?
Jak przystało na prawdziwego Grand Tourera, Suzuki GSX-S1000GT stworzone zostało z myślą o motocyklistach zainteresowanych szybkimi podróżami na większe odległości. Dlatego jeśli faktycznie myślimy o szybkiej turystyce, także we dwoje, powinniśmy na poważnie zainteresować się tym Suzuki, bo naprawdę warto. Jego predyspozycje do spełnienia wszelkich wymagań stawianych sportowo-turystycznym maszynom potwierdza mocny silnik, sensowne wyposażenie, a przede wszystkim pewne prowadzenie, nawet przy dużych prędkościach.
SUZUKI GSX-S1000GT — opis modelu
Słowem wyjaśnienia. Jeszcze do niedawna wszyscy zainteresowani zakupem motocykla sportowo-turystycznego mieli mocno ograniczony wybór. Wielu producentów porzuciło ten segment i skupiło się na modelach typu adventure. W efekcie na placu boju pozostało jedynie Kawasaki Z 1000 SX i ewentualnie BMW R 1250 RS. Teraz sytuacja się nieco poprawiła, bo do tej dwójki dołączyło właśnie Suzuki ze swoim GSX-S1000GT. Podczas naszej tygodniowej przygody z tym modelem przekonaliśmy się, że choć nie jest to motocykl idealny, to obraz psują jedynie drobne detale, nad którymi w większości przypadków można przejść do porządku dziennego.
Już producent zapewnia, że GSX-S1000GT jest czymś więcej, niż zmodyfikowaną wersją oferowanego od 2015 r. modelu GSX-S1000F. Projektanci dopracowali swoje nowe dzieło pod kątem aerodynamicznym, co mają potwierdzać ostre linie widoczne w przedniej części bike’a.
Sam motocykl prezentuje się dość majestatycznie, jak na maszynę, która ma zachęcać do sportowego stylu jazdy, ale w żadnym wypadku nie sprawia wrażenia ociężałej. To odczucie pozostaje również po zajęciu miejsca na wygodnej, obszernej kanapie, a to m.in. za sprawą zastosowania czytelnego, wielofunkcyjnego wyświetlacza w miejsce tradycyjnych zegarów.
Źródłem napędu GSX-S1000GT jest 4-cylindrowa rzędówka o mocy 112 kW (152 KM)/10 000 obr./min i momencie obrotowym 106 Nm/9250 obr./min, która przyprawiała o szybsze bicie serca właścicieli sportowego GSX-R-a K5. Motor współpracuje z 6-biegową przekładnią, której obsługę ułatwia dwukierunkowy quickshifter, pomagając przy wrzucaniu i redukcji biegów. Całości dopełnia seryjny tempomat, który dla wielu motocyklistów wciąż stanowi całkowicie niepotrzebny gadżet, a w rzeczywistości znakomicie sprawdza się podczas długich autostradowych przelotów.
SUZUKI GSX-S1000GT — wrażenia z jazdy
To, co może zaskakiwać w bądź co bądź turystycznym modelu, gdy po raz pierwszy zajmujemy miejsce za sterami GSX-S1000GT, to dość mocno ugięte kolana. Przy moim wzroście 170 cm i tysiącach kilometrów pokonanych na, jakby nie patrzeć również sportowo-turystycznym BMW F800ST, to właśnie ta rzecz zwróciła moją uwagę. W ten sposób Suzuki od razu zdradza nam, że mamy do czynienia z jednośladem o dość sportowej charakterystyce. Także kierownica wymuszająca dość aktywną pozycję nie pozostawia wątpliwości, że GSX-owi daleko do typowego turystyka. I w sumie nic dziwnego. Biorąc pod uwagę sportowe pochodzenie napędu, trudno mieć o to pretensje do projektantów Suzuki.
Ale wystarczy tylko ruszyć, aby przekonać się, że w takim podejściu nie ma niczego złego. Wbrew pozorom nawet pokonanie kilkusetkilometrowej trasy i spędzenie kilku godzin w siodle nie powoduje specjalnego bólu mięśni i nie zmusza do wertowania atlasu anatomii, żeby określić, która część ciała została najbrutalniej potraktowana. Podczas wolnej jazdy, mimo nie tak małej masy własnej (226 kg) motocykl łatwo utrzymuje obrany tor jazdy, a w czasie szybkich przelotów zaufanie budzi stabilność motocykla i niemal całkowita obojętność na wiatr. Jedynym minusem jest pewna nerwowość, która wkrada się podczas naprawdę szybkiej jazdy po łukach, o ile na drodze są jakieś krótkie poprzeczne nierówności.
A skoro mowa o prowadzeniu i zawieszeniu, to jest po sztywniejszej stronie niż w typowym turystyku, ale i tak bardzo komfortowe. Suzuki zastosowało w pełni regulowane zawieszenie, co przydaje się chociażby wtedy, gdy zamierzamy wybrać się w podróż z pasażerem.
Wspomniana stabilność towarzyszy nam również przy hamowaniu. Nawet intensywne wytracanie prędkości nie robi na gieesiksie większego wrażenia, a sama dozowalność hamulców nie daje powodów do narzekań, o ile ktoś nie oczekuje mocno zaznaczonego punktu zadziałania hamulców.
Jednak to, co najbardziej zachwyca to elastyczność silnika. Przejeżdżanie przez ronda na trzecim czy nawet czwartym biegu nie stanowi dla GSX-S1000GT żadnego problemu, podobnie jak przyspieszanie od nieco ponad 40 km/h na… szóstce! Tak, tak, już od ok. 40 km/h wzwyż śmiało możemy zapomnieć o skrzyni biegów. Co prawda tuż powyżej tej prędkości motocykl rozpędza się dość anemicznie, ale nie ma mowy o żadnym szarpaniu napędu lub dławieniu się silnika.
Warto wspomnieć o kolejnej pozytywnej stronie napędu, a mianowicie dość oszczędnego obchodzenia się z paliwem. Jadąc bocznymi drogami, ale i od czasu do czasu osiągając prędkości typowo autostradowe, nietrudno osiągnąć poziom 5,2 l/100 km, co jest naprawdę dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę masę motocykla i jego moc. Przy szybszej jeździe dobijemy zapewne do deklarowanych przez producenta 6 l/100 km.
SUZUKI GSX-S1000GT — w kierunku turystyki
Turystyczne aspiracje GSX-X1000GT potwierdza wyposażenie motocykla. W zależności od preferencji możemy zdecydować się na wersję z seryjną szybę, która kieruje powietrze na styk barków i kasku lub wyższą, którą w standardzie ma wersja Travel Pack. W bogatszej odmianie, kosztującej 77 900 zł zamiast 69 900 zł jak w standardowym GSX-S1000GT, znajdziemy podgrzewane manetki, tank bag oraz kufry boczne z nakładkami w kolorze nadwozia. Doposażając zwykłego GSX-a o te ekstrasy, zapłacilibyśmy więcej niż za wersję Travel Pack.
Kolejnym ukłonem w stronę turystyki jest zamontowane w przedniej obudowie gniazdko 12 V. Tym bardziej dziwi fakt, że mimo obszernej obudowy projektanci nie wygospodarowali w niej żadnego schowka, do którego można by włożyć dokumenty lub smartfon. A jest to o tyle problematyczne, że smartfon jest niezbędny, jeżeli chcemy korzystać z nawigacji i wyświetlać jej wskazania na motocyklowym wyświetlaczu.
Taką możliwość daje aplikacja Suzuki mySPIN (dostępna na Androida i iOS), która do działania wymaga map Sygic i cały czas odblokowanego smartfona. A przy braku schowka telefon musimy trzymać w kieszeni kurtki lub spodni (o ile nasz strój ma takie udogodnienia), a wtedy łatwo o przypadkowe zablokowanie ekranu i rozłączenie smartfona i systemu w motocyklu. Wtedy pozostaje jedynie zatrzymanie się i ponowne sparowanie urządzeń, co przy wysokich temperaturach, z jakimi mamy niejednokrotnie do czynienia jest uciążliwe i irytujące.
Pewną niedogodnością, w szczególności gdy często podróżujemy nocą, jest brak podświetlenia przycisków — mam na myśli głównie tych przeznaczonych do obsługi tempomatu. Te chociaż są sensownie rozplanowane, do sprawnego korzystania z nich wymagają wyrobienia pamięci mięśniowej, a to zajmuje trochę czasu. W przeciwnym razie musimy włączać tempomat "na czuja" co nie jest dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza gdy akurat jedziemy autostradą.
Jak przystało na motocykl, który ma sprawdzać się w turystyce, nie zabrakło możliwości zamontowania kufrów. Te mocowane są do uchwytów pod siedzeniem pasażera i dla większej stabilności opierają się swoją dolną częścią także o specjalne podpórki. Same kufry są stosunkowo lekkie i bez większych problemów mieszczą kask integralny. Z racji ich dużej pojemności można przyjąć, że pozwolą spakować bagaż kierowcy i pasażera, ale raczej na kilkudniowy niż kilkunastodniowy wypad.
I tu dochodzimy do jeszcze jednego mankamentu Suzuki GSX-X1000GT, a mianowicie braku możliwości zamontowania kufra centralnego. Szkoda, że w całkowicie nowej konstrukcji producent po macoszemu potraktował ten element i zmusza przyszłych klientów do zainteresowania się ofertą firm zewnętrznych.
SUZUKI GSX-S1000GT — czy warto kupić?
Bez względu na drobne niedociągnięcia, których można doszukać się w nowym Suzuki, GSX-S1000GT robi niesamowite wrażenie i z pewnością spełni oczekiwania szerokiego grona motocyklistów. Z kuframi bocznymi sprawdzi się podczas wielu turystycznych wypadów, zarówno po Polsce, jak i poza nią, a po ich odpięciu zyskamy sprzęt do codziennych dojazdów do pracy i okazjonalnego "latania dookoła komina".
SUZUKI GSX-S1000GT — dane techniczne
Pojemność silnika | 999 cm sześc. |
Średnica i skok tłoka | 73,4 mm x 59,0 mm |
Stopień sprężania | 12,2 : 1 |
Moc maksymalna | 112 kW (152 KM)/10 000 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy | 106 Nm/9250 obr./min |
Skrzynia biegów | 6-stopniowa ze stałym zazębianiem |
Kąt główki ramy / wyprzedzenie | 25° / 100 mm |
Zawieszenie - przód | Odwrócony widelec upside-down, sprężyny śrubowe, tłumienie olejowe |
Zawieszenie - tył | Wahaczowe, sprężyny śrubowe, tłumienie olejowe |
Hamulce - przód | Tarczowe, podwójne |
Hamulce - tył | Tarczowe |
Opona - przód | 120/70ZR17M/C (58W), bezdętkowa |
Opona - tył | 190/50ZR17M/C (73W), bezdętkowa |
Wymiary (D × S × W) | 2140 × 825 × 1215 mm |
Wysokość siedziska | 810 mm |
Rozstaw osi | 1460 mm |
Prześwit | 140 mm |
Masa własna | 226 kg |
Zużycie paliwa | 6,1 l/100 km (WMTC) |
Emisja spalin | 143 g/km (WMTC) |
Norma Euro | 5 |
Pojemność zbiornika paliwa | 19 l |