Kiedy pierwszy raz spojrzeliśmy na przednią część nowego Chevroleta Aveo, nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że gdzieś już to widzieliśmy... Czyżby styliści koncernu General Motors zapatrzyli się na ostatnią generację Mitsubishi Lancera?
Być może, ale nie da się ukryć, że nowy maluch Chevroleta wygląda naprawdę dynamicznie –zwłaszcza jako zgrabny pięciodrzwiowy hatchback. O tym, że designerzy wykonali dobrą robotę, świadczą m.in. ukryte klamki tylnych drzwi i wyraziste tylne lampy. Nuda? Odeszła do lamusa. Teraz pod względem stylistyki Aveo naprawdę nie ma się czego wstydzić.
W kabinie jest już nieco gorzej – zwłaszcza jakość wykonania mogłaby być nieco wyższa – ale w porównaniu z poprzednikiem widać ogromny postęp. Szczególnie w kwestii wyposażenia seryjnego: w wersji za 36 490 zł otrzymujemy m.in.: 6 poduszek powietrznych, system stabilizacji toru jazdy ESP, układ kontroli trakcji, radio z CD i MP3, kierownicę regulowaną w dwóch płaszczyznach, centralny zamek, dzieloną tylną kanapę, tempomatoraz elektrycznie sterowane szyby.
Pamiętajmy przy tym, że to tylko segment B! Wyraźnie widać, że Chevrolet naprawdę ma ochotę namieszać wśród „mieszczuchów”. Brakuje w zasadzie jedynie klimatyzacji, za którą w przypadku bazowych odmian LS i LS+ dopłacić trzeba 2 tys. zł. Jednostka 1.4 występuje tylko w specyfikacjach LT, LT+ oraz LTZ, natomiast 1.6 – wyłącznie w topowej LTZ. „Klimę” otrzymujemy więc w przypadku obu tych silników bez dopłaty.
Oprócz hatchbacka kupujący mają do wyboru również droższego o 1,5 tys. zł sedana (od 37 990 zł) – nie tak dynamicznego z wyglądu, ale za to lepiej nadającego się na wakacyjne wyjazdy, możemy bowiem liczyć na większy bagażnik (502 l). Kufer hatchbacka ma jak na dzisiejsze standardy co najwyżej przeciętną pojemność (290-653 l).
Na plus: wyposażono go w podwójną podłogę, pod którą znajdziemy dodatkowy, dość duży schowek na drobniejsze przedmioty. Narzekać można na pewno na ilość miejsca dla pasażerów podróżujących na kanapie – niektórzy europejscy i japońscy konkurenci wypadają pod tym względem lepiej. Żadnych zastrzeżeń nie mamy za to do przedniej części kabiny – tu miejsca jest pod dostatkiem. M
anewrowania nie ułatwia mała tylna szyba i linia okien wznosząca się ku tyłowi. Pozytywne wrażenie nowe Aveo robi również na drodze. Do wyboru mamy trzy jednostki benzynowe, wszystkie wyposażone w układ zmiennych faz rozrządu: 1.2/70 i 86, 1.4/100 oraz 1.6/115 KM. Wada? Przeciętna dynamika. Jesienią do oferty dołączyć ma diesel 1.3 CDTI, znany m.in. z Fiatów i Opli.
Do przeniesienia napędu służy 5-biegowa przekładnia manualna lub „automat” z sześcioma przełożeniami. Biegi można wybierać ręcznie za pomocą przycisków na lewarku, ale w praktyce lepiej pozostać w trybie automatycznym. Do charakteru auta pasuje zawieszenie: jest komfortowe, mimo to zapewnia bezpieczne prowadzenie na zakrętach, a nadwozie zbytnio się nie przechyla.
PODSUMOWANIE - Jak twierdzi producent, nowe Aveo ma zerwać z wizerunkiem poprzednika. Pierwsze jazdy pokazują, że jest to możliwe – miejski Chevrolet urósł, ma dynamiczny design i bogate wyposażenie. Ogólnie sprawia wrażenie dużo bardziej dojrzałego samochodu, dopasowanego do rosnących wymagań klientów. Jest co prawda droższy od dotychczas oferowanej generacji, ale cenę może usprawiedliwiać wyposażenie.