Testowana wersja to najbardziej luksusowe i najmocniejsze wydanie tego auta pokazujące, co tak naprawdę potrafi ten nadal egzotyczny w Polsce producent.
A potrafi niemało. Auto ma przestronną kabinę, a gdy nie rozłożymy dodatkowych siedzeń umieszczonych pod podłogą bagażnika, zabierze na wakacje rodzinę z dużym bagażem (465/1565 l). Na dodatkowych fotelikach spokojnie zmieszczą się dzieciaki, które ucieszą się też z chłodzonego schowka przed przednim pasażerem i wielu różnych, pomysłowych skrytek.
A jak jeździ najmocniejsza Captiva? Dziwnie.
Prowadząc ją, naprawdę trudno uwierzyć, że pod maską jest aż 230 KM. Motor wymaga wysokich obrotów, aby bardziej dynamicznie rozpędzać auto. Nie ma z tym co prawda problemu, bo "automat" działa wystarczająco płynnie, a ton silnika nie zniechęca do odwiedzania górnych partii obrotomierza, jednak wymaga to zdecydowanego wciskania gazu. Przy delikatniejszej jeździe motor wydaje się znacznie słabszy niż wynikałoby to z jego solidnej pojemności. Efektem takich wysokoobrotowych szaleństw będzie wysokie spalanie. Na pocieszenie: do baku nie trzeba tankować wysokooktanowej benzyny, wystarczy bezołowiowa 95. Captiva w miarę stabilnie trzyma się drogi, jednak układ kierowniczy działa niedostatecznie komunikatywnie, by kierowca czuł się pewnie podczas dynamicznej jazdy.