O tym, że jest to rozsądna strategia, świadczy choćby przykład Cruze’a cieszącego się powodzeniem, choć to model o wiele bardziej wyrafinowany i droższy od swych poprzedników. Jeśli chodzi o SUV-y, to Chevrolet może poszczycić się nie lada dziedzictwem – w ubiegłym roku firma obchodziła 75-lecie wprowadzenia na rynek modelu Suburban, uznawanego za pierwszy pojazd tego typu.
Nazwa jest zresztą używana do dziś, choć oczywiście dostępny na rynku amerykańskim Suburban rocznik 2010 ma już mało wspólnego z legendarnym poprzednikiem, w którym tylko za dodatkową opłatą oferowano radio, ogrzewanie i... tylny zderzak.
Nowa Captiva potwierdza, że Chevrolet nie chce być już ubogim kuzynem bardziej prestiżowych marek General Motors. Kompaktowy SUV został dość istotnie zmodyfikowany, w sposób podkreślający walory pojazdu. Maska jest teraz mocniej zarysowana, powiększono grill z charakterystycznym dla Chevroleta podwójnym wlotem powietrza i centralnie umieszczonym logo.
Zmieniono zderzak i światła przeciwmgielne, auto zyskało pryzmatyczne reflektory przednie i kierunkowskazy zintegrowane z lusterkami bocznymi. W zmodyfikowanych nadkolach zmieszczą się koła w rozmiarze od 17 do 19 cali. Szkoda tylko, że podobnym zabiegom nie poddano tylnej części nadwozia. Obły, pękaty tył odstaje bowiem trochę od dynamicznie zaprojektowanego przodu. Po części jest to jednak kwestia zachowania walorów użytkowych auta.
Tych bowiem nie sposób zakwestionować. Samochód pozwala na montaż pięciu lub siedmiu miejsc pasażerskich i nawet gdy jedzie 5 osób przestrzeń bagażowa jest obszerna. Po złożeniu 3. rzędu siedzeń ma ona 768 litrów pojemności (477 l poniżej linii okien). Po złożeniu 2. rzędu rośnie do 1577 litrów (942 l poniżej linii okien), co pozwala wykorzystać samochód nie tylko do zabawy czy rekreacji, lecz także do poważnych zadań transportowych.
Po modernizacji zmieniły się na lepsze – i to dość zdecydowanie – materiały wykończeniowe i tapicerka. Nie są luksusowe, ale nie słychać żadnych „świerszczy”, nawet gdy pojazd porusza się po drogach nieutwardzonych.
W desce rozdzielczej zastosowano znane już z innych modeli zimne, niebieskie oświetlenie, zapewniające bardzo dobrą czytelność zegarów. Pojawiła się też naprawdę praktyczna konsola centralna ze schowkami i uchwytami na kubki. Ich montaż stał się możliwy dzięki zastosowaniu w aucie układu zapobiegającego staczaniu się podczas ruszania pod górę oraz elektromechanicznego hamulca postojowego.
Jak zapewnia producent, najważniejsze zmiany są jednak niewidoczne. Mamy oto cztery nowe silniki: benzynowe 2.4/167 KM i 3.0 V6/258 KM (ten drugi trafi do sprzedaży w połowie roku) oraz diesle (z układem common rail i turbosprężarką o zmiennej geometrii) 2.2/163 KM i 2.2/184 KM. Łączone są teraz z także nowymi, 6-stopniowymi skrzyniami ręcznymi lub automatycznymi (silnik 3.0 V6 dostępny jest jedynie z „automatem” i napędem na 4 koła, pozostałe jednostki można zamówić z napędem tylko na przód). Zmodyfikowano też podwozie i układ kierowniczy.
Jazdy po szosie i śnieżnym torze potwierdziły, że zmiany wyszły autu na dobre. Mogliśmy sprawdzić wersje z silnikami V6 i turbodieslem 184 KM. Ten drugi można śmiało polecić, przede wszystkim ze względu na elastyczność i dynamikę.
Galeria zdjęć
O tym, że jest to rozsądna strategia, świadczy choćby przykład Cruze’a cieszącego się powodzeniem, choć to model o wiele bardziej wyrafinowany i droższy od swych poprzedników.
Jeśli chodzi o SUV-y, to Chevrolet może poszczycić się nie lada dziedzictwem – w ubiegłym roku firma obchodziła 75-lecie wprowadzenia na rynek modelu Suburban, uznawanego za pierwszy pojazd tego typu.
Nowa Captiva potwierdza, że Chevrolet nie chce być już ubogim kuzynem bardziej prestiżowych marek General Motors. Kompaktowy SUV został dość istotnie zmodyfikowany, w sposób podkreślający walory pojazdu.
Chevrolet Captiva: SUV do zabawy? Nie tylko!
Chevrolet Captiva: SUV do zabawy? Nie tylko!
Chevrolet Captiva: SUV do zabawy? Nie tylko!
Chevrolet Captiva: SUV do zabawy? Nie tylko!