Co więcej, firmy uznawane dotąd za "tanie" zaczynają albo zmieniać swój image, aby spełnić oczekiwania bardziej wymagających klientów, albo tak sprytnie obmyślają nowe projekty, żeby w broszurkach reklamowych niewiele ustępowały i wyglądem, i wyposażeniem swoim bardziej dystyngowanym i droższym odpowiednikom. Co właściwie dostajemy, kupując za znacznie wyższą cenę produkt, który wizualnie nie odbiega od swojego tańszego konkurenta? Wbrew pozorom różnic jest wiele. Są tym większe, im wyższej klasy auta porównamy. Najmniejsze różnice widać w segmencie małych autSegment A celowo pominęliśmy w tym zestawieniu, gdyż tutaj "tanie" marki, takie jak Fiat czy ostatnio Kia z modelem Picanto, potrafią skonstruować naprawdę konkurencyjne samochody, w produkcji których świetnie się wyspecjalizowały. W segmencie B najwięcej zamieszania wprowadził nieznośnie tani w stosunku do rywali Logan. Dalej, czyli wśród kompaktów, mamy już większy wybór, a po stronie tańszych marek ustawia się kolejka koreańskich producentów, z których niektórzy dumnie występują pod znakami wielkich koncernów, dawniej Daewoo, teraz Chevrolet. W klasie średniej i luksusowej między poziomem dopracowania aut luksusowych marek a ich tańszymi konkurentami tworzy się przepaść. Czy i kiedy warto dopłacić za komfort i dystyngowaną markę? Kiedy różnice będą odczuwalne, a kiedy zwyczajnie przepłacimy? Auto to skomplikowany produkt i jest gdzie szukać różnic - nie tylko na liście wyposażenia. Postaramy się je wskazać.Diabeł tkwi w szczegółachJak to możliwe, by auta o tak różnych cenach wyglądały podobnie? To proste. Nie jest już problemem nadać nadwoziu modny kształt - przy współczesnych technologiach jego koszt będzie podobny, niezależnie od tego, czy linia auta będzie nudna czy porywająca. Najważniejsze różnice są ukryte przed obserwatorem. Więcej izolacji akustycznej, dłużej i bardziej wszechstronnie testowane zawieszenia, lepiej wyciszone silniki czy wzorowa ergonomia to zdobycze wymagające milionowych nakładów na badania. Tu oszczędza się najwięcej.1. Logan czy Fabia?Dla uzależnionych od kalkulatora odpowiedź jest prosta. Dla szukających frajdy z jazdy też nietrudna, ale zupełnie inna Gdyby do dziś z taśmy produkcyjnej w Mladej Boleslav zjeżdżały Felicie, mielibyśmy pasjonujący pojedynek. Ale czeska firma dzięki skrzydłom Volkswagena poszła tak daleko do przodu, że dziś to ona wyznacza poprzeczkę tanim samochodom, takim jak Logan. Wracając do postawionego we wstępie pytania, trzeba przyznać, że cenowo Dacia nie daje szans Skodzie. I nic dziwnego: Logan to nie "nowość" sprzed kilku lat, produkowana według dawnych technologii. To całkiem wyszukane dzieło współczesnej myśli inżynierskiej, tyle że ukierunkowanej na maksymalną efektywność przy minimalnych kosztach produkcji. Niestety, koszty eksploatacji nie muszą już być niskie. Auto sporo pali, ale za to żwawo się rozpędza. Jego silnik lepiej zbiera się z niskich obrotów niż u czeskiego konkurenta, wywołując niestety bardzo dużo uciążliwego hałasu. Trudno też zapomnieć o biegach, które nie wchodzą precyzyjnie. W Fabii motor pracuje (na tle Logana) wręcz aksamitnie cicho i pali mniej. Niestety, nie jest to elastyczny silnik i do dynamicznej jazdy wymaga wysokich obrotów. Biegi wchodzą w Skodzie wzorowo. Widać stąd, że różnica jakości, jakiej można się spodziewać, patrząc na ceny obu aut, rzeczywiście występuje, gdy odniesiemy ją do układów napędowych. Podobnie jest w zawieszeniach: Logan zapewnia bardzo wysoki komfort resorowania, jednak nie prowadzi się tak pewnie, jak nieco mniej komfortowa Skoda. Choć komfort Logana jest imponujący, to Fabia robi większe wrażenie kombinacją komfortu i własności jezdnych - prowadzi się świetnie. Pojedynek nadwozi przynosi niejednoznaczny werdykt: Fabia zapewnia więcej miejsca i wygodniejszą pozycję kierowcy, Logan więcej przestrzeni dla pasażerów z tyłu i rekordowo przepastny bagażnik. Jakości wykończenia nie ma co prównywać: różnicę widać na pierwszy rzut oka. Tu wygrywa Fabia.Kto ma, niech płaci!Werdykt jest prosty: Skoda to lepsze auto. Ma lepiej wykończone wnętrze, cichszy i mniej paliwożerny, choć niezbyt elastyczny silnik, świetną skrzynię biegów, a także bardzo udane i nie za twarde zawieszenie. Logan łatwo się nie poddaje. Jest dużo tańszy. Do tego ma lepiej reagujący na dodadnie gazu na niskich obrotach (choć bardzo głośny) silnik, więcej miejsca dla pasażerów z tyłu i większy, pakowniejszy bagażnik. Niestety, ma też luki w wyposażeniu podnoszącym bezpieczeństwo.2. Lacetti czy A3?Klient spodziewający się luksusu za większe pieniądze może się zdziwić. A3 za 90 tys. zł nie ma nawet radia!Różnica między Audi a Chevroletem jest mniej więcej taka, jak między rocznym autem sprowadzonym z zagranicy a nowym samochodem z salonu kupionym za minimalną cenę. To pierwsze jest wyposażone we wszelkie elektryczne dodatki, drugie zaś wymaga dodatkowych inwestycji. Kupując Chevroleta, otrzymujemy przyzwoitego pod względem jakości wykonania hatchbacka z radiem sterowanym z kierownicy, klimatyzacją, ABS-em i dwiema poduszkami powietrznymi. W zasadzie bezpieczeństwo to jedyna grupa elementów wyposażenia, która daje wyraźną przewagę Audi - można tam zamówić i kurtyny, i system ESP. Nieźle wyposażony Chevrolet kosztuje z obecnie proponowanym w salonach rabatem mniej niż 50 tys. zł. Gdyby dopłacić jeszcze ponad 40 tys. zł, można by było zajrzeć do salonu Audi - tam czeka A3 Sportback 1.6. Gdy dopłacimy jeszcze 10 tys. zł, dołożą nam radio i klimatyzację, która najwyraźniej dla niemieckiego producenta jest elitarnym luksusem, skoro nie montuje się jej seryjnie w tak drogim samochodzie.Jeżeli chodzi o jakość wykończenia i właściwości jezdne, auta dzieli przepaść adekwatna do różnicy w cenie. Lacetti prowadzi się jak przeciętne auto 10-15 lat temu. Audi stawia wysoką poprzeczkę, a jego silnik został znakomicie wyciszony, czego nie można powiedzieć o jednostce Chevroleta. Jeżeli jednak ktoś ma czysto praktyczne podejście od samochodu, trudno będzie go zniechęcić do zakupu Chevroleta. Dwa Lacetti za jedno A3 - to jest argument!Drogie, bez radia i klimatyzacjiNiestety, przy takiej różnicy w cenie Audi znajdzie klientów wśród najlepiej zarabiających. To bardzo dobre auto, odradzamy jedynie wersję ze sportowym zawieszeniem. Ma żwawszy silnik niż Chevrolet, jest świetnie wykonane. Ale mimo tych zalet prawie dwukrotna różnica w cenie między A3 i Lacettim robi piorunujące wrażenie.3. Octavia czy A4?Skoda ma ten sam silnik, przestronniejsze wnętrze oraz większy bagażnik. Czy atutem Audi jest tylko prestiż?Nie, nie tylko. Od pierwszego kontaktu z wn'trzem A4 mamy wrażenie przebywania w aucie wysokiej klasy i jakości. Wzorowa ergonomia miejsca kierowcy, rewelacyjne tworzywa i bardzo charakterystyczny, stonowany styl. O ile sportowy charakter Skodzie nadają połyskujące, plastikowe imitacje aluminium, o tyle w Audi styliści mieli więcej do powiedzenia. Spory dylemat przynosi porównanie przestronności i zdolności przewozowych obu aut. Audi ma przewagę zaledwie centymetra w ilości miejsca na nogi kierowcy, którą można spokojnie pominąć. Za to na tylnej kanapie wygodniej jechać w czeskim aucie, a różnica będzie tym bardziej odczuwalna, im wyżsi są pasażerowie, bowiem w Octavii jest znacznie więcej miejsca nad ich głowami. Porównanie bagażników (a w kombi wypada o nich wspomnieć) to dla Audi kompromitacja. Przy normalnym położeniu tylnych kanap do Skody zmieści się 140 l więcej! Skoro walory praktyczne nie przyniosą Audi zwycięstwa, to może pomogą mu właściwości jezdne? Niekoniecznie. Jeżeli ktoś jest amatorem jazdy zrywami, lepiej poczuje się w Skodzie. Jest w niej wyraźnie głośniej niż w Audi (w A4 silnik ustawiono wzdłużnie, co pozwala na lepsze wyciszenie go), wydech ma bardziej drapieżny ton, a auto waży mniej o ponad 100 kg. Trudno tego nie poczuć, tym bardziej, że A4 jest znacznie dostojniejsze, cichsze i nieco mniej twardo zawieszone od Skody.Jeżeli starczy funduszy, wybór pozostaje kwestią gustu. Oba auta są udane i ciekawe, choć drogie.Jeden drapieżny, drugi prestiżowyCzy jest sens przepłacać za coś, co na papierze wygląda gorzej od szybszej i pojemniejszej Skody? Jeżeli tylko kogoś stać, Audi będzie dobrym zakupem, który przybliży posiadacza do motoryzacyjnej perfekcji. Skoda sprawdzi się jako rodzinne kombi, ale też nadaje się do szaleństw po krętych trasach. W kieszeni zostaje 40 tys. zł!4. Epica czy "5"?Te auta dzieli 70 tys. zł. Ale różnica między wrażeniami z jazdy kierowcy BMW i Chevroleta jest znacznie większaOba auta mają imponujące rozmiary. Ponad 4,8 m długości musi robić wrażenie. Ciekawe w tym porównaniu jest to, że mimo podobieństw w rozmiarach nadwozia i liczbie cylindrów silnika prezentowane auta więcej łączy niż dzieli. Jak to możliwe? To proste. BMW to dzieło uznanych projektantów powstałe przy wykorzystaniu wieloletnich doświadczeń i tradycji firmy. A Chevrolet Epica stanowi alternatywę, której wizerunek ma być możliwie zbliżony do konkurentów (takich jak BMW serii 5 - patrz przednie reflektory) przy znacznie niższej cenie. Gdzieś więc trzeba było zaoszczędzić. I tak wielkie nadwozie Chevroleta kryje znacznie mniej przestronne wnętrze niż w BMW. Z przodu jest mniej wygodnie, fotele są mniejsze i gorzej wyprofilowane. Z tyłu w Epice brakuje miejsca nad głowami jadących, a bagażnik jest mniejszy i mniej ustawny niż w BMW. Napędu zwyczajnie nie powinno się porównywać, ale niestety trzeba to zrobić. Motor BMW, jak przystało na silnik tej marki, pracuje aksamitnie, równo i cicho, zapewniając ważącej 1,6 t limuzynie dobre osiągi i elastyczność. Chevrolet ze standardowym "automatem" jedzie, jakby miał sporo mniej niż 156 KM. Opornie przyspiesza, reakcja na dodanie gazu jest leniwa. Podobnie wygląda konfrontacja układów jezdnych: wśród tej wielkości limuzyn próżno szukać czegoś, co prowadziłoby się równie dobrze jak BMW. Epica resoruje komfortowo, ale precyzja prowadzenia jest marna. Nic dodać, nic ująć. Tyle że 70 tys. zł może być argumentem nie do przebicia.Dopłać, a będziesz szczęśliwy!Przyjemność prowadzenia BMW jest na tle Chevroleta warta każdej wydanej dodatkowo złotówki. Poza bogatszym wyposażeniem z zakresu komfortu w tańszej Epice trudno znaleźć coś, co byłoby lepsze niż w 523i. Tyle że za 70 tys. zł można kupić dobrze wyposażony kompakt dla żony na zakupy. Na pewno będzie zadowolona.5. Santa Fe czy Touareg?60 tys. trzeba dopłacić za logo VW na masce. Lepiej kupić drugi samochód?Pokusa jest duża. Hyundaito równie wielkie i efektowne auto jak Volkswagen. Ma mocnego turbodiesla i automatyczną skrzynię biegów. W środku dużo miejsca, a na desce rozdzielczej znalazły się symbole luksusu - drewnopodobne wstawki. Gdzie więc Volkswagen utopił dodatkowe 60 tys. zł? Już zasiadając za kierownicą Touarega nietrudno je znaleźć. Przywiązanie do szczegółów widać w każdym detalu wnętrza, które może być wyznacznikiem dystyngowanego klimatu w luksusowej terenówce. Tworzywa lepsze niż w Hyundaiu (a w Santa Fe są naprawdę niezłej jakości), ciekawsze wzornictwo i wygodniejsze fotele, na których lepiej będzie się siedziało wysokim kierowcom. Na tylnych kanapach przestronność jest podobna. W Santa Fe za 6 tys. zł można mieć dodatkowy rząd siedzeń chowany pod podłogą bagażnika, z którym dostaniemy dodatkowe nawiewy klimatyzacji dla siedzących tam pasażerów oraz samopoziomujące tylne zawieszenie. Układy jezdne tych aut są zupełnie niepodobne. Tam, gdzie Hyundai podskakuje, bujając się przy tym mocno, Touareg dostojnie mknie do przodu, co najwyżej lekko podrygując. A gdy wjedziemy w trudniejszy teren, będziemy mogli skorzystać z reduktora seryjnie montowanego w Volkswagenie. To udane auta. Hyundai w porównaniu z poporzednim Santa Fe zrobił niewiarygodny postęp. Ale VW wyskoczył jeszcze bardziej przed peleton. Jeśli kogoś stać, to naprawdę warto dopłacić...Jedno, a może lepiej dwa autaVolkswagen jest z pewnością lepszy w wielu dyscyplinach. Obecnie oferuje darmowy pakiet wyposażenia wart ponad 20 tys. zł, obejmujący między innnymi pneumatyczne zawieszenie. Z drugiej strony Hyundai to udane auto bez poważnych wad, które naprawdę może się podobać, a na otarcie łez za zaoszczędzone 60 tys. kupimy Golfa.
Czy droższe = lepsze?
Niedawno zastanawialiśmy się nad dylematem, czy kupić nowe auto przy kuszących propozycjach z rynku samochodów używanych. Ale przecież również wśród aut nowych istnieją alternatywne, znacznie tańsze rozwiązania niż kupowanie u uznanych i modnych producentów.