Infiniti to jeszcze dość egzotyczna marka. I nie tylko w Polsce – jest u nas dostępna od 2008 roku – lecz także w Europie, gdzie obecna jest również od niedawna. Stworzone 22 lata temu Infiniti miało konkurować na rynku amerykańskim z Lexusem oraz luksusowymi markami amerykańskimi i europejskimi.
Pierwszy model – Q45 – skutecznie rywalizował z Lexusem LS 400, Mercedesem klasy S, Jaguarem, BMW 7 i Audi A8. Nieliczne zachowane egzemplarze z połowy lat 90. XX w. jeszcze teraz zaskakują komfortem i bogatym seryjnym wyposażeniem.
Podobnie jest z najnowszą flagową limuzyną – modelem M37. Już na pierwszy rzut oka widać, że stylistycznie znacznie różni się od europejskich samochodów klasy wyższej. Miękkie, pofalowane linie nadwozia, długa maska, ogromne 20-calowe felgi aluminiowe czynią z tej prawie 5-metrowej limuzyny muskularny, a jednocześnie niezwykle zgrabnypojazd.
Wnętrze też jest inne niż w europejskich modelach tej klasy. Między wlotami powietrza, nad panelem środkowym umieszczono specjalność marki – zegar analogowy. Jest to ładny gadżet, trzeba jednak przyznać, że okrągły zegarek w modelu Q45 był bardziej elegancki.
Panel środkowy jest mocno rozbudowany i... dwupłaszczyznowy. To kolejne zaskoczenie dla kierowcy przyzwyczajonego do rozwiązań stosowanych w autach europejskich. Przycisków i pokręteł jest na panelu (i na kole kierownicy) mnóstwo, lecz ich obsługa nie sprawia szczególnej trudności.
Wnętrze zostało tak zaprojektowane, aby zapewniać kierującemu i pasażerom maksimum komfortu i przyjemności z jazdy. Kierowca jest otoczony instrumentami, ma przed sobą wygodną, ustawianą elektrycznie w dwóch płaszczyznach i pokrytą skórą kierownicę z wieloma przyciskami do sterowania radiem, nawigacją oraz komputerem pokładowym. Fotele obszerne, wygodne, pokryte miękką skórą, z elektryczną regulacją we wszystkich płaszczyznach oraz funkcją ogrzewania i wentylacji.
Miejsca i z przodu, i z tyłu – wystarczająco dużo nawet dla wysokich osób. Atmosferę luksusu podkreślają wstawki z drewna (prawdziwego!) na desce rozdzielczej i drzwiach. Infiniti M37 zaskakuje nie tylko luksusowym wnętrzem, lecz także bardzo mocnym silnikiem V6 (320 KM). Taka moc w połączeniu z tylnym napędem mogłaby być niebezpieczną kombinacją w przypadku kierowców o małym doświadczeniu. Bez obaw – auto wyposażono we wszystkie możliwe elektroniczne systemy zapewniające bezpieczne podróżowanie.
W M37 mamy możliwość wyboru czterech trybów jazdy: standardowego, Sport, Eco oraz Snow. Zmienia się je pokrętłem przy dźwigni biegów (można to zrobić w trakcie jazdy). Najprzyjemniejszy jest Sport. Zawieszenie utwardza się wówczas (ale nadal jest komfortowe), silnik pracuje na wyższych obrotach, a 7-stopniowa skrzynia automatyczna dłużej pracuje na niższych biegach. W tym trybie podczas np. ruszania spod świateł szybko można się przekonać, co to znaczy 320 KM pod maską – przyspieszenie wbija w fotele, a prawie 2-tonowe auto do „setki” potrzebuje niewiele ponad 6 sekund! Co ciekawe, nawet wtedy we wnętrzu nie jest głośno.
Dla bogatych ekologów przewidziano tryb Eco. Spod świateł auto rusza wówczas tak wolno, jak załadowana węglem ciężarówka, a jeśli kierowca mocniej wciska pedał gazu, ten... stawia opór i wypycha stopę ku górze. Tryb Snow przydatny jest zimą: ułatwia ruszanie na śliskim i jazdę po śniegu lub lodzie.
PODSUMOWANIE - Infiniti M37 to luksusowa limuzyna dla tych bogatych kierowców, którym znudziły się już poprawne, bezpieczne, ale dość nudne stylistycznie samochody europejskie. Zapewnia wygodne podróżowanie w świetnie zaprojektowanym stylistycznie wnętrzu. Kierowca już od pierwszego zetknięcia się z tym autem czuje, że nie jest to jedynie sprzęt do podróżowania. To auto zwraca na siebie uwagę, ma swój styl, ma duszę...