Tegoroczny lifting zmienił znacząco wygląd zewnętrzny Kii (zmodyfikowano przód i tył pojazdu). Za całą operacją stoi główny stylista firmy Peter Schreyer (wcześniej pracował dla koncernu VW). Czy zabieg się udał? No cóż, auto rzeczywiście wygląda lepiej, bardziej dynamicznie, ale na prawdziwe zmiany będziemy musieli poczekać do następnej generacji Magentisa, bo sylwetka pojazdu nadal wygląda dość staro. Bardzo dobre wrażenie sprawia za to wnętrze – nowe, superprzejrzyste zegary, zmieniony centralny panel i przede wszystkim znacznie lepiej dobrane materiały to główne atuty Magentisa po liftingu. Gdyby nie mało czytelny wyświetlacz klimatyzacji, nie mielibyśmy uwag. Tak czy inaczej, za wnętrze należą się brawa!Układ napędowy/osiągi. Zmodyfikowany turbodiesel ma o 10 koni więcej niż dotychczas – naszym zdaniem nie przekłada się to odczuwalnie na osiągi, ale trzeba też od razu przyznać, że już do poprzedniej jednostki nie mieliśmy specjalnych zastrzeżeń. Moc jest rozwijana równomiernie, a kultura pracy – bardzo wysoka. Producent obiecuje średnie spalanie na poziomie 6 l/100 km – to zbytni optymizm. Podczas spokojnej jazdy komputer pokładowy pokazywał nam 9 l. Sześciobiegowa skrzynia pracuje poprawnie.Układ jezdny/komfort. W 10-punktowej skali precyzję układu kierowniczego określilibyśmy na 6 – nieźle, ale wciąż jest spore pole do popisu. Szkoda tylko, że przy okazji liftingu nie zmieniono zawieszenia, które nie radzi sobie z większymi nierównościami, co dodatkowo akcentowane jest wyraźnie słyszalnymi we wnętrzu odgłosami pracy układu – w tej klasie nie powinno się to zdarzyć. Plus za standardowy system kontroli stabilności auta ESP.Koszty/bezpieczeństwo. Magentis w odmianie Gold ma wszystko, co potrzeba – automatyczną (choć jednostrefową) klimatyzację, elektrycznie sterowane wszystkie szyby, podgrzewane i składane lusterka, radioodtwarzacz CD z MP3 i wejściem AUX oraz portem USB, podłokietniki z przodu i tyłu, skórzano-materiałową tapicerkę. Oprócz wymienionego wcześniej ESP w standardzie Magentisa znajdziemy również 6 airbagów i aktywne zagłówki przednich foteli – do pełni szczęścia zabrakło więc tylko poduszki kolanowej kierowcy. Czy zatem warto go kupić? Za 73 900 zł tak wyposażonego auta segmentu D z silnikiem Diesla w ofercie europejskich firm po prostu nie znajdziemy...
Kia Magentis 2.0 CRDi Gold - Limuzyna po koreańsku
Zawsze, gdy wsiadamy do koreańskiej limuzyny klasy średniej, mamy niemały problem: z jednej strony samochód jest do bólu poprawny i pod względem usterkowości na pewno pobije konkurencję na głowę, z drugiej – już po chwili widać, że z przyzwyczajeniami Europejczyków auto trochę się rozmija, a utrata wartości po kilku latach będzie znacznie większa niż u rywali ze Starego Kontynentu (może poza Alfą Romeo). Czy więc warto zainteresować się odmłodzonym Magentisem?Nadwozie/jakość.