Nagrodę Red Dot Design Award dla Optimy Kia ma już w kieszeni, teraz kolej na wyróżnienie w kategorii samochodów najbardziej przyjaznych środowisku. Debiut tego ciekawie wyglądającego sedana spodziewany jest na jesieni. Początkowo dostępne będą tradycyjne silniki benzynowe i wysokoprężne, natomiast na hybrydę klienci będą musieli poczekać co najmniej pół roku dłużej. Już teraz mieliśmy okazję przetestować „czystą” odmianę nowej Optimy.
Auto ma 4,85 m długości i – jak można się było spodziewać – oferuje mnóstwo miejsca w środku. Dotyczy to nie tylko pierwszego, lecz przede wszystkim drugiego rzędu siedzeń. Wady? Wysocy pasażerowie mogą narzekać na nieco ograniczoną przestrzeń nad głowami. Rozczarowuje także bagażnik, bowiem jego pojemność to zaledwie 280 l. Nie ma się jednak co dziwić – akumulatory napędzające 41-konny silnik elektryczny trzeba było przecież gdzieś upchnąć. Warto w tym miejscu podkreślić, że kierowcy Optimy mają możliwość korzystania wyłącznie z napędu elektrycznego.
Dzięki niemu można przejechać maksymalnie kilometr, potem automatycznie dołączany jest 2,4-litrowy benzyniak. Tak samo będzie, jeśli przekroczymy prędkość 24 km/h. Dzięki zastosowaniu dodatkowego sprzęgła w układzie napędowym (moment obrotowy na koła przenosi sześciostopniowy „automat”) podczas jazdy autostradowej jednostka elektryczna może być wykorzystywana do podtrzymania zadanej prędkości „przelotowej”.
Cóż, mimo 209 KM łącznej mocy systemowej Optima Hybrid do sportowców raczej nie należy – jej zalet trzeba zatem dopatrywać gdzie indziej. Średnie spalanie na poziomie 6,4 l na 100 km (wg normy stosowanej w USA) w aucie o tak dużych gabarytach i sporej masie trzeba uznać za naprawdę dobry wynik. Do tego dochodzi atrakcyjna cena zakupu, która u naszych zachodnich sąsiadów nie powinna znacząco przekroczyć 30 tysięcy euro.
Pozostałe jednostki przewidziane w Optimie to benzyniak 2.0 z bezpośrednim wtryskiem paliwa (GDI) o mocy 160 KM oraz 1,7-litrowy diesel common rail (CRDi), rozwijający 136 KM. W Niemczech na bazową wersję koreańskiej limuzyny klienci będą musieli wyłożyć ok. 24 tys. euro. Specyfikacja ani data debiutu na naszym rynku nie są jeszcze znane, mamy jednak nadzieję, że atrakcyjne cenniki z rynków zachodnich znajdą odzwierciedlenie i w Polsce. Pojawienie się kolejnego rywala w klasie średniej tylko zaostrzy konkurencję.