Oto nowy Ypsilon. Ekstrawagancki, pięciodrzwiowy hatchback w kieszonkowym formacie. Pod jego maską znajdziemy znany z Fiata 500 dwucylindrowy benzynowy silnik TwinAir o mocy 85 KM.
W tym momencie pojawia się wątpliwość: czy klienci wybiorą Lancię? Przecież Ypsilon nie jest jedyny w tej niszy rynku. Już kusi tam klientów Mini One Clubman. Ma wprawdzie tylko jedne boczne drzwi tylne, ale zamontowano w nim czterocylindrowy motor o mocy 98 KM.
Kolejnym mocnym rywalem jest Citroën C3 o zakrzywionym niczym banan profilu karoserii. Oczywiście, trzydrzwiowe DS3 byłoby bardziej eleganckie, ale C3 jest prawie takie samo jak DS, za to praktyczniejsze i tańsze. Pod jego maską pracuje benzyniak o mocy 95 KM.
Styliści Ypsilona nie błysnęli, projektując wnętrze. Czytelne instrumenty centralne są może oryginalne, ale nie dodają kokpitowi urody. Przeszkadza również to, że autko jest wąskie i wysokie, a fotel kierowcy otrzymał krótkie siedzisko. Z tyłu jeszcze gorzej: pasażerowie mają wrażenie, jakby siedzieli na grzędzie – siedzisko jest mikroskopijne, oparcie zbyt pionowo ustawione, a głowa dotyka podsufitki.
Malutki motor wibruje i dudni podczas uruchamiania. To odgłos pracy dwóch cylindrów, który po zwiększeniu obrotów przechodzi w dziarski szum. Po dodaniu gazu turbodoładowanemu silniczkowi o pojemności 900 ccm brakuje trochę mocy. Efekt? Niezbyt dobra dynamika podczas sprintu do „setki”. Lepiej już wypadło auto w pomiarach elastyczności.
Naturalnym środowiskiem Ypsilona jest miasto. Właśnie w nim Lancia czuje się jak ryba w wodzie. Ma w zanadrzu kilka sztuczek, które tutaj mogą się przydać. Naciśnij przycisk „City” i nagle kręcenie kierownicą będzie wymagać znacznie mniejszej siły. Wciśnij „Eco”, a dodatkowo podczas jazdy po mieście system start-stop pomoże oszczędzić kosztowne paliwo. Wybierz „Magic Parking” (2 tys. zł), a Lancia automatycznie wpasuje się w lukę parkingową.
Poza terenem zabudowanym prowadzenie Lancii nie sprawia już tak dużej frajdy. Dzięki miękkiemu zawieszeniu samochód zapewnia wprawdzie wysoki komfort podróżowania, ale nie daje sobie rady z pofałdowanymi odcinkami dróg.
Szlachetna „włoszka” nie będzie ulubienicą kierowców z duszą rajdowca. Wąskiei wysokie nadwozie odciąża koło napędzane na wewnętrznejstronie zakrętu, na co ESP reaguje natychmiastowym ograniczeniem prędkości. Układ kierowniczy jest mało komunikatywny, a hacząca skrzynia biegów dodatkowo odbiera radość z prowadzenia.
Co na to rywale? Citroën sprawia wrażenie, jakby był większym autem, mimo że pasażerowie z przodu wcale nie dysponują obszerniejszą przestrzenią. C3 z tyłu oferuje sporo miejsca jadącym. Także tu siedzenia są niewygodne. Wnętrze kabiny okazuje się mniej stylowe niż w Lancii, ale nie jest odpychające.Najlepszy element C3 to miękko zestrojone zawieszenie – powrót do legendarnego, francuskiego komfortu.
Nie radzi sobie ono tylko z krótkimi nierównościami. Taka charakterystyka zawieszenia nie pomaga w prowadzeniu – karoseria znacznie się przechyla na zakrętach. Silnik o pojemności 1,4 litra współpracujący z 5-biegową skrzynią żwawo wprawia autko w ruch. Jazda Citroënem okazała się najprzyjemniejszym sposobem podróżowania.
Widać to szczególnie w zestawieniu z Mini. Na dłuższą metę trudno zaakceptować jego twarde zawieszenie. Pomimo „kombipodobnego” nadwozia Clubman nie jest praktyczny. Jedynego skrzydła tylnych drzwi nie da się otworzyć niezależnie od przednich, a w wygodnym wsiadaniu na kanapę przeszkadza pas bezpieczeństwa przedniego pasażera.
Prowadzący Mini może się świetnie bawić. podczas szusowania autem na zakrętach czuć na kierownicy każdy ruch kół przednich. Do tego Clubman stale pozostaje pod kontrolą elektronicznych systemów, które pomagają w opanowaniu pojazdu. Do dynamicznego prowadzenia Mini znakomicie pasują skuteczne hamulce i precyzyjna skrzynia biegów.
PODSUMOWANIE - Stylistyczne dokonania projektantów Lancii i Mini mnie nie przekonują. Zdecydowanie stawiam na C3, które i tak wygląda ładnie, a przy tym okazuje się funkcjonalnym maluchem. red. Tomasz Kamiński
Moją faworytką jest Lancia, którą cenię zwłaszcza za nienaganny styl. Ypsilon zapewnia przy tym niezły komfort poruszania się po mieście i nie jest tak absurdalnie drogi jak Mini. red. Ewa Czechowska
Galeria zdjęć
Pod względem nietypowości okazuje się nie do pokonania. Z zewnątrz zaskakuje nieparzysta liczba bocznych drzwi, a we wnętrzu – olbrzymi szybkościomierz na środku kokpitu.
Designerski kokpit z wielkim prędkościomierzem, przełączniki umieszczone są za nisko
Wsiadanie do tyłu utrudnia pas bezpieczeństwa przedniego pasażera.
Z tyłu jest wąsko, ale siedzenie okazuje się wygodne
Włoska nowość wygląda efektownie, ma elastyczny silnik, a jej zawieszenie zapewnia dobre tłumienie wybojów. Szkoda, że niedopracowane wnętrze psuje radość z jazdy.
Duża konsola ogranicza przestrzeń na nogi, ale do dźwigni skrzyni biegów sięga się wygodnie
Funkcja City sprawia, że kręcenie kierownicą wymaga mniejszej siły.
Kanapa ma za krótkie siedzisko i zbyt pionowo ustawione oparcie
Najmniej designerski model w porównaniu okazał się najbardziej praktyczny. Jednocześnie auto kusi dynamicznym silnikiem oraz wysokim komfortem podróżowania.
Kokpit wykonano z materiałów przeciętnej jakości. Radioodtwarzacz zamontowano zbyt nisko
Przestrzeń z tyłu jest nieco większa niż u konkurentów
Największy bagażnik w porównaniu ma maksymalnie 1121 litrów pojemności.
Stylistyczne dokonania projektantów Lancii i Mini mnie nie przekonują. Zdecydowanie stawiam na C3, które i tak wygląda ładnie, a przy tym okazuje się funkcjonalnym maluchem.