Na projekt pierwszego GS-a Toyota wydała około 1 mld dolarów. Nie wiemy, ile kosztowało opracowanie 4. generacji, ale patrząc na konstrukcję i wyposażenie auta, jesteśmy pewni, że tanio nie było. W swoim przedstawicielu wyższej klasy średniej Lexus zamontował wszystkie systemy wspomagania kierowcy, które ma obecnie „na półce”.
Zacznijmy jednak od nadwozia. Nowe GS wygląda znacznie dynamiczniej od poprzednika i stylistycznie nawiązuje do mniejszego brata – CT 200h. Mimo niemalże takich samych rozmiarów zewnętrznych jak 3. generacji we wnętrzu udało się wygospodarować więcej przestrzeni. Deska rozdzielcza jest czytelna, a obsługa urządzeń pokładowych intuicyjna. Materiały – najwyższej jakości.
Najciekawsze w nowym GS-ie są jednak rozwiązania techniczne. Lexus Dynamic Handling to system skrętu kół tylnej osi. Przy niższych prędkościach skręcają one w przeciwnym kierunku niż przednie, a przy wyższych – w tym samym.
W efekcie auto superposłusznie reaguje na polecenia wydawane przez kierowcę, a wyprowadzenie go z równowagi, nawet na torze, graniczy z cudem. Gdyby to jednak komuś się udało i elektronika auta rozpoznałaby nieuchronną kolizję, system przeciwzderzeniowy PCS ułatwi kierowcy hamowanie i dodatkowo napnie pasy bezpieczeństwa.
Ponieważ w Europie Lexus to przede wszystkim hybrydy, właśnie taką odmianę wybraliśmy do pierwszych jazd. Auto może jeździć w trybie elektrycznym (zasięg ok. 2 km, prędkość maksymalna 64 km/h). Przy wsparciu motoru elektrycznego duży Lexus ma zużywać zaledwie 5,9 l/100 km (poprzednik: 7,7 l). Jeśli to prawda, to żaden diesel nie poprawi tego wyniku, a pod względem dynamiki blisko 350-konne auto zadowoli nawet najbardziej wymagających kierowców.
PODSUMOWANIE - Nowe GS pojawi się u nas w czerwcu. Nie znamy cen auta, ale Lexus zapowiada wprowadzenie na nasz rynek jedynie dwóch odmian: 250 i 450h. Szkoda, bo w obu przypadkachnapęd przenoszony jest na tył, a w tej klasie system 4x4 zdobywa coraz większą popularność. Może więcLexus ma jeszcze czas na zmianę planów?