Pasażer jest najważniejszy – to zapewne hasło, jakie przyświecało projektantom Mercedesa klasy B. Teoretycznie jest to minivan, czyli gatunek wymierający, ale w praktyce – przynajmniej moim zdaniem – klasa B bardziej przypomina Volkswagena Golf Sportsvana, czyli powiększonego hatchbacka. Nadwozie Mercedesa jest zwarte, a w obecnej generacji wygląda całkiem dobrze, bo stylizacją nawiązuje do klasy A, która jest jednym z najładniejszych kompaktowych hatchbacków. Wygląd klasy B to sporty postęp w porównaniu z dwiema poprzednimi generacjami, które odznaczały się nudnawą stylizacją. To pogląd całkowicie obiektywny. Oto dowód: od 2005 roku sprzedano łącznie 1,5 mln Mercedesów klasy B, ale konia z rzędem temu, kto zapamięta, że zobaczył ten model na ulicy. Tak, to jedno z tych aut, które pozostawało niezauważone. Z trzecią generacją klasy B jest pod tym względem trochę lepiej.
Mercedes B 200d – technologie ery internetu
Nowoczesne i efektowne jest również wnętrze. Jego design na pewno zadowoli tych, którzy mają duże oczekiwania co do aut klasy premium. Oczywiście są to uzasadnione oczekiwania, bo w końcu za „te lepsze” marki płaci się zdecydowanie więcej. Mercedes za spore pieniądze proponuje futurystyczny kokpit z dwoma dużymi ekranami, z których jeden zastępuje wskaźniki znajdujące się przed kierowcą, a drugi umieszczony jest w górnej części środkowej konsoli. W sumie, to kabina, którą doskonale znamy z klasy A, tylko wyższa (siedzi się wyżej o około 9 cm i trochę jak na krześle).
Oczywiście systemy klasy B są na stałe wpięte do internetu. Z danych pochodzący z eteru korzysta nawigacja, ale „z powietrza” możemy też pobierać aktualizacje oprogramowania, jak również newsy, informacje o pogodzie, czy też dane o ruchu drogowym. Z chmury korzysta też oprogramowanie, które stara się rozpoznawać polecenia wydawane językiem naturalnym, także po polsku. To słynne „hej, Mercedes!” powoduje, że auto czeka na polecenie w rodzaju „jest mi za gorąco”, „włącz radio zet” albo „jestem głodny, znajdź mi coś z chińską kuchnią”. Jak to działa? Zabawnie. Wirtualny pomocnik myli się w zaskakujący i śmieszny sposób. I szczerze mówiąc jest bezużyteczny. W Mercedesie twierdzą, że to kwestia tego, że w Polsce jest za wolny dostęp do internetu, który uniemożliwia skuteczne uczenie się słów i poleceń. Może tak jest, ale moi znajomi, brytyjscy dziennikarze twierdzą, że też mieli niezły ubaw, obsługując mercedesowskiego asystenta głosowego. Widać na Wyspach też mają za wolny internet.
Mercedes B 200d – auto dla pasażerów
Czasem pisząc o jakimś modelu stwierdzam, że to „samochód kierowcy”, czyli że prowadzi się go z wielką przyjemnością. Mercedes klasy B nie należy do tego grona. Owszem, prowadzi się go przyjemnie, ale widać, że tu najważniejsi są pasażerowie, nie zaś kierowca. Z tyłu mamy bardzo dużo miejsca, komfort podróżowania jest wysoki, a miejsca w bagażniku – wystarczająco dużo na rodzinny wypad. Niektórzy twierdzą, że klasą B podróżuje się nie gorzej niż Mercedesami sygnowanymi logo Maybacha. To przesada i to gruba, ale klasa B jest naprawdę bardzo wygodna.
Także dzięki odpowiednio ustawionemu zawieszeniu. Komfort nade wszystko! Auto nieco przechyla się na zakrętach, ale za to dobrze i skutecznie amortyzuje nierówności. Na piątkę. Ktoś pewnie powie, że klasa B trochę pływa i pewnie będzie miał rację, ale to nie jest samochód, który służy do bicia rekordów na górskich serpentynach. Prowadzi się jednak przewidywalnie i pewnie. Weźmy jednak pod uwagę, że testowałem samochód z wielowahaczowym zawieszeniem z tyłu. Podstawowe wersje klasy B mają belkę skrętną.
Mercedes B 200d – silnik na piątkę
Na komfort jazdy wpływa też dobry diesel, który pracuje pod maską B 200d. To 150-konna, 2-litrowa jednostka, której moc w zupełności wystarczy do samochodu tej klasy. Tym bardziej że turbo i spory moment obrotowy oznaczają, że nie ma problemu z wyprzedzaniem czy też po prostu zwiększaniem prędkości na trasie, np. z setki do 140 km/h. Oczywiście B 200d nie jest demonem prędkości, ale czas sprintu do 100 km/h w 8,3 s jest całkiem w porządku. Jeśli dla kogoś to dużo, zawsze można sięgnąć po 220d z tą samą jednostką, lecz o mocy 190 KM. W tym wydaniu klasa B to naprawdę szybki wóz.
Co więcej, bardzo oszczędny, bo w parze z 8-biegową skrzynią dwusprzęgłową, wersja 150-konna na trasie zadowala się siedmioma litrami oleju napędowego na każde 100 km. To świetny wynik. Poza tym, silnik ten nie tylko emituje mało dwutlenku węgla (bo niewiele pali), ale też okazuje się bardzo czysty – emisja tlenków azotu i cząstek stałych jest grubo poniżej norm przewidzianych w Europie na 2020 rok. Krótko mówiąc, takie diesle sprawiają, że nie ma co się przejmować nagonką na tego typu silniki. Co więcej, można ją uznać za pozbawioną sensu.
Mercedes B 200d – czy warto go kupić?
Jeśli kierować się pragmatyzmem, to oczywiście nie ma to zbyt wielkiego sensu, bo przecież taniej kupimy świetnego Volkswagena Tourana, który jednak jest strasznie nudnym autem albo równie dobrego Renault Scenika, który wygląda doskonale, a jest o wiele bardziej praktyczny niż klasa B. Tyle że Mercedes to marka premium, a jeśli już sięgamy po taki produkt, to liczmy się z wydatkami. A jeśli już miałbym wybierać między B 220d a odpowiadającym mu BMW serii 2 Active Tourer, to jednak wolę Mercedesa. Jest nowocześniejszy, ładniejszy i zbudowany bardziej konsekwentnie – od początku z myślą o pasażerach i bez żadnych zbędnych kompromisów.
Mercedes B 200d – dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 1950 cm3, R4, turbodiesel | |
Moc | 150 KM przy 3400-4400 obr./min | |
Moment obrotowy | 320 Nm przy 1400-3200 obr./min | |
Skrzynia biegów i napęd | 8-biegowy automat dwusprzęgłowy, napęd na przód | |
Prędkość maksymalna | 219 km/h | |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 8,3 s | |
Średnie zużycie paliwa | 4,2 l/100 km (producent) | |
Masa własna | 1535 kg | |
Cena | od 149 400 zł |