- Trzecia generacja CLS-a, mimo że nie wpada w oko każdemu to i tak robi spore wrażenie na ulicach i w końcu jest 5-osobowa
- Największe zmiany dokonały się we wnętrzu, a w szczególności w budowie tablicy przyrządów, sposobie obsługi systemów multimedialnych oraz asystentów kierowcy
- Nowością jest też 3-litrowy diesel, który tym razem ma podwójne doładowanie i cylindry ułożone w rzędzie
Wsiadając do pierwszego lepszego Mercedesa sprzed kilkunastu lat, trudno się dziwić, że wozy te, np. serii W124 i W201, z roku na rok drożeją i są coraz bardziej poszukiwane. I to nie jako klasyki do garażu, tylko zwykłe samochody do codziennej jazdy. Tymczasem ich następcy gniją już często pod płotem. Rdza, awaryjność i kiepskie materiały, sprawiły, że wiele modeli z początku XXI wieku wyjątkowo źle się starzały. Poza tym większość z nich straciło gdzieś tą wyjątkowe poczucie luksusu, jakie ogarniało kierowcę zasiadającego za kierownicą auta z gwiazdą na masce.
W tamtym okresie jednym z odstępstw od tej smutnej reguły był CLS. Zaprezentowana w 2004 roku pierwsza generacja tego modelu zrobiła furorę i zyskała grono fanów. Sukces tego modelu był tak duży, że w ślady Mercedesa kilka lat później poszło Audi, tworząc A7 oraz BMW wypuszczając na rynek swoją serię 6 Gran Coupe.
W tym roku zadebiutowała już trzecia generacja Mercedesa CLS. Jak się prezentuje? Główny projektant tego modelu, Gorden Wagener, twierdzi, że jego zespół próbował nawiązać do kultowej już pierwszej generacji modelu. Z pewnością smukłe i długie nadwozie przyciąga uwagę na ulicach, ale czy jest tak efektowne, jak CLS z 2004 roku? Z tym można by dyskutować, zwłaszcza patrząc na niezbyt proporcjonalne tylne lampy. Jednak nowy CLS ma inne atuty niż wygląd.
Mercedes CLS – to wnętrze onieśmiela
Jeśli nie lubicie przepychu, efektownych gadżetów i krzykliwego designu, to nowy CLS nie jest dla was. Jego wnętrze wręcz onieśmiela ilością chromowanych elementów, designerskich wlotów powietrza, liczbą dotykowych ekranów i przycisków, a przede wszystkim świetlnymi efektami.
Do CLS-a warto zajrzeć po zapadnięciu zmroku. W pierwszej chwili może się wydawać, że trafiliśmy do limuzyny przystrojonej na wieczór panieński lub kawalerski. Z każdego zakamarka kabiny wyziera światło z ukrytych pasków diodowych, których kolory można zmieniać w nieskończoność za pomocą dotykowego ekranu (dostępne są aż 64 barwy!). To jednak nie koniec zamontowanych w kabinie „bajerów” – podświetlenie chromowanych wlotów powietrza (swoją drogą pięknie zaprojektowanych) zaczyna zmieniać odcień i intensywność w zależności od tego, czy zmniejszamy, czy podwyższamy temperaturę klimatyzacji.
Podświetlenie można zmieniać ręcznie lub skorzystać z gotowych funkcji budowania nastroju w kabinie. Jeśli macie ochotę na spokojną i relaksującą podróż, auto dobierze wam do tego odpowiedni kolor podświetlenia nastrojowego i odpowiednią muzykę. Jeśli chcecie się jeszcze bardziej zrelaksować, możecie uruchomić elektronicznego instruktora, który nauczy was wykonywać ćwiczenia podczas jazdy. Brzmi oryginalnie, ale ja jednak zamiast wirtualnego trenera wolałbym fotele z funkcją masażu.
Te wszystkie wodotryski sprawiają, że w Mercedesie nocą robi się kolorowo, jak na dyskotece w latach 90. Co prawda niektórzy mogą powiedzieć, że CLS ociera się tym samym o kicz, ale wydaje się, że niemieckie coupe nie przekracza cienkiej granicy dobrego gustu. Poza tym jakość wykończenia testowanego egzemplarza to klasa sama dla siebie. Pięknie uszyta skórzana tapicerka z wysokiej jakości skóry Nappa, wzorowo spasowana i naprawdę ładnie narysowana deska, miłe w dotyku przyciski sprawiają, że kierowca wie, na co wydał swoje ciężko zarobione pieniądze. Co tu dużo mówić – w nowym CLS-ie Mercedes powrócił do starych, dobrych standardów, z jakich był przez wiele lat znany.
Mercedes CLS – w końcu są multimedia, które da się obsługiwać
Na szczęście Mercedes sukcesywnie pozbywa się starej wersji systemu COMMAND, który z powodzeniem mógłby walczyć z systemem Lexusa o tytuł najmniej intuicyjnego. Teraz Mercedes CLS to naszpikowany elektroniką, funkcjami autonomicznymi i dziesiątkami systemów bezpieczeństwa, gadżeciarz. Tym bardziej istotne jest, aby tym tabunem funkcji dało się sprawnie zarządzać.
I to się udało. Wiele funkcji „wyciągnięto” z czeluści systemu i przypisano przyciski. Do reszty, dzięki dużym ekranom da się szybko dotrzeć. W dalszym ciągu można wszystkim sterować za pomocą dżojstika umieszczonego pomiędzy fotelami, ale korzystanie z niego jest teraz bardziej intuicyjne. Może do ideału jeszcze trochę brakuje, ale jest o niebo lepiej niż w poprzedniku.
Mercedes CLS – wreszcie pomieści pięć osób
Nowy CLS z tyłu jest zaskakująco przestronny jak na czterodrzwiowe coupe. Trzecia generacja ma niespełna pięć metrów długości - jest więc o parę centymetrów dłuższa od poprzedniego modelu, ma też nieco większy rozstaw osi, co zapewnia większy komfort pasażerom tylnego rzędu. Narzekać można jedynie na brak miejsca nad głową. Z drugiej strony to pierwszy CLS, w którym z tyłu można przewieźć trzech, a nie dwóch (jak we wcześniejszych generacjach) pasażerów. Mamy tu także przyzwoity bagażnik o pojemności 520 litrów, z możliwością powiększenie go po złożeniu oparcia tylnej kanapy – składa się w proporcjach 40:20:40. Oczywiście wszystkie fotele zapewniają dobre podparcie na zakrętach i są przy tym bardzo komfortowe, a ciekawostką jest to, że z przodu siedzi się kilka centymetrów niżej niż w klasie E, na której bazuje CLS.
Mercedes CLS – jeden z najlepszych diesli na rynku
Testowana wersja to odmiana 400d z zupełnie nowym, 6-cylindrowym dieslem o pojemności 2,9 litra. W tym przypadku cylindry ułożone są w rzędzie i mają podwójne doładowanie. Moc 340 KM i potężny moment obrotowy 700 Nm dostępny już od 1200 obr./min. sprawiają, że silnik jest cudownie elastyczny. Auto błyskawicznie reaguje na wciśnięcie gazu, przy każdej prędkości obrotowej silnika. Wszystkiego dopełnia 9-stopniowa, automatyczna skrzynia biegów i napęd na wszystkie koła 4Matic.
Zresztą sprawność napędu odzwierciedlają osiągi. Pierwsza „setka” pojawia się na liczniku po 5 sekund, a prędkość maksymalna to 250 km/h. Oczywiście nowy CLS pojechałby szybciej, ale jego osiągi zostały elektronicznie zablokowane. Kolejny plus to kultura pracy „ropniaka” i wyciszenie kabiny. Trudno w ogóle zorientować się, że mamy do czynienia z autem wyposażonym w jednostkę Diesla. Silnik pracuje kulturalnie i cicho, a w wyższych zakresach obrotowych generuje miły, basowy, ale niezbyt uciążliwy dźwięk.
To jednak nie koniec miłych zaskoczeń. To wielkie i szybkie coupe jest przy tym bardzo oszczędne. Spodziewałem się średniego spalania na poziomie 10-12 l/100 km. W praktyce okazało się, że bez problemu można osiągnąć wynik poniżej 8 l/100 km, bez zbędnego „pieszczenia się” z pedałem przyspieszenia, a w trasie auto potrzebuje ok. 6,5 l/100 km!
Mercedes CLS – podsumowanie
Choć trzecie generacja nie jest tak zachwycająca, jak pierwsza, ale to i tak zdecydowanie najlepiej jeżdżący CLS w historii. Pneumatyczne zawieszenie (wymaga dopłaty 11 tys. zł) nie tylko z gracją połyka nierówności, ale także w razie potrzeby może dać sporo frajdy po usztywnieniu nastawów. Najnowszy CLS potrafi wtedy stać się zaskakująco zwinny i łatwy w prowadzeniu, ale nadal wystarczająco komfortowy. Nowe copue jest nie tylko tak dobry, jak stare dobre Mercedesy z lat świetności tej niemieckiej marki, ale jest od nich w każdym aspekcie lepszy. W CLS-ie można się po prostu szybko zakochać. Niestety, ze względu na cenę, nie będzie to miłość dla każdego.
Mercedes CLS 400d 4Matic – dane techniczne:
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 2925 cm3 Biturbo benz., R6 |
Moc | 340 KM przy 4400 obr./min. |
Moment obrotowy | 700 Nm od 1200 obr./min. |
Skrzynia biegów i napęd | automatyczna, 9-biegowa, napęd 4X4 |
Prędkość maksymalna | 250 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 5 s |
Średnie zużycie paliwa | 5,0 l/100 km (producent) |
Dł./szer./wys. | 498,8/189/143,5 cm |
Cena | od 369 tys. zł |