Mercedes G powstał w 1979 r. na potrzeby wojska. Miał być zdolny do pokonywania najcięższego terenu, a nie ładnie wyglądać. Z czasem Mercedes zaczął wytwarzać wersje cywilne, które nie były ani mniej terenowe, ani nawet odrobinę ładniejsze. I choć trudno w to uwierzyć, tak zostało do dziś. I, jak dowiedziałem się podczas konferencji prasowej, będzie jeszcze przez co najmniej kolejną dekadę!

Mercedes G — na przekór trendom

Klasa G opiera się wszystkim trendom dotyczącym projektowania samochodów. Jest pudełkowata, kanciasta i staromodna, a jeśli chodzi o aerodynamikę, to lepiej nie mówić. Face lifting przeprowadzony ostatnio nie zmienił właściwie nic w wyglądzie Mercedesa G, bo też trudno tu mówić o wygładzaniu jakichkolwiek "zmarszczek". Tu potrzebna byłaby poważna chirurgiczna interwencja. Ale po co. Zgodnie z panującą modą G-klasa otrzymała diodowe światła do jazdy dziennej, które szczerze mówiąc wyglądają trochę jak doklejone przez właściciela LED-y z Tesco i wydają się w tym przypadku zupełnie niepotrzebne. Nowe są jeszcze lusterka zewnętrzne o kontrastującej z kanciastym nadwoziem obłym kształcie.

Wnętrze Mercedesa G

Sporo zmian zaszło natomiast w środku Mercedesa, który w przeciwieństwie do nadwozia, jest całkiem nowoczesny. Deska rozdzielcza zyskała nowe zegary z wyświetlaczem takim, jak w nowych osobowych Mercedesach, a pośrodku znalazło się miejsce dla pokaźnych rozmiarów ekranu systemu COMAND Online, obsługującego m.in. nawigację, system audio, łączność bluetooth, a nawet dostęp do internetu. No tak to można się starzeć!

Mercede G: bezpieczeństwo

Co ciekawe, mimo zaawansowanego wieku i archaicznego wyglądu, Mercedes G został też wyposażony w najnowsze osiągnięcia marki w dziedzinie systemów bezpieczeństwa. Jest tu aktywny tempomat Distronic Plus, system monitorowania tzw. martwej strefy Blind Spot Assist oraz asystent parkowania Parktronic z kamerą cofania. Skalibrowany całkowicie na nowo system ESP obejmuje teraz układ stabilizowania przyczepy Trailer Stability Assist i przydatną w korkach funkcję Hold.

Warianty Mercedesa G

Gama jednostek napędowych Mercedesa G składa się z wysokoprężnej wersji G 350 BlueTEC i benzynowej G 500, dostępnych jako kombi z długim rozstawem osi, oraz kabrioletu G 500 z krótkim rozstawem osi. Jeśli komuś mało, ma do dyspozycji wariant G 63 AMG z 5,5-litrowym, podwójnie turbodoładowanym silnikiem V8 o mocy 544 KM i maksymalnym momencie obrotowym 760 Nm. Gamę silników zamyka wersja G 65 AMG, zasilana widlastą "dwunastką" biturbo o mocy 612 KM i maksymalnym momencie obrotowym 1000 Nm. To najmocniejszy produkowany seryjnie samochód terenowy na świecie.

Mercedes G: wrażenia z jazdy

Podczas prezentacji odbywającej się w rejonie francuskich Alp, gdzie głównym bohaterem był Mercedes GLK po face liftingu, można było pojeździć również G-klasą. Ponieważ nie codziennie nadarza się taka okazja, ja wybrałem niemal najmocniejszą istniejącą wersję, czyli przygotowanego przez AMG Mercedesa G63, kosztującego około 600 tys. złotych. Niestety, stojące nieopodal G65 z silnikiem V12, warte dwukrotnie więcej(!), było jedynie egzemplarzem "statycznym"…

Pod maską kanciastego potwora drzemie prawdziwa bestia — 5,5-litrowe V8 o mocy ponad 540 KM. Już samo przekręcenie kluczyka i związany z tym rasowy pomruk ośmiu cylindrów wywołał gęsią skórkę. Wciśnięcie pedału gazu do podłogi wywołało natychmiastową reakcję. G63 AMG wyrwało do przodu, czemu towarzyszył hałas odbijający się echem po okolicznych domach i otaczających je górach, a ja zostałem wprasowany w oparcie fotela.

Zawieszenie zostało odpowiednio usztywnione, bo to z seryjnego modelu buja autem tak mocno, że przy pierwszym zakręcie byłoby po zabawie. Ale i tu nie było tak kolorowo. Na końcu prostego odcinka droga skręcała w lewo. Dojeżdżam do tego miejsca, obracam kierownicę i… nic. Dokręcam mocniej — dalej nic. Mercedes G jedzie niemal prosto, przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Dopiero kiedy przeplotłem ręce i wykonałem niemal pełny obrót kierownicą, warczące pudełko postanowiło jednak majestatycznie pokonać zakręt po asfalcie.

O ile w seryjnym modelu pozbawionym sportowego charakteru tak duże przełożenie kierownicy nie robi problemu, to w wersji AMG mogłoby być nieco bardziej bezpośrednie. To tylko potwierdza, że G63 AMG jest bardziej zabawką, którą ani nie poszalejesz na torze, ani tym bardziej nie wjedziesz w teren, bo niski profil kół, potężne ozdobne progi i obniżone zawieszenie po prostu nie dadzą rady. Do tego skrzynia biegów, która mozolnie przełącza biegi, odbiera nieco radości z jazdy. Choć brzmienie silnika i przyspieszenie rekompensują wszystko.

Mercedes G: podsumowanie

Z powodzeniem natomiast w najcięższy nawet teren wjadą "zwykłe" wersje popularnej Gelendy. Ramowa konstrukcja, sztywne osie i mechaniczne blokady osiowych i centralnego układu różnicowego czynią z Mercedesa G prawdziwy czołg. Nie na darmo w zeszłym roku model ten zdobył kolejny tytuł terenowego samochodu roku i jak "odgrażają" się szefowie Mercedesa, ostatnie słowo nie zostało jeszcze w tej sprawie wypowiedziane.

Przed 33-letnim Mercedesem G rysuje się bardzo jasna przyszłość, bo ma powstawać jeszcze co najmniej do 2020 r. Kluczem do sukcesu jest w tym przypadku nie wygląd, który budzi skrajne emocje, ale wierność ideałom, do których samochód został stworzony. I nie sposób nie zgodzić się z hasłem promującym "nową" Gelendę — wiecznie młody...