Dżentelmen nie założy koszuli w kratkę do garnituru w prążki. To po prostu nie przystoi. A czy wypada, aby pod maską klasy S pracował czterocylindrowy diesel? Reprezentacyjny Mercedes z jednostką napędową taksówki? Cóż to za pomysł!
A jednak Mercedes rozpoczął produkcję S 250 CDI. Niebawem pojawią się na rynku także Audi A8 i Jaguar XJ z czterocylindrowymi dieslami. Co za czasy! Kiedyś montowano duże silniki w mniejszych samochodach, teraz jest odwrotnie.
Trudno nie być sceptycznym w momencie, gdy diesel S 250 CDI zabrzmi zaraz po uruchomieniu. Czyżby ten dźwięk miał popsuć całą frajdę z jazdy klasą S? Oczywiście, że nie. Dynamiczne zawieszenie silnika oraz dodatkowa pokrywa wytłumiająca redukują wibracje i warkot do pomruku dochodzącego jakby z daleka. Brzmienie małego diesla jest wyraźniejsze, wyższe i mniej harmonijne niż odgłos silnika S 350 CDI z 6 cylindrami, jednak na pewno nie uciążliwe.
Wyniki naszych pomiarów potwierdzają, że czterocylindrowy diesel nie hałasuje bardziej niż większy „brat”, S 350 CDI, i najmniejszy diesel BMW 730d z sześcioma cylindrami. Inaczej mówiąc: klasa S wydaje się warownym zamkiem, który za swoje mury nie wpuszcza klekotania oszczędnego czterocylindrowca.
Dlaczego zadano sobie tyle trudu, aby wygłuszyć odgłos pracy silnika? Ponieważ akustyka ma duży wpływ na wrażenie, jakie robi S 250. Poza tym jest jedyną, niezbyt uciążliwą wadą najtańszej klasy S. Już po pierwszych kilometrach rozwiewają się obawy, że jedziemy „modelem oszczędnościowym”, tym bardziej że kierowca ma do dyspozycji ogromny moment obrotowy, wynoszący maksymalnie 500 Nm, „wyczarowany” przez dwie turbosprężarki. Mała jest tylko pojemność skokowa silnika.
Diesel o pojemności 2,1 litra, który już uskrzydlił klasy C i E, zapewnia teraz odpowiednie osiągi także cięższej o 300 kg klasie S. Zarówno podczas ruszania spod świateł, jak i w trakcie mknięcia lewym pasem autostrady S 250 CDI nie daje powodów do wstydu. Dopiero po przekroczeniu 200 km/h klasa S mniej ochoczo przyspiesza do maksymalnej prędkości 240 km/h.
O ile dynamika zadowala, o tyle zużycie paliwa wprawia w zdumienie. Tą klasą S można osiągnąć spalanie poniżej 6 l/100 km! W trybie pracy skrzyni automatycznej „E” (jednym z trzech do wyboru) silnik wprawdzie staje się bardziej ociężały, a skrzynia wcześniej zmienia przełożenie na wyższe, jednak w naszym teście w wyniku oszczędnej jazdy na dystansie 100 km ubyło z baku zaledwie 5,4 litra oleju napędowego. To nawet mniej niż zakładał producent! Podczas szybkiej jazdy niemiecką autostradą apetyt na paliwo nie przekroczył 8 litrów, a średnio – 6,7 l/100 km.
To wręcz sensacyjny rezultat ważącego ponad 2 tony krążownika szos, a także trudny punkt odniesienia dla większego S 350 CDI, pochłaniającego o jedną czwartą więcej (w teście 8,8 litra), oraz dla S 400 Hybrid (10,8 litra benzyny wysokooktanowej na 100 km). Jednak wkrótce będzie można jeździć klasą S jeszcze oszczędniej! Dokładniej od 2012 roku, kiedy do sprzedaży wejdzie S 300 Hybrid napędzane dieslem i silnikiem elektrycznym. Na jesień 2011 zapowiadany jest debiut E 300 Hybrid, które ma zużywać przeciętnie zaledwie 3,9 litra na 100 kilometrów.
Poza ekonomicznym silnikiem S 250 CDI ma wszystkie te zalety, które sprawiają, że klasa S jest luksusowym samochodem: mnóstwo miejsca z przodu i z tyłu, komfortowe wyposażenie, doskonałe resorowanie, najwyższy poziom bezpieczeństwa oraz długa lista wyposażenia opcjonalnego. Także model podstawowy można skonfigurować według własnego upodobania i zasobności konta. Najmniejszy diesel jest dostępny nawet w wersji wydłużonej – cena wynosi 369 tys. zł.
Mercedes S 250 CDI w standardowej specyfikacji wymaga wydania 333 tys. zł. Ma 7-biegową skrzynię automatyczną, a takie elementy wyposażenia jak automatyczna klimatyzacja są w tej klasie samochodów oczywistością, więc poszukajmy ciekawszych pozycji. Z pewnością wart odnotowania jest standardowy system Pre-Safe. Jeśli zachodzi ryzyko kolizji, układ uaktywnia wstępne napinacze pasów bezpieczeństwa, ustawia fotele w optymalnej pozycji, a także zamyka szyby i okno dachowe. Tym, którzy obawiają się nudy podczas podróży na tylnej kanapie, zapewne spodoba się pakiet multimedialny z monitorami w zagłówkach przednich foteli za 16 138 zł.
Pozostaje jeszcze pytanie: kto kupi klasę S z czterocylindrowym dieslem? Czy uczyni to w imię ekologicznej poprawności, czy może z wyrachowania? Trudno przecież przypuszczać, że osoby, które stać na wydanie takiej kwoty na reprezentacyjną limuzynę, będą zwracały uwagę na późniejsze koszty wynikające ze zużycia paliwa. Jeśli jednak duża firma planuje zakup dziesięciu takich limuzyn, to wybór czterocylindrowego S 250 CDI pozwoli zaoszczędzić dziesięciokrotność różnicy w cenie w stosunku do sześciocylindrowego S 350 CDI za 354 500 zł. 21 500 zł razy dziesięć – za tyle można kupić dobrze wyposażonego Mercedesa klasy E.
PODSUMOWANIE - Ta klasa S połyka tylko 6,7 litra paliwa na 100 km. To sprawia, że na kilka mało znaczących wad limuzyny ze Stuttgartu można przymknąć oko. S 250 CDI pozwala bez dużych poświęceń znacznie zredukować zużycie paliwa. Pozostaje tylko pytanie: czy czterocylindrowy silnik zyska aprobatę wymagającej klienteli? Życzymy tego z całego serca nowoczesnemu Mercedesowi.