- Po doliczeniu opcji Mercedes klasy S kosztuje niemal 800 000 zł!
- Drewno, aluminium, skóra – do wykończenia wnętrza tej limuzyny użyto szlachetnych materiałów
- Na świecie nie ma ideałów, trudno zatem, żeby zmodernizowana klasa S była bez skazy
Mogłoby się wydawać, że taki samochód, jak Mercedes klasy S, ma już wszystko, prezentuje się doskonale i nic nie trzeba w nim zmieniać. Nic bardziej mylnego. Producent ze Stuttgartu dostrzegł elementy, które można jeszcze udoskonalić, i w tym roku zafundował autu lifting.
Z zewnątrz odnowioną klasę S można rozpoznać po zmodernizowanym grillu, nieco innych zderzakach oraz nowych ledowych lampach.
We wnętrzu ekrany o przekątnej 12,3 cala zintegrowano teraz pod jednym szkłem, ale ważniejsze jest to, że mają wyższą rozdzielczość i wszystkie odczyty są bardzo wyraźne. Ponadto prowadzący ma przed sobą kierownicę o innym wzorze. Nowość pojawiła się także pod maską – to podwójnie doładowane V8 o mocy 469 KM.
A co pozostało? To, co klienci decydujący się na klasę S cenią najbardziej – przestronne wnętrze i wszechobecny luksus. Każdy element auta sprawia wrażenie, jakby chciał powiedzieć: usiądź wygodnie, zrelaksuj się, a my dowieziemy cię komfortowo do celu.
Zatem zajmuję miejsce za kierownicą, uruchamiam silnik i włączam… nie, nie bieg. Najpierw trzeba aktywować w fotelu masaż oraz podgrzewanie. Przy okazji włącza się ogrzewanie środkowego podłokietnika i panelu na drzwiach. O, jak błogo. Można się poczuć jak w salonie przed kominkiem.
No dobrze, czas na jazdę. Po lekkim wciśnięciu pedału gazu samochód rusza zdecydowanie, ale jednocześnie robi to majestatycznie. Biegi w 9-stopniowej automatycznej skrzyni przełączają się bez najmniejszego szarpnięcia. Na autostradzie pomocą służy tryb jazdy półautonomicznej. Auto wykorzystuje wówczas aktywny tempomat, dzięki któremu nie tylko utrzymuje zadaną prędkość, lecz także zachowuje dystans za poprzedzającym pojazdem.
Poprzednik przyspiesza, to i my zwiększamy prędkość. Zwalnia? To my też, i to aż do zatrzymania się. A kiedy poprzedzające nas auto ruszy, Mercedes też samoczynnie wystartuje za nim. To jeszcze nie wszystko, bo nawet gdy nie trzyma się rąk na kierownicy, system wykrywa pasy na jezdni i samoczynnie skręca. Jednak nie da się tak jechać bez końca. Jeżeli nie położymy z powrotem rąk na kierownicy, funkcja autonomicznej jazdy przestanie działać.
Może przejedziemy się trochę szybciej? Proszę bardzo. Jednak najpierw zmieniam tryb jazdy z komfortowego na sportowy. Gaz do dechy, przód auta lekko się unosi, a limuzyna z impetem wyrywa do przodu. W efekcie już po 4,5 s (lepiej niż obiecuje producent) na liczniku widać setkę. Jednak po kilku kilometrach czujesz, że to nie to. To prawda, że silnik sprawniej reaguje na wciskanie pedału gazu, pneumatyczne zawieszenie stało się sztywniejsze, a układ kierowniczy – bardziej czuły. Praw fizyki nie da się jednak oszukać. Wysoka masa robi swoje i pomimo twardszych nastawów układu jezdnego nadwozie nadal ma tendencję do przechylania się na zakrętach. Z kolei układ kierowniczy sprawia wrażenie lekko gumowego. Takie działanie nie przystoi luksusowej limuzynie.
Powracamy do komfortowych ustawień, które dają więcej przyjemności. Pamiętajmy jednak, że w teście samochód wystąpił w dłuższej wersji. Przekonajmy się zatem, jak jazda wygląda z pozycji pasażera siedzącego z tyłu.
W tym przypadku aż głupio mówić o przestronności. To prawdziwe rozpasanie pod względem ilości miejsca. Przednie fotele zostały tak oddalone, że nie ma problemu z założeniem nogi na nogę. Oczywiście, z tyłu też są indywidualne fotele, których ustawienie zmienia się za pomocą elektryki. Po położeniu ich oraz dzięki miękkim poduszkom na zagłówkach można tu wygodnie spać. A co robić, żeby się nie nudzić, gdy nie jest się śpiącym? Można skorzystać z pokładowego wideo i na ekranach umieszczonych przy oparciach przednich foteli obejrzeć film.
Kiedy wreszcie docieram do celu, muszę jeszcze zmieścić auto na miejscu parkingowym, co przy tych gabarytach wcale nie jest łatwe. Na szczęście na pokładzie znajduje się system automatycznego parkowania, a poza tym to już jest zmartwienie szofera.
Mercedes S 560L - to nam się podoba
Przestronne wnętrze, wysoki komfort jazdy, dynamiczny i cichy silnik, spalanie nie jest przesadnie wysokie jak na osiągi, wygodne fotele.
Mercedes S 560L - to nam się podoba
Utrudnione manewrowanie z racji dużych gabarytów, słaba widoczność, niskoprofilowe opony nie pasują do komfortowo zestrojonego zawieszenia.
Mercedes S 560L - nasza opinia
Trudno zatem, żeby zmodernizowana klasa S była bez skazy. Jednak niedostatki w postaci problemów z manewrowaniem czy nie do końca zachwycające działanie trybu sportowego można zaakceptować. Tym bardziej że w najważniejszych konkurencjach w tej klasie – komfort jazdy, luksus czy prestiż – samochód może być wzorcem do naśladowania.