Auto Świat Testy Testy nowych samochodów Nissan Leaf 30 kWh – samochód przyszłości? | TEST

Nissan Leaf 30 kWh – samochód przyszłości? | TEST

Autor Jarosław Horodecki
Jarosław Horodecki

Ropa się kończy. Będzie jej mniej, będzie droższa. A prąd można wytwarzać na wiele sposobów, także z energii odnawialnej. Prawdziwy kłopot to jego przechowywanie i właśnie w tę stronę idą prace producentów aut. Postęp jest, bo w najnowszym Nissanie Leafie możemy zgromadzić nieco więcej energii elektrycznej niż dotąd.

Nissan Leaf
Zobacz galerię (20)
Onet
Nissan Leaf

Czekam na moment, gdy samochody na prąd będą jak benzynowe: da się nimi przejechać setki kilometrów i naładować w najwyżej kilka minut. Do tego jednak droga daleka. Choćby dlatego, że nie umiemy robić bezpiecznych i wydajnych baterii, które na dodatek dałoby się łatwo naładować w kilka minut. Zresztą, szybkie uzupełnianie energii wymagałoby kabla o średnicy węża strażackiego. Na razie muszą nam więc wystarczyć takie rozwiązania jak Leaf z baterią 30 kWh. I wiecie co? Ten wóz jest całkiem dobry, o ile nie wyjeżdżamy z miasta.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Nissan Leaf 30 kWh – więcej kilometrów

Podstawową cechę Leafa z większym akumulatorem – to chyba nie jest niespodzianka – jest możliwość przejechania większej liczby kilometrów. Konkretnie – około 250 km. Tylko że w prawdziwym życiu jest to wartość równie realna jak bajońskie zyski z reklamowanych niegdyś funduszy emerytalnych. Niestety, to wynik do uzyskania w próżni, w temperaturze pokojowej. W prawdziwym życiu nie do uzyskania, a już szczególnie, gdy temperatury oscylują wokół zera stopni. Leaf w takich warunkach – a u nas to przecież dobre kilka miesięcy w roku – przejedzie mniej niż 200 km i to pod kilkoma warunkami.

Nissan Leaf
Nissan LeafŻródło: Onet

Po pierwsze, jeśli zrezygnujemy z klimatyzacji, co akurat w chłodne dni nie jest problemem. Po drugie, jeżeli zapomnimy o drogach szybkiego ruchu, a przynajmniej o rozpędzaniu się na nich powyżej 90 km/h. Po trzecie w końcu, większość jazdy trzeba jednak odbyć w mieście, najlepiej z prędkością rzędu 50 km/h. Wtedy może, choć to mało prawdopodobne, uda się nawet przejechać więcej te wyśnione 200 km. Jak nie – wyłączmy też radio i dmuchawę.

Nissan Leaf 30 kWh – na elektryki jeszcze za wcześnie

A co się stanie, gdy rozpędzimy Leafa do prędkości autostradowej? Cóż, to dość oczywiste. Duża prędkość, to dużo potrzebnej do jej utrzymania energii. Krótko mówiąc, przy około 140 km/h, a Leaf potrafi tak szybko jechać, zasięg będzie malał w zaskakującym tempie około 2-3 km na każdy przejechany kilometr. Czasem nawet jeszcze szybciej. To stresujące. Głupio przecież wyładować akumulator na środku autostrady. Benzynę można dolać z dowiezionego baniaczku, ale auto na prąd można tylko wziąć na lawetę. Nie da się go podtankować.

Nissan Leaf
Nissan LeafŻródło: Onet

Czy to znaczy, że Leaf z większą baterią nadal jest samochodem wysoce abstrakcyjnym? Jeśli ma być tak zwanym pierwszym w rodzinie to na pewno tak, lecz w roli miejskiego wozu dla osób, które stać na tak duży wydatek to naprawdę ciekawa propozycja. Poza tym posiadanie auta na prąd wyraźnie podkreśla określony wizerunek – pokazuje, że przejmujemy się środowiskiem. A to że w drugim garażu stoi Range Rover Sport SVR? Cóż z tego... Zresztą średnie zużycie paliwa z tych dwóch pojazdów wypadnie całkiem nieźle. Zalety statystyki.

Nissan Leaf 30 kWh – w mieście daje sporo frajdy

W mieście Leafem jeździ się jednak całkiem dobrze. Weźmy choćby osiągi i ważną zaletę silnika elektrycznego: moment obrotowy w całej okazałości dostępny jest natychmiast, od wciśnięcia pedału gazu. To sprawia, że do 50 km/h rozpędzamy się szybciej niż wiele sportowych samochodów. Owszem, później jest już gorzej, bo setkę mamy na prędkościomierzu dopiero po 11,5 s, ale w mieście to całkowicie nieistotne. Lepiej zresztą do setki nie dobijać, jeśli chcemy mieć większy zasięg.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Dużo frajdy sprawia cisza panująca w kabinie. Do wnętrza przenikają tylko dobrze stłumiony szum opon oraz subtelny świst opływającego nadwozie powietrza. Można więc spokojnie delektować się brzmieniem ulubionej muzyki. Szkoda tylko, że na pokładzie Leafa, nawet z bogatym wyposażeniem, nie ma dobrej klasy sprzętu audio.

Nie ma też nowoczesnego systemu multimedialnego. Owszem, mamy 7-calowy, dotykowy ekran, możemy mieć nawigację, ale nie jest to rozwiązanie na miarę samochodu przyszłości, jakim niewątpliwie jest elektryczny Leaf. Szkoda też, że materiały, z których poskładano kokpit, nie są najlepsze. To twarde tworzywa o jakości dobrej, lecz nie znakomitej, a takiej właśnie spodziewałbym się po Leafie, który jednak kosztuje dość dużo.

Nissan Leaf 30 kWh – czy warto go kupić?

Tak, ale pod wieloma warunkami. Oto lista tylko kilku z nich: jeździmy tylko po mieście, unikamy szybkiej jazdy, w garażu mamy drugie auto (choćby hybrydowe) i oczywiście mamy możliwość ładowania samochodu – najlepiej i w pracy, i w domu. Dobrze, by była to stacja szybkiego ładowania o mocy co najmniej 3600 W(lepiej – 6600 W), bo przy korzystaniu z gniazdka 230 V (2200 W) uzupełnienie energii w akumulatorach od zera do pełna to kwestia około 15 godzin. To całkowicie abstrakcyjne. Mocniejszy prąd pozwala naładować Leafa w odpowiednio 9,5 lub 5,5 godziny. Jest jeszcze jedna opcja – stacja ładowania o mocy 50 kW. Kłopot w tym, że w Polsce jest ich jak na lekarstwo.

Nissan Leaf 30 kWh – dane techniczne:

Pojemność skokowa i rodzaj silnika elektryczny
Moc 109 KM przy 3008-10 000 obr./min
Moment obrotowy 254 Nm przy 0-3008 obr./min
Skrzynia biegów i napęd bezstopniowa, napęd na przód
Prędkość maksymalna 144 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h 11,5 s
Zasięg 250 km (wg producenta)
Masa własna 1534 kg
Cena od 133 tys. zł
Autor Jarosław Horodecki
Jarosław Horodecki
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków